•Maylor - Butelka•

612 56 108
                                    

Proszę bardzo, w końcu wstawiam Maylora, którego piszę od paru ładnych tygodni.
Możnaby to nazwać tym specialem, chociaż jest tu trochę osób, które Maylora nie lubią.

No cóż, 100 rozdział hmhm.

Współpraca - love_me_tender123

------------------------------------------

-Nie, nie będę grał w takie głupoty - powiedział Brian i uniósł ręce w górę, na znak poddania się.
-No weeeź.. - nalegał Fred. - Tylko jedną rundę.
-Nie! Wiem, jak kończą się takie rzeczy. Szczególnie z tobą.

Fred spojrzał błagalnym tonem na basistę.
-Przekonaj go.

John westchnął, jednak w końcu usiadł naprzeciwko wokalisty.
-Jedną rundę - zaczął. - Możemy zagwarantować ci spokojne pytania i wyzwania..

Freddie spojrzał na Johna, jakby mówił, "chciałem dać tej grze trochę 'kopa'".
-..może czasem - skończył niepewnie.

Brian był przegłosowany dwa do jednego. Mógł się tylko poddać i grać, albo...
-Dobra, ale Roger też z nami gra.
-Super! - wykrzyknął Freddie z ekscytacją w głosie.

*********

Roger nie był zadowolony z tego, że wybudzono go z drzemki, ale w końcu oddał się w ręce przyjaciół. Wszyscy siedzieli w salonie, na środku stała butelka ulubionego szampana Freda, której poświęcił nawet jeden wers piosenki - Moet & Chandon. Każdy z nich miał przy sobie plastikowy kubek.
-Zasady są proste. Wymyślamy sobie pytania i wyzwania. Za błędną lub nieprawdziwą odpowiedź, pijemy. Za niewykonanie wyzwania, pijemy. Gra kończy się, gdy zabranie alkoholu. Wszystko jasne?
-Tak, Fred. Dzięki za przypomnienie zasad - podsumował Roger. - Chyba nic się w nich nie zmieniło.
-Tylko powtarzam, gdyby ktoś miał wątpliwości. - Freddie spojrzał na Briana.
-Raczej dam radę - odpowiedział właściciel długich loków.

Freddie położył butelkę na stole i wprawił ją w ruch. Była pełna, więc trzeba było włożyć trochę siły w zakręcenie jej. Szampan powoli zwalniał. W końcu szyjka butelki wskazała Johna.
-Deaky, Deaky, Deaky... - powiedział wokalista z szyderczym uśmiechem. - Co takiego mogłoby cię usatysfakcjonować...

Deaky przełknął ślinę, wiedząc do czego potrafił posunąć się Mercury.
-No dobrze... Na początku coś lekkiego...
-Pytanie - wybrał szybko Deacon.
-Kto z nas najbardziej cię irytuje?
-Co to za pytanie?
-Odpowiadasz, czy nie? - ponaglał Fred.
-No nie wiem... - rozejrzał się po twarzach przyjaciół. - Chyba Roger.
-Co? - powiedział blondyn.
-No tak, cały czas masz z czymś jakiś problem. Na przykład nie pasuje ci, jak gram.
-No bo... No tylko czasem.
-Czasem??!
-Dzieci, spokój - przerwał im Freddie. - Kręć, Johny.

John zakręcił butelką. Ta po kilku obrotach wskazała nakrętką na Briana.
-Prawda, czy wyzwanie? - spytał John.
-Wyzwanie. I wierzę w ciebie, że nie zadasz mi czegoś głupiego - powiedział Brian, patrząc Deaconowi głęboko w oczy, by mieć pewność, że przyjaciel go rozumie.
-Obetnij kawałek włosów.
-Coo?! Chyba cię pogrzało!!
-No weź, to tylko kawałek. Tak, żeby nie było widać.
-Nie!!!!

Freddie wziął butelkę do ręki, odkręcił ją i nalał długowłosemu jej zawartość. Z racji, że jest to szampan, wokalista pomieszał go z wódką.
-Tylko do końca - podpuścił go Fred, lejąc pod sam czubek kubka.

Brunet wywrócił oczami. Wziął w rękę naczynie i kilkoma łykami je opróżnił. Odstawił szybko kubek, krzywiąc się.
-No.. nie było aż tak źle, co? - spytał Freddie, wyraźnie drwiąc z Briana. Ten nie odpowiedział, tylko złapał za butelkę i obrócił ją mocno. Korek wskazał na Freddiego. Gitarzysta z ekscytacji klasnął w dłonie.
-Wolę zagrać bezpiecznie. Pytanie - odpowiedział szybko Mercury.
-No dobra... Wybieraj, Delilah czy John?
-Oczywiście, że Delilah!
-Ty szczurze!! Jak możesz! - krzyknął na niego basista.
-Delilah przynajmniej nie narzeka, jak tosty się skończą!
-Tak, ale ona nie ma uczuć! A ja mam!
-Nie martw się, jesteś na czwartym miejscu zaraz po Romeo.
-Ty.. ty–! Pakistańska świnio! - zgasił go John, po czym wszystkich zamurowało. Nikt nie spodziewał się tak ostrego zagrania ze strony tak spokojnego na co dzień Deaky'ego.
-Ouu... - skomentował Roger, przerywając niezręczną ciszę.
-NIE JESTEM.  Z.  PAKISTANU!!!!!!! - wybuchnął nagle Freddie podbiegając do basu Johna i unosząc go w górę. - Jeszcze raz mnie tak nazwiesz... możesz sobie tylko wyobrazić, co się z tym stanie!!!

SMS From QueenWhere stories live. Discover now