#13. Odcienie szarości

4.3K 296 119
                                    

Błonia Hogwartu zamieniły się w jeden, wielki plac bitwy. Uczniowie, korzystając z wolnego dnia, tłumnie zjawili się na dworze, aby wziąć udział w tym jakże prymitywnym zajęciu, jakim było rzucanie w siebie mokrymi, zimnymi kulami śniegu. Aż nie mogłam uwierzyć, że ja także znalazłam się pośród tych wszystkich pomieszańców, aczkolwiek moja mina jednoznacznie wskazywała na to, co sądzę o całym przedsięwzięciu.

— Wyglądasz, jakbyś miała zaraz zwymiotować – parsknął Albus, który przestępował z nogi na nogę, zacierając ręce.

Z racji tego, że zaliczał się do drużyny Potterów nawet bardziej niż ja, dołączył do mnie i Jamesa na Błoniach. On wydawał się podekscytowany, chociaż za cholerę nie potrafiłam tego zrozumieć.

— Dlaczego właściwie nie lubisz śniegu? – spytał James, kiedy moją jedyną odpowiedzią na stwierdzenie Albusa, było posłanie mu zniesmaczonego spojrzenia.

— Jest zimny i mokry – odparłam, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

— Ktoś tu wyraźnie ma zadatki na geniusza – zaśmiał się mój narzeczony, a Al mu zawtórował.

Już miałam odpowiedzieć coś na tę oczywistą zniewagę, ale do grupy dołączyła Lily, Rose i jej brat – Hugo. Zamknęłam więc usta i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

— Co ona tu robi? – spytał chłopak, którego nie miałam jeszcze okazji poznać. Oczywiście mówił o mnie, sądząc po jego gniewnym spojrzeniu.

Wywróciłam oczami i westchnęłam.

— Sama się zastanawiam – burknęłam, a Lily zaśmiała się głośno.

— Och, daj spokój! Przecież to świetna zabawa! – zaszczebiotała, a Albus pokiwał głową z entuzjazmem.

Czy oni wszyscy byli kompletnie porąbani?

— Lily, nie wszyscy muszą lubić takie rzeczy – stwierdziła Rose, co zdecydowanie przypadło mi do gustu.

— Dokładnie – zgodziłam się i uśmiechnęłam lekko, gdy dziewczyna spojrzała na mnie nieśmiało.

Chyba ciągle nie zapomniała o swoim niedorzecznym oskarżeniu. Nie mogłam jednak powiedzieć, abym była na nią w dalszym ciągu zła. Dużo się zmieniło od tamtego czasu. Potrafiłam zrozumieć, że troszczyła się o swojego kuzyna, bo ja sama zapewne zrobiłabym to samo, gdyby chodziło na przykład o Scorpiusa.

— No to dlaczego tu jesteś? – jęknął po raz kolejny Hugo, a James objął mnie ramieniem.

— Valentina prędzej, czy później będzie twoją rodziną – powiedział i uniósł brwi. – Lepiej zacznij się przyzwyczajać, młody. Chyba nie chcesz zaleźć jej za skórę?

— Nie boję się jej! – zawołał Hugo, a ja parsknęłam śmiechem.

— Odważny chłopczyk – mruknęłam. – Może coś z ciebie będzie, jak dorośniesz.

— Hej! – oburzył się Gryfon, ku wesołości pozostałych osób.

James objął mnie mocniej, po czym przekrzywił głowę, patrząc na swoją rodzinkę.

— Jak się dzielimy? – spytał, a Lily klasnęła w dłonie, co wyglądało dosyć dziwnie, zważywszy na jej grube rękawiczki.

— Dziewczyny kontra chłopcy! – oświadczyła entuzjastycznie, a Rose podchwyciła pomysł.

Kryzysowy Narzeczony ✔ [James S. Potter x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz