#1. Konspiracja

6.2K 318 201
                                    


Ktoś mógłby pomyśleć, że bycie obserwowaną przez setki oczu nie stanowiło dla mnie żadnego problemu. Ja za to mogłabym pomyśleć, że ten ktoś jest kretynem, podobnie zresztą, jak wszyscy, którzy nie potrafili nie wściubiać nosów w nieswoje sprawy. Miałam ochotę wrzasnąć i zmieszać ich z błotem, ale gdzieś z tyłu głowy świtała mi myśl, że tylko podsyciłabym ich ciekawość. Mogłam wściekać się, ile tylko chciałam, ale na zewnątrz zawsze musiałam wyglądać na opanowaną. I wyniosłą, według mojej matki. Jeśli jednak miałabym stosować się do jej poleceń, byłabym w połowie drogi do ołtarza, a do tego w ogóle mi się nie spieszyło.

Weszłam do Wielkiej Sali, czując jak dudni mi serce, a wszystkie rozmowy natychmiast przycichły. Wywróciłam oczami, wiedząc, że zapewne większość dotyczyła właśnie mnie i Scorpiusa, co tylko potęgowało złość, którą czułam. Zamiast pozwolić, aby zupełnie wyprowadzili mnie z równowagi, powinnam skupić się na, niewątpliwie, bardzo wymagającym zadaniu, jakim było wypatrzenie Jamesa Pottera w tłumie ludzi, bez zwrócenia na siebie jego uwagi.

Wystarczyła jedynie chwila, abym zdała sobie sprawę z tego, że bardzo wymagające zadanie zmieniło się w niewykonalne. Gryfon patrzył bowiem na mnie z niezwykle kpiącym uśmiechem, który przyprawił mnie o palpitacje serca. I nie, nie były one związane z niczym — chociażby relatywnie — pozytywnym. Uśmiech ten oznaczał dla mnie jedno – upokorzenie.

Podeszłam do stołu Slytherinu i klapnęłam na swoje miejsce, zaciskając zęby tak mocno, że mięśnie mimiczne zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.

— Ach, gdyby spojrzenie mogło zabijać... — westchnął marzycielsko mój narzeczony, a ja postanowiłam nie zaszczycać go swoją uwagą.

Miałam dużo ważniejsze rzeczy na głowie, jak na przykład ratowanie nam tyłków.

— Al, rozmawiałeś ostatnio ze swoim braciszkiem? – spytałam młodszego z Potterów, który siedział obok Scorpiusa. Chłopak, gdy tylko zrozumiał sens mojego pytania, parsknął śmiechem i pokręcił gorliwie głową.

— Dobrze wiesz, że ograniczam interakcje z nim do minimum. Dlaczego właściwie cię to interesuje?

— Val musi z nim pogadać – wyznał Scorpius, zanim zdążyłam coś powiedzieć. – Ta cała sprawa z zaręczynami jest niedorzeczna.

Zupełnie, jakby każdy uczeń Hogwartu posiadał wbudowany radar, reagujący na słowo „zaręczyny", cała sala nagle ucichła. Posłałam Malfoyowi wściekłe spojrzenie, a on uśmiechnął się słodko. Potrafił być takim dzieciakiem... Miał, oczywiście, do tego prawo, zważywszy na różnicę wieku między nami, ale, na gacie Merlina, to nie była sytuacja, z której mógł sobie żartować. Tutaj chodziło o moją przyszłość.

— Ślubu nie będzie – dodał głośno, ignorując furię malującą się na mojej twarzy, po czym wzruszył ramionami, gdy szepty wróciły ze zdwojoną siłą.

— Co ty wyprawiasz, Scorp?! – syknęłam, a on uniósł brwi.

— Jak to co? Informuję wszystkich o naszej opinii.

— Po pierwsze, nie ich cholerna sprawa, a po drugie, jak ja mam teraz podejść do Pottera, nie wyglądając podejrzanie?! Nie potrzebuję kolejnych plotek.

— Val, nie sądzę, abyś kiedykolwiek rozmawiała z Jamesem z własnej, nieprzymuszonej woli – zauważył Albus i uśmiechnął się nieśmiało. – Wszyscy i tak zaczną gadać.

Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz