Czekoladka 1

3.1K 89 74
                                    


Początek listopada, a tyle śniegu...

Nadeszła zima, a wraz z nią zakupy i okres przedświąteczny. Szczerze to uwielbiam ten czas. Mam wielką nadzieję, że w Wigilię będzie padać śnieg.

Pamiętam, gdy byłam dzieckiem, zawsze w zimę lepiłam bałwana z tatą, a na święta piekłam pierniczki świąteczne z mamą i babcią.

Wspaniałe wspomnienia.
Teraz już tylko nimi muszę żyć...

Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Samochód z naprzeciwka... Podobno pijany kierowca.
Ale to nic, trochę minęło. Jakoś trzeba żyć, a ja żyję wspomnieniami.

Jestem normalną kobietą pracującą jako kelnerka w lokalu niedaleko mojego mieszkania.

Nie mam partnera ani męża, więc nie muszę się przejmować czy uda mi się wrócić do domu wcześniej i ugotuję obiad ukochanemu.

Ale to nie jest ważne...

Aktualnie się spieszę do pracy, bo zaraz będę spóźniona, a to wszystko przez budzik. Nie zadzwonił jak chciałam, mimo, że nie lubię, gdy się odzywa, to jestem trochę poddenerwowana tym spóźnieniem.

Dlatego staram się biec, co nie jest łatwe, gdy ma się ubraną kurtkę i jeszcze ta torebka na ramieniu...

Przez ten pośpiech wbiegam w ludzi i wytrącam ich.
Ulice Nowego Yorku są przepełnione, a ludzie chodzą zahaczają innych przechodnich.
No i jest trudno biegać.

Gdy byłam już przed lokalem wbiegłam w kogoś, przez co upadłam na chodnik.

Super!
Jak pech, to pech.

Uderzyłam się głową o asfalt, a najlepsze jest to, że nikt tego nie zauważył, więc każdy kto szedł minął mnie i nawet na mnie nie spojrzał.

Nie jestem obeznana w medycynie, ale chyba uderzyłam się w potylicę.

Bolało i jakby pulsowało.

Nagle przede mną ustał jakiś mężczyzna. Uśmiechał się do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę.

Chciałam pokazać, że jest wszystko w porządku, więc nie skorzystałam z jego pomocy, tylko sama starałam się wstać.

Nie było łatwo.
Bo gdy przeszłam do siadu, pojawiły mi się jakieś mroczki przed oczami, a świat wirował.

Ale się mocno musiałam uderzyć...

- Nic ci nie jest? - usłyszałam.

- Nie, w porządku.

Coś musiałam odpowiedzieć, żeby się ode mnie odczepił.

Klęknął przy mnie i przez pewien czas na mnie patrzał. Czułam jego wzrok na sobie i czułam, że był poważny. I jakby martwił się?

Nie no naprawdę musiałam się nieźle uderzyć.

- Chodź że mną do szpitala, muszą cię zbadać - powiedział, ignorując moją odpowiedź.

- Nie, jest naprawdę wszystko w porządku. Dzięki, możesz już iść tam gdzie szedłeś.

- Potrzebujemy kontroli lekarskiej - mówił spokojnym lecz stanowczym.

- A co ty się tak troszczysz, nie znasz mnie, więc powinieneś mnie ominąć jak każdy przechodni - rzuciłam.

Przez ten cały czas jakoś nie miałam okazji spojrzeć mu w oczy.

- Bo sam jestem lekarzem.

************************************
Hej! 😘😘😘
Co o tym myślicie? ^^
Ten pomysł wpadł mi do głowy, kiedy oglądałam na YouTube filmiki z kalendarzykami adwentowymi (to z nudów xD)
Tak jest, kiedy zamiast się uczyć na sprawdzian, oglądasz filmiki na YouTube 😏😏😂
Czekam na Wasze komki i gwiazdki!
💖Pozdrawiam💖

Świąteczna miłośćWhere stories live. Discover now