XXII **8 sezon - wycinki tajemne, czyli Kapitan wchłaniający nachos**

248 16 8
                                    

Uwaga, ostrzegam nim będzie za późno, mój drogi przybyszu! Nie czytaj tego dodatku, jeśli nie chcesz spojlerów!

Oto skupiona na Shiro seria scen, które mogłyby się znajdować w danych odcinkach ósmego sezonu, dopełniać go i dać kapitanowi screentime, na który jak najbardziej nasze słonko zasługuje.
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*********************
Odc. 5 - ,,The Grudge"
(scena z myszkami zaczerpnięta z prawdziwego pomysłu, który miał się pojawić w serialu, ale został wykreślony)

Curtis, Weronika i Iverson w wolnym czasie chyba urządzali sobie pogawędki o zwierzakach. Z tego co słyszałem, zaczęli wypytywać rozciągającą się gdzieś z tył Axcę. Dobrze było widzieć, że moja załoga coraz bardziej integrowała się nie tylko z ludźmi, ale też z innymi gatunkami.

Przystanąłem na chwilę z miękką szczotką w ręce, przysłuchując się z daleka wymianie zdań i uśmiechałem się łagodnie. Tak właśnie to powinno wyglądać.

Chyba starsza siostra Lance'a wyczuła na sobie moje spojrzenie, bo odwróciła się i spoważniała. Ten nowy rekrut Atlasa, Curtis natychmiast się zerwał na baczność.

- Kapitanie! - zasalutował, a mi od razu zrobiło się głupio i niezręcznie. Pewnie wielu generałów na moim miejscu byłoby zaszczyconych tak ważnym stanowiskiem kapitana całego oddziału Atlasa, ale dla mnie to poczucie wyobcowania i formalności nie dawało spokoju. Zupełnie jakbym przestał być osobą, z którą dało się po ludzku porozmawiać...

- Spokojnie, spokojnie - zawołałem od razu i pomachałem rękami w geście prośby, żeby usiadł na ziemi z powrotem, jak siedział. - Nie przeszkadzajcie sobie. Przyszedłem tylko po myszki.

- Myszki? - dopytał się z niedowierzaniem Iverson, a ja wzruszyłem ramionami, uśmiechając się.

- Każdy zasługuje na trochę uwagi, prawda? - Cztery małe stworzonka przebiegły przez halę, a teraz właśnie zaczęły wspinać się po moich butach. Zaśmiałem się, wziąłem je na ręce i położyłem na swoich ramionach - Obiecałem Allurze je wykąpać. No cóż, odpoczywajcie sobie. Zasłużyliście.

- Nie wiedziałem, że lubisz zwierzaki... znaczy...  sir - dodał nadal skrępowany rekrut.

- Shiro. Po prosu Shiro - pryzywoliłem. - Nie musicie tak oficjalnie. Naprawdę nie gryzę, chociaż ktoś tu stwierdził, że jestem na tyle niebezpieczny, że trzeba mnie... no nie wiem... przywiązywać do stołu?

Rzuciłem sugestywne spojrzenie w stronę Iversona.

- Do końca życia mi to będziesz wypominać? - żachnął się, a ja zachichotałem. W tej chwili cała dawna sytuacja mnie po prostu bawiła. Weronika i Curtis śmiali się razem ze mną.

- Jeśli ktoś będzie czegoś potrzebował, znajdziecie mnie w pralni, koło głównego mostka - oznajmiłem i odszedłem spokojnie, zostawiając im przestrzeń. Powinni się czuć swobodnie w swoim wolnym czasie. Zdawałem sobie sprawę, że moja obecność wśród podwładnych niepotrzebnie ich tylko stresowała.

Na szczęście, lub nieszczęście, hala miała metalowe ściany, była obszerna i pusta, więc mimo, że odszedłem na większą odległość, to i tak mogłem dosłyszeć resztę konwersacji:

- Ale... ludzki ten kapitan, nie? - zarzucił ten nowy, ciemnoskóry. - Nie spodziewałem się tego.

- Proszę cię. Gość, który jest idolem mojego brata musi być na luzie. W końcu Serranom nie tak łatwo zaimponować.

Już miałem ochotę się odwrócić i dopytać o Lance'a, ale w końcu odpuściłem. Skierowałem się do pralni, zamknąłem za sobą drzwi i zacząłem szukać jakiejś miski. A myszki tymczasem urządzały sobie na moich placach, ramionach i głowie Tour de France. Okropnie łaskotały!

Quiznak! Nie