#12. Siostrzyczka

4.4K 284 112
                                    

Drogi Pamiętniku,

Dawno tutaj nie pisałam. Sama nie wiem, czemu. Może to dlatego, że moje życie zaczęło się stabilizować? Wracać do normy? Nie, to złe określenie. Nie było nic normalnego w tym, że ja i Potter zaczęliśmy się dogadywać. W miarę. Prawie. Zdarzały nam się nieporozumienia, jak na przykład wtedy, gdy chłopak wrzucił do mojego kociołka ogon salamandry, a mój eliksir wybuchł – bardzo spektakularnie, jeśli mogę dodać. Profesor dostał szału, po czym oznajmił, że jeśli chcę pozostać w jego klasie, muszę przyjąć propozycję mojego narzeczonego i zgodzić się na korepetycje. Nie chciał nawet słyszeć, że to wcale nie była moja wina.

Okazało się jednak, że korepetycje z eliksirów to naprawdę niezły pomysł. Do tej pory nie potrafiłam sobie wyobrazić świata, w którym James Potter okazuje się dobrym nauczycielem. Tymczasem rzeczywistość postanowiła udowodnić mi, jak bardzo się myliłam. Gryfon ma niesamowicie dużo cierpliwości, chociaż nie próbuje powstrzymywać śmiechu, gdy po raz kolejny cos mi nie wyjdzie. Żartuje ze mnie kilka minut, po czym tłumaczy mój błąd z precyzją... cóż, Szukającego.

Zaczęłam sobie radzić. Przynajmniej lepiej niż dotychczas, co i tak stanowiło ogromną poprawę. A poza tym – poznałam kolejny sekret słynnego Jamesa Syriusza Pottera. Pokój Życzeń. Zawsze wiedziałam, że Hogwart jest najbardziej magicznym miejscem pod słońcem, ale niesamowitość tego jednego pomieszczenia przechodzi wszelkie granice. Wyobrażasz sobie, że jakikolwiek pokój byłby w stanie odgadnąć twoje myśli i odwzorować je niemalże idealnie? Ja również sobie tego nie wyobrażałam, dopóki Potter nie zaciągnął mnie na siódme piętro i nie kazał mi łazić wzdłuż ściany, jakbym była walnięta.

Mogłam się wściekać za wszystkie żarciki i celowe złośliwości, ale jakaś część mnie naprawdę lubiła współpracę z chłopakiem. Kiedy siedział cicho. Albo kiedy coś tłumaczył – nie miał wtedy czasu na głupoty, a ja nie musiałam się martwić, że zaraz zostanę wyśmiana. Głos Pottera był nadzwyczaj przyjemny – dość niski, ale bez przesady. Pobrzmiewała w nim jakaś ciepła nuta, która powoli zaczynała mi się kojarzyć tylko.i wyłącznie z nim. I było to skojarzenie bardzo przyjemne. Głos Pottera był ciepły i dźwięczny, choć gdy się śmiał, pojawiała się w nim także lekka, prawie niezauważalna chrypa.

Merlinie... Gdyby James widział, że zaczęłam wypisywać takie głupoty, chyba nigdy nie przestałby zalewać się łzami szczerego rozbawienia. Albo – co gorsza – spojrzałby na mnie figlarnym wzrokiem, opierając się o ścianę z nonszalancją, a ja zaczęłabym się zastanawiać, czy aby na pewno nie jest jednym z lepiej prezentujących się przedstawicieli płci przeciwnej w tym zamku. Och, jestem żałosna. Jasne, chciałabym zacząć się z nim dogadywać, ale wygadywanie podobnych rzeczy tylko dlatego, że chłopak przestał figurować w mojej głowie jako kompletny idiota, było nieco... głupie.

— Co tam znowu wypisujesz?

Zatrzasnęłam dziennik jak oparzona i spojrzałam prosto w zielone oczy Albusa, który szczerzył się szeroko. A temu co?

— Zastanawiam się, kim jest twoja dziewczyna – odparłam złośliwie, a chłopak zarumienił się uroczo.

— Kto ci naopowiadał takich głupot? – spytał, a ja uniosłam brwi. Czy on naprawdę musiał pytać? – Od kiedy słuchasz Scorpiusa?

— To mój przyjaciel, Al. I twój także – powiedziałam wyniośle. Chłopak wywrócił oczami i oparł twarz na dłoniach.

— Nie mam żadnej dziewczyny. Maggie i ja tylko się przyjaźnimy.

Och, a więc jednak była jakaś dziewczyna. Sądząc po wyrazie twarzy Albusa, nie była także przypadkowa, ale co ja tam wiedziałam o zauroczeniach? Byłam zbyt zajęta wypisywaniem bzdur w pamiętniku, na temat mojego narzeczonego, który wcale nie był aż tak zachwycający.

Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz