Eisenbichler & Freitag
Richard siedział na kanapie z kubkiem herbaty i przyglądał się jak Markus wraz z dziećmi ozdabiają choinkę. Wziął łyk owocowego napoju i uśmiechnął się do bruneta kiedy ten na niego spojrzał. Starszy odwzajemnił uśmiech. Zostawił dziewczynki same, powierzając im opiekę nad szklanymi ozdobami i już po chwili zajmował miejsce obok Richiego. Młodszy oparł głowę na jego ramieniu i westchnął. Mimo krzyków, które dało się usłyszeć zza pleców, czuł się odprężony. Chwila odpoczynku, którą miał mieć tylko dla siebie była mu potrzebna, chociaż nie narzekał na obecność Markusa. W prawdzie miał się on opiekować dziećmi, ale trudno. Najwyżej do listy strat dopisze dwie czy trzy i oby nie więcej bombek, bo w tym wypadku Eisenbichler już może przygotowywać się na kazanie Richarda o tym jaki jest nieodpowiedzialny. Młodszy westchnął odkładając pusty kubek na stolik. Z powrotem oparł się o ramię męża spoglądając mu w oczy. Zaśmiał się kiedy za plecami usłyszał jak dziewczynki się przekrzykują.
- Hej, bądźcie troszkę ciszej - upomniał je Eisenbichler, a te momentalnie zamilkły.
Starszy przeniósł swój wzrok na twarz Richiego i ponownie posłał mu uśmiech. Czarnowłosy przymknął powieki odprężając się.
- Jeszcze rok temu spędzaliśmy wigilię we dwójkę - westchnął przerywając ciszę panującą między nimi.
- Tak... - Markus zmarszczył brwi słysząc hałasy dochodzące zza ich placów, ale postanowił je zignorować. - Było tu tak... - zabrakło mu określenia.
- Pusto - dokończył za niego Richard. - To były nasze pierwsze wspólne święta, spędzone jako małżeństwo oczywiście - doprecyzował - i mimo tej pustki były świetne, sama twoja obecność mi wystarczyła. Teraz są z nami dziewczynki i chyba mogę powiedzieć, że jestem dwa razy szczęśliwszy niż ten rok temu - zaśmiał się. - Chociaż nie pogardziłbym chwilą spędzoną sam na sam - westchnął.
- Spokojnie - Markus pogłaskał go po włosach. - Jeszcze trochę, zaczną się ferie i dziewczynki wyjadą do babci, a my będziemy mieli dla siebie całe dnie.
- Mimo to, nie chcę, żeby wyjeżdżały... Będę za nimi tęsknił - młodszy lekko posmutniał.
- No już, rozchmurz się. Nie wybiegaj tak daleko w przyszłość, skup się na tym co jest tu i teraz. Za kilka dni święta, musimy wszystko przygotować - uśmiechnął się.
Richard już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, kiedy do ich uszu dobiegł dźwięk tłuczonego szkła. Oboje jak na zawołanie, synchronicznie odwrócili głowy. Na podłodze przed choinką leżały odłamki bombek.
- To ile ich stłukłyście? - westchnął młodszy?
- Trzy - skrzywiła się wyższa dziewczynka.
- Tyle jestem wam w stanie wybaczyć - machnął ręką. - Tobie nie - spojrzał na Markusa. - Miałeś je pilnować.
- To ty mnie zagadałeś - mruknął.
- Hej, trzeba było nie podchodzić, kochanie - wzruszył ramionami. - Teraz idź to posprzątać, bo jeszcze coś się stanie.
- Ta, już idę - przewrócił oczami, ale posłusznie podniósł się z kanapy.
- Ale z ciebie pantofel - zdążył usłyszeć za plecami śmiech zanim wyszedł z salonu.
🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁🎄🎁
Dobra, jednak jest jeszcze jeden. Mam nadzieję, że się podoba.
Tym razem na pewno do jutra,
Kamila 💕
![](https://img.wattpad.com/cover/168821984-288-k234636.jpg)
YOU ARE READING
Baby, it's cold outside - ski jumping one shots - christmas series 18'
FanfictionJuż od samego początku grudnia, niecierpliwie odliczamy dni do świąt. Otwieramy okienka kalendarza adwentowego jedno po drugim, ekscytując się widokiem ubywających czekoladek. A co jeśli słodki smak czekolady na języku nie byłby jedyną adwentową prz...