Około pół godziny później, wyszłam spod prysznica. Moje myśli krążyły nie wiadomo gdzie. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pomyślałam, że wpakowałam się w niezłe bagno, bo kto normalny, przy zdrowych zmysłach, zgodziłby się na coś takiego. Przynajmniej moja mama będzie miała z tego jakąś korzyść. Gdyby nie to, że potrzebowała pieniędzy na leczenie, to bym się nie zgodziła. Z tą myślą wyszłam, wytarłam swoje ciało i wykonałam moją codzienną, wieczorną rutynę. Następnie wyszłam z łazienki, z zamiarem ubrania piżamy. Oczywiście nie założyłam tylko piżamy, która składała się z koszulki na ramiączkach i spodenek. Chyba nie muszę mówić, że pod tym miałam bieliznę. To chyba oczywiste. Nie czułabym się komfortowo przy Nathanie, wiedząc, że nie mam nic pod tym.
Kiedy weszłam do salonu, zobaczyłam Nathan'a, który siedział na kanapie i szukał czegoś w laptopie. Przeszłam mu praktycznie przed nosem. Nie, żebym chciała zwrócić jego uwagę na siebie. Tak jakoś po prostu wyszło, było najbliżej i w ogóle. Jednak jego wzrok spoczął na moim ciele. Skanował je, a mnie przechodziły ciarki. Nie jestem do takich rzeczy przyzwyczajona! Żaden mężczyzna nie patrzył na mnie nigdy tak, jak on.
- Wow, już się wykąpałaś?! Myślałam, że zajmie ci to więcej czasu! - stwierdził.
- Hahaha, nie jestem jak typowe, puste dziewczyny. - zaśmiałam się. - Znaczy, nie mam nic do długich kąpieli, bo sama czasem takie lubię, ale słyszałam ten stereotyp tyle razy w swoim życiu, że naprawdę... - tłumaczyłam.
- No tak, tego można się po tobie spodziewać. - rzucił na mnie okiem. - Wybieram film, masz może ochotę na coś konkretnego? - zapytał.
- Hmmm, nie wiem. Zdam się na ciebie. - uśmiechnęłam się, lekko podciągając nogi w górę i owijając je ramionami.
- Okej, na blacie w kuchni masz kieliszek z winem. - mrugnął do mnie, a ja podziękowałam i poszłam do kuchni po wino, a wracając, dopiero zauważyłam, jak perfekcyjne jest jego ciało. Hej, on siedzi bez koszulki? I ja tego nie zauważyłam wcześniej? Wow, ale on ma perfekcyjne mięśnie. W ogóle cały był perfekcyjny, jakby rzeźbił go sam Michał Anioł.
Chyba wyczuł, że się na niego gapię, bo jego wzrok spoczął na mnie. Nie powiedział nic, tylko się uśmiechnął. Jezu, ale on ma cudowne dołeczki!!! Czy będę się tak nad nim ekscytować? Być może... Chyba dochodzę do wniosku, że jednak ta umowa będzie miała więcej plusów, niż sądziłam. Nie mogłam się tak na niego gapić, bo z pewnością by to zauważył, wiec usiadłam obok niego na kanapie, aczkolwiek zachowując odpowiednią odległość. Rzuciłam od niechcenia:
- Ćwiczysz?
- Co? - powiedział, spoglądając na mnie.
- Zapytałam, czy ćwiczysz? Chodzisz na siłownię, coś w tym stylu? - ciągnęłam dalej rozmowę. Nie lubiłam siedzieć z kimś w ciszy, a tym bardziej, jeśli miałam udawać jego narzeczoną, to wypadałoby wiedzieć co niego o nim.
- Tak, praktycznie codziennie. A jutro pojedziesz ze mną. - wskazał na mnie palcem.
- Co?! Ja się tam nie nadaje! - jęknęłam. - Nie ćwiczyłam od czasów studiów...
- I właśnie od tego masz mnie kotku.- Ach, jak będzie mnie tak bajerował, to jeszcze na serio się w nim zakocham i to dopiero wtedy będzie. Wiem, jestem przekonana, że z jego strony nigdy by do czegoś takiego nie doszło. To takie oczywiste. Jestem tutaj tylko ze względu na pracę. Założę się, że nigdy by na mnie nie spojrzał. Pewnie nawet nie wiedział, że ktoś taki jak ja pracuje u niego w firmie. Po co mu taka wiedza, ma w swoim zasięgu wiele modelek, które mogłyby spełnić jego zachcianki ot, tak.
- Och, nie wzięłam ubrań. - przypomniało mi się, że miałam zabrać dwie torby, ale jedna została u mamy, więc miałam tylko piżamę, trochę kosmetyków i ubrania na jutro.
- Już o to zadbałem. Mój stylista wybierze dla ciebie najlepsze ubrania. Pozwoliłem zajrzeć w twoje ubrania, żeby znać rozmiar.- posłał mi piękny uśmiech, od którego pewnie ugięłyby mi się nogi, gdybym nie siedziała.
- Okej.... tylko powiedz, że nie patrzyłeś na rozmiar mojego stanika. - zaśmiałam się nerwowo, bo znaczyłoby, że widział moją bieliznę.
- Heh. - usłyszałam tylko i poczułam lekkie rumieńce na twarzy.
- Co?! Nie zrobiłeś tego! - jęknęłam, chowając twarz w dłoniach i śmiejąc się.
- Miałem tylko sprawdzić rozmiary ubrań, które wskaże mi Matt. Nie wiedziałem, że wymyśli coś takiego. - chyba także był zażenowany całą sytuację, ale także trochę rozśmieszony.
- Ugh... serio? Nie mogłeś go jakoś zbajerować? - zaśmiałam się. - W końcu to twój stylista...
- Hahah, miałem powiedzieć, że zabrałaś stanik ze sobą do łazienki? Słabo Matt pomyślałby, że nie dbasz o siebie.
- Nie no. Wspaniale! Dlaczego miałabym nie dbać o siebie...
- Znam go. Pomyślałby, że ponownie go założysz. Dla niego to passe.
- Nie wierzę, że naprawdę to zrobiłeś. - pokręciłam głową.
- Jejku przeżywasz. - zaśmiał się. - Dobre wino wybrałem? - zagadnął.
- Nie zmieniaj tematu! - oburzyłam się ze śmiechem. - Tak całkiem spoko. - tak naprawdę wybrał moje ulubione, ale nie powiem mu tego. Pewnie zaczęłyby się jakieś podteksty, a tego chcę uniknąć. To są właśnie mojego ograniczenia. Czasem pozwolę sobie na coś droższego, ale kolejnego razu muszę zacisnąć pasa. Najlepiej, żeby już włączył ten film, a potem, żebym mogła iść spać.
- To, co oglądamy? Jaki ma tytuł?
- Tak, jasne. Nazywa się „Przebudzenie". - super, czyli pewnie horror.
- Hmmm, okej. Zaczynajmy. - wzruszyłam ramionami i objęłam nimi nogi.
- Zimno ci? Dam ci koc. - powiedział, wstając.
- Nie, nie musisz. Jest... okej. - powiedziałam, ale Nathan i tak dał mi wcześniej wspomnianą rzecz. Mimo wszystko byłam mu wdzięczna.
Już po pięciu minutach filmu zwijałam się na kanapie ze strachu. Czemu ten dupek, nie powiedział mi, że to jest horror! Myślałam nad tym, ale no, nie wierzę! Normalnie go zabije. Mógł mi się, chociaż zapytać, czy lubię tego typu filmu, bo ja ich nienawidzę! A jak już oglądam, to jakieś luźne horrory, które przy tym filmie, wydają się komedią. Jezu, jak ja dzisiaj zasnę! Nagle usłyszałam piorun. Tak cholernie boję się burzy! Super połączenie, nie ma co.
- Hej, wszystko okej? - zapytał jakby zmartwiony Nathan. Zatrzymał film, przez co odetchnęłam.
