16th dec × winter holidays

684 59 11
                                    

D. A. Tande & J. A. Forfang

Od kilku godzin dwaj Norwegowie jechali samochodem. O ile Daniel dobrze wiedział gdzie ma się kierować, Johann zastanawiał się gdzie wywozi go blondyn. Wiedział na pewno, że w góry, to rozpoznał od razu, gdyż kochał te tereny, ale mimo to nie miał pojęcia gdzie Tande mógłby go zawieźć. Nigdy wcześniej nie byli razem w tej części Norwegii. Młodszy siedział z nosem przyklejonym do szyby i zauroczony nie odrywał wzroku od ośnierzonych szczytów czy gałęzi drzew, na których zalegał biały puch. Lekko rozproszyła go dopiero dłoń, która wylądowała na jego kolanie. Odwrócił głowę i spojrzał pytajacym wzrokiem na swojego chłopaka.

- Zaraz będziemy - oznajmił blondyn i posłał mu uśmiech.

Forfang poprawił się na fotelu i zaczął rozglądać się dookoła. Był naprawdę podekscytowany, bardzo lubił niespodzianki, szczególnie takie jak ta. Niestety kompletnie nie kojarzył okolicy. Zmarszczył brwi kiedy Tande skręcił z głównej drogi w jakąś białą, leśną dróżkę. Przez chwilę zastanawiał się czy było to bezpieczne i czy nie zakopią się przypadkiem w śniegu, ale po krótkim czasie doszedł do wniosku, że ufa Danielowi i na pewno nie ma się czym martwić. Jechali przed siebie jeszcze jakiś kawałek drogi, aż zza drzew wyłonił się drewniany domek. Johann aż pisnął kiedy go zobaczył, na co Tande zareagował śmiechem.

- To tutaj? - zapytał zauroczony widokami.

- Tak, kochanie. To tutaj spędzimy święta - Daniel pochylił się w stronę młodszego, a ten bez wahania złożył na jego ustach delikatny pocałunek. Blondyn westchnął rozczulony tym gestem. - Siedź tu, a ja wyjmę kurtki z bagażnika - rozkazał i odpiął pas.

Wysiadł z samochodu i tak jak powiedział, wydobył z bagażnika dwie kurtki. Jedną od razu założył na siebie, z drugą podszedł do drzwi od strony pasażera i otworzył je. Pomógł młodszemu wysiąść i podał mu okrycie. Ten także bez wahania zarzucił je na siebie. Tande zamknął samochód i razem ruszyli w stronę domu.

- Co to za miejsce? - zapytał Johann kiedy starszy wyjął klucze z kieszeni.

- To domek moich rodziców - blondyn przepuścił go w drzwiach.

Brunet zrzucił buty ze stóp i wszedł głębiej do środka. Spostrzegł, że znajduje się w salonie. Poszedł dalej mijając dużą kanapę rogową i trafił do salonu, a następnie znalazł łazienkę.

- Gdzie sypialnia? - zwrócił się do Tandego.

Blondyn w odpowiedzi chwycił jego dłoń i zaczął ciągnąć w stronę drzwi, których młodszy jeszcze nie otwierał. Okazało się, że za nimi znajdują się schody. Razem wspięli się do góry i ich oczom ukazało się małe pomieszczenie na poddaszu. Prawie całą jego powierzchnię zajmowało duże łóżko.

- Jejku, mógłbym tu mieszkać - Johann rzucił się na materac.

- Czyli mam zaczynać budować drewniany dom? -
- zaśmiał się Tande kładąc się obok.

- No w sumie możesz - brunet oparł głowę na jego torsie. - Może w takim układzie już niedługo spędzimy wigilię w trójkę we własnym domu - westchnął.

- Mam nadzieję, że tak będzie - starszy pocałował go w czoło. - A tymczasem idę rozpalić w kominku, bo strasznie tu zimno - chciał się podnieść z materaca.

- Stój - Forfang złapał go za rękę. - Zrobisz to później, teraz możemy rozgrzać się w inny sposób - mruknął.

- Tak? A jaki? - Daniel zbliżył się do niego.

- No nie wiem - wzruszył ramionami. - Na przykład możemy wypić herbatkę, albo kakao - uśmiechnął się niewinnie.

- Liczyłem na coś innego - westchnął niezadowolony.

- Może później - młodszy podniósł się z łóżka i poklepał blondyna po ramieniu. - Idę zaparzyć tą herbatę, o ile jakąś znajdę. Zejdź zaraz - zniknął za drzwiami.

Tande leżał jeszcze chwilę na materacu i poszedł w ślady swojego chłopaka. Gdy zszedł na dół, zastał go w kuchni. Stał przy blacie odwrócony do niego plecami. Blondyn momentalnie do nich przylgnął, obejmując go w pasie. Wzdychając położył głowę na ramieniu Forfanga.

- Dopiero tu przyjechaliśmy, a ja już wiem, że nie będę chciał stąd wyjeżdżać - zaśmiał się młodszy.

- Chyba naprawdę zacznę się zastanawiać nad budową tego domu - zawtórował mu.

- To będzie dobra decyzja - brunet obrócił się w jego ramionach i objął jego szyję.

- Wiem - zaśmiał się. - W końcu sąsiedzi nie będą się na mnie krzywo patrzeć, kiedy będę rano wychodził z domu. Chyba, że...

- Nie kończ - chłopak mu przerwał i złączył ich usta w pocałunku. - Chociaż masz rację - oderwał się od Daniela. - Czasem mam ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy widzę wzrok tej sąsiadki z pod czwórki.

🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁

Znowu Tande i Forfang, przepraszam 🙈 Obiecuję, że dwa następne shoty będą o kimś innym.
Do jura,
Kamila 💕

Baby, it's cold outside - ski jumping one shots - christmas series 18'Where stories live. Discover now