Bliskość

288 12 1
                                    


  Uprzątnęliśmy całą Alexandrię,a Abraham nie żartował nie wiem jak ten koleś to zrobił, ale namówił każdego do zabawy. Wyglądaliśmy trochę jakbyśmy spotkali się po kilkunastu latach. Ezekiel siedział bardzo blisko Carol wydawało mi się, że ta dwójka ma się ku sobie. Ona była bardzo dobrą kobietą i przyda jej się ktoś,kto ją pokocha. Tyle przecież przeszła i podziwiam ja,że się nie załamała, bo ja nie wiem, czy dałabym radę żyć, gdybym straciła córkę. Księżulek zachowywał się za to dziwnie,siedział sztywno jakby połknął kij.Rosita znalazła wspólny język ze Spencerem i chyba przeszło jej uczucie do Abrahama. Rick trzymał w objęciach Michonne, Carl obserwował Enid, która rozmawiała z Ronem i jego bratem. Widziałam, że go to męczy pewnie miał ochotę pójść tam i przerwać rozmowę. Tara i Dennis zaśmiewały się z czegoś,Daryl siedział obok Glenna i Maggie. Dziewczyna z przyczyn oczywistych była trzeźwa, ale śmiała się do rozpuku z Glenna, który bełkotał coś niezrozumiałego dla mnie. Ja siedziałam z Judith na kolanach mała usypiała.

-Wezmę ją. Powinnaś się bawić-Starsza pani imieniem Irene zabrała ode mnie małą. Wiedziałam, że mogę ją oddać po tym, jak Rick skinął głową na tak.

-Wracasz do Królestwa?-David dosiadł się do mnie i podał mi kubek z jakimś alkoholem.

-Nie. Za to Carol na pewno tam wróci-Uśmiechnęłam się.

-Dlaczego?

-Jakiś koń choruje. Jeśli tak to pojadę to sprawdzić.

-Nie to nie koń. Pytam, dlaczego nie chcesz wrócić? Coś z tamtym miejscem jest nie tak?

-Wszystko jest w porządku z Królestwem. Pomogliście nam bardzo.

-Ale?

-Czuję, że to tutaj jest moje miejsce.-Mimowolnie rzuciłam spojrzenie w kierunku Daryla.

-Z nim? Słyszałem waszą kłótnię i to dwa razy. Będziesz siedzieć tutaj z gościem, który widzi w kobietach tylko otwory, w które może wsadzić fiuta? Chyba stać cię na więcej.

-Nie chodzi mi o Dixona. Mam tu wszystkich.

-Nie? Carol wraca z nami, Maggie i Glenn na Wzgórze więc to nie wszyscy.

-Maggie musi wrócić na Wzgórze, bo ktoś musi pilnować Gregory'ego. Carol i Ezekiel najwidoczniej zaczynają coś do siebie czuć więc dlaczego ona miałaby nie wrócić z wami?

-A dlaczego ty musisz tu zostać?

-Wąwóz i sztywni. Mówi ci to coś? Muszę pomóc.

-Kolejna wymówka. Jak wolisz latać za gościem,który ma Cię gdzieś to trudno.

-O co ci chodzi? Przyjąłeś rolę mojego ojca czy jak? Będziesz mi wybierał kolegów?

-Nie unoś się. Po prostu nie chcę, żebyś się marnowała przy kimś takim.

-Słuchaj będę się marnować przy kim chcę.- Wstałam i postanowiłam,że dla mnie to koniec imprezy.Pożegnałam się z ludźmi zwalając wszystko na ból głowy.

Weszłam do domu,zamknęłam drzwi i usiadłam na podłodze. Głowa wcale mnie nie bolała po prostu miałam dość Davida. Nic mu nie obiecywałam nic nawet między nami nie było. Nie lubię, kiedy ktoś mi mówi co mam robić. Oparłam głowę o ścianę i wpatrywałam się w okno. Zobaczyłam dobrze znaną mi sylwetkę niosącą butelkę wina.

-A to ciekawe.-Powiedziałam sama do siebie. Daryl zapukał raz, później drugi. Podniosłam się i otworzyłam drzwi.

-Nie łyknąłem tego, że boli cię głowa. Sukces jest nasz wspólny,a świętowanie go jednym łykiem rumu to słabe. Mogę?

-Jasne.-Odsunęłam się tak,żeby mężczyzna mógł wejść do domu. Cieszyło mnie to, że tu jest, bo zaczęłam się zastanawiać jak zasnę sama w pustym domu.

Daryl wlał wino do kubków siedliśmy obok siebie.

-Czego chciał ten David?

-Pytał, czy wracam z nimi do Królestwa.

-Wracasz?

-Nie.-Wydawało mi się, że to tym zauważyłam ulgę na twarzy Dixona.