- Ta... tak. Jest dob... dobrze. - odpowiedziałam mu, jąkając się przy tym.
- Na pewno? Nie wygląda, jakby było dobrze. - nie no, jest świetnie!
- Tak, na pew... pewno.- kogo ja próbuję oszukać? Jest źle, wręcz koszmarnie, żeby nie dodać chujowo!
- Hej, powiedz mi. Boisz się burzy?- a co mam do stracenia. I tak już zauważył.
- Tak. - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Mhm i pewnie nie przepadasz za horrorami. - serio, czy on czyta mi w myślach? Nie, głupia, po prostu widział, jak trzęsiesz gaciami ze strachu.
- yhmm...
- Co? - dopytywał z uśmieszkiem na ustach.
- Jezu! Okej, tak nienawidzę horrorów! Zadowolony? - przewróciłam oczami.
- Nie. Czemu mi nie powiedziałaś? - odparł. -Wybrałbym inny film, a teraz ty cała się trzęsiesz, w dodatku jest burza.- jak na zawołanie błysło się i zagrzmiało.
- Aaaaaa!- pisnęłam, bo już nie mogłam wytrzymać. Jeszcze bardziej skuliłam się na kanapie. - Mogę zapytać cię o to samo. Czemu nie powiedziałeś mi, że to horror?
- Hej, już jest okej. Jestem obok ciebie. Nic ci się nie stanie. Masz rację, mogłem cię uprzedzić, nie pomyślałem, przepraszam. - poczułam ciepłą dłoń, masującą moje plecy. To było tak miłe, że moje mięśnie od razu się rozluźniły, a Nathan się zaśmiał.
- Co jest? - spojrzałam na niego.
- Hahah, nic po prostu zwykłe pomasowanie pleców działa na ciebie relaksująco i to jest bardzo słodkie. - zaśmiał się, ale nie przestawał masować moich pleców.
- Och, okej. Niech będzie. Czuję, że nie zmrużę dzisiaj oka. - mruknęłam. Było to bardzo prawdopodobne.
- Wiem, że miałaś spać w mojej sypialni, ale możesz spać ze mną.- czy on oszalał? Dopiero co go znam, a już mam z nim spać? Chociaż w sumie proponowałam mu to dzisiaj, ale to inna sprawa, tak nakazywały maniery.- Wiem, że to dziwnie brzmi, bo dopiero co się poznaliśmy...- on chyba serio czyta mi w myślach.- ale myślę, że to pomoże ci zasnąć i się wyspać. Łóżko ma dwie połowy, do tego jest dość duże, więc sądzę, że nie powinno być z tym problemu. A diabli. Co ja mam do stracenia? I tak dzisiejszego dnia już dosyć się pogrążyłam.
- Dobra. - powiedziałam na wdechu.
- Tak rozumiem, że nie chcesz, ale może jednak... Co? Chwila, powiedziałaś tak? - powiedział zszokowany.
- Dokładnie. Nie mam przecież nic do stracenia, nie? - wzruszyłam ramionami.
- Oczywiście. Chodź. - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę swojej sypialni. Była piękna, duża, w odcieniach szarości. Ciemne meble i jasna podłoga idealnie ze sobą kontrastowały. Na środku pokoju stało wielkie łóżko. Było śliczne. Oczywiście perfekcyjnie pasowało do reszty mebli.
- Którą stronę wybierasz? - wskazał na łóżko.
- Obojętnie. Dostosuję się. - uśmiechnęłam się.
- Dobra mniejsza z tym. Wyjdzie w praniu. Chcesz osobną kołdrę czy możemy spać pod jedną. - CO? Pod jedną, a jak jutro obudzę się w dziwnej pozycji. Na przykład przytulona do niego czy coś w tym stylu. Koszmar, jednak nie będę miała na to wpływu podczas snu, więc nie mam nic do stracenia, zresztą jak zwykle tego wieczoru.
- Nie, możemy spać pod jedną. - co ty robisz, mówiła mi podświadomość. Będziesz tego żałować. Oj już żałuję, a jutro rano będę żałować jeszcze bardziej, gdy zobaczę, w jakiej pozycji spaliśmy.
- Okej, idę wziąć szybki prysznic i zaraz do ciebie wracam. Możesz już się położyć, jak chcesz.
- Tak, dzięki.
Kiedy Nathan się oddalił, postanowiłam, trochę porozglądać się po pomieszczeniu. Oprócz tego, że miał cudowny widok na miasto, posiadał także dużo zdjęć. Są one chyba rozstawione po całym apartamencie. Jedno najbardziej zwróciło moją uwagę. Przedstawiało nastoletniego chłopaka, ze starszym państwem. Prawdopodobnie z dziadkami. Byli uśmiechnięci, widać, że się kochają. Nagle poczułam ręce oplatające mnie w talii. Spięłam się.
- Widzę, że lubisz oglądać zdjęcia.- heh, ale ty spostrzegawczy rwało mi się na myśl.
- Tak, można dużo się wtedy o kimś dowiedzieć.
- Serio? Na przykład czego?
- Hmmm, wnioskuję, że na tym zdjęciu jesteś ty, a to starsze państwo to twoi dziadkowie. Przypominając sobie poprzednie fotografie, myślę, że to rodzice twojej mamy. Jest do nich bardzo podobna. Patrząc na wasze twarze, widzę, że darzycie się ogromnym uczuciem. Kochacie się nawzajem. Mogę też stwierdzić, że darzysz ich wielkim szacunkiem.
Po tym, co powiedziałam zapadła cisza, a ręce zsunęły się z mojej talii. Nie wiedziałam, co zrobić, więc odwróciłam się do Nathan'a i zobaczyłam jego posępną minę. Nie wiedziałam, o co chodzi, jednak analizując wszystko po kolei, łącząc fakty i dodając zachowanie Nathana, wywnioskowałam, że małżeństwo ze zdjęcia już nie żyje. Kiedy to sobie uświadomiłam, było mi wstyd.
- Jezu, przepraszam cię bardzo. Nie powinnam. Nie chciałam. - zaczęłam od razu.
- Nie, nie masz za co przepraszać. Przecież nie wiedziałaś.- wysilił się na uśmiech, ale ja wiedziałam, że nie jest teraz szczęśliwy. Zrobiłam coś, co wtedy wydawało mi się jedyną odpowiednią opcją. Po prostu podeszłam i się do niego przytuliła. Nathan objął mnie i zamknął w szczelnym uścisku. Zaraz potem do moich uszu dobiegł jego szept:
- Zginęli w wypadku. Jakiś wariat zasnął za kierownicą, bo jechał bez przerwy przez 30 godzin. Gnojek miał szczęście, bo przeżył, jednak moi dziadkowie zginęli na miejscu. Bardzo to przeżyłem, jednak gdy dowiedziałem się, że firma dziadka została przepisana na mnie, stwierdziłem, że nie mogę się nad sobą użalać. Po prostu nie mogłem zwieść moich dziadków. - powiedział, spoglądając za okno, na widok, jaki się rozpościerał.
Myślałam, że zaraz się rozklei, jednak on zrobił coś, czego się nie spodziewałam.--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kabum!
Rozdział pisany na sponatnie, mam nadzieję, że się podoba. Będę pisała rozdziały na potem, a jeżeli coś mi wpadnie do głowy, to będę na moim profilu pisała wiadomości, czy chcecie dziś nowy rozdział. Musicie mi tylko odpowiedzieć.
Także trochę się zadziało. Kto by przypuszczał, że Nathan jest taki wrażliwy....
To do zo!
CZYTASZ
Narzeczona na chwilę
RomanceKiedy sprzątając gabinet prezesa firmy nie spodziewałam się, że zaprezentuje mi taką ofertę. Jednak patrząc na moją aktualną sytuację finansową, nie miałam wielu powodów, aby się nie zgodzić. Bo niby czemu miałabym coś przeciwko takiemu łatwemu zaro...