-Alexandria cię ujęła?

-Powiedzmy.-Uśmiechnęłam się szeroko.

-Miałaś rację jestem kretynem, dupkiem, chujem i nie wiem jak ty mnie tam nazwałaś.

-Przestań. Ja nie powinnam naskakiwać na ciebie za to,że byłeś z Amber i nie wiem, dlaczego to zrobiłam.

-Ja wiem. Byłaś zazdrosna.

-Bez przesady.-Parsknęłam śmiechem.

-To dlaczego się wkurzyłaś?

-A ty, dlaczego zarzuciłeś mi romans?

-Bo miałaś romans.

-Weź mnie nawet nie denerwuj. Ja i David ?

-Nie podoba mi się. Wolę bardziej..no innych.

Daryl parsknął śmiechem.-Co ty wolisz?

-Oj przestań nie wiedziałam co powiedzieć.-Spaliłam buraka.

-Dobra.-Dixon wyprostował się.- Chciałem powiedzieć, że nie powinienem się na Ciebie drzeć i takie tam.

-To jest twoje przepraszam?

-No jaka ty jesteś.

-Jaka?

-Ukradłem wino,które stało obok Abrahama więc wiele ryzykowałem. Przyszedłem tu i jeszcze źle.

-Nie no nie jest źle. Nie powiedziałam, że jest coś źle.

-Pytałaś się, czy wiem, dlaczego tak się zachowuje. I muszę ci przyznać,że nie wiem. Dziewczyny dla mnie nie miały większego znaczenia i zjawiasz się ty.-Daryl spojrzał mi głęboko w oczy.-Przez twoje zachowanie zmieniam zdanie o dziewczynach. Nagle widzę, że nie są głupie i puste. Tworzę jakiś mur,żebyś się nie zbliżyła. Myślałem,że mi się to udało,a ty tak po prostu burzysz ten mur i znów jesteś blisko. Próbowałem Cię odpychać,wiem,że zadawałem ci tym ból.

-Daryl nie chciałam robić nic przeciwko tobie. Jeśli w jakiś sposób byłam natrętna albo czymś cię irytowałam,czułeś się stłamszony to ja przepraszam. Stałeś mi się bliski..

-To nie chodzi o Ciebie tylko o mnie. Wcześniej jedyną bliską mi osobą był Merle. Nie wiem jak to się stało, że ty też stałaś mi się bliska.Straciliśmy tylu ludzi ich śmierć bolała mnie mniej lub bardziej, ale zawsze bolała. Cała ta sytuacja z Amber pogubiłem się. Pierwszy raz w życiu nie miałem pojęcia jak mam się zachować. Chciałem ją wesprzeć i wyszło jak wyszło wplątałem się w to, co się wplątałem i nie umiałem sobie poradzić. Dowiedziałem się,że jednak żyjesz nie powiedziałem ci o tym zwszystkim, bo zwyczajnie było mi głupio. Czułem się tak jakbym cię zdradził nie chciałem tego wszystkiego.

-Już nieważne. Ja nie powinnam się złościć. Myślałeś,że nie żyje przecież nie mogę od ciebie oczekiwać, że będziesz żył w jakimś celibacie.

-Nie chcę się już kłócić to nie prowadzi do niczego dobrego. Muszę już iść-Mężczyzna wstał, a ja chwyciłam go za nadgarstek.

-Nie idź. Zostań. Nie musisz iść możemy spać razem, jeśli chcesz.

-A ty chcesz? Po tym wszystkim, co ci zrobiłem?

-Chce.

-A kiedy Negan powiedział, że krzyczałaś moje imię..zrobił to specjalnie?

-Krzyczałam je każdej nocy.-Zbliżyłam się do mężczyzny, staliśmy bardzo blisko siebie. Serce waliło mi jak oszalałe i miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy z piersi.Patrzyłam w jego oczy i jedyne czego pragnęłam to po prostu jego. Objął moją twarz dłońmi, a na moich ustach złożył pocałunek. Najpierw były one delikatne z czasem stały się namiętne. Wiem, że nogą wywaliłam butelkę z winem. Oderwałam się od niego tylko na moment po to,żeby wskazać schody na górę. Podniósł mnie,obsypywał kolejnymi pocałunkami. Wylądowałam na łóżku ściągnęliśmy z siebie ubrania.Drżałam, kiedy jego ręce błądziły po moim ciele,przyssałam się do jego szyi, a kiedy poczułam, że we mnie wszedł wbiłam paznokcie w jego plecy i cicho jęknęłam. Nasze oddechy były szybkie,poczułam przyjemne ciepło i dreszcze, które rozchodziły się po moim ciele..  

ApokalipsaWhere stories live. Discover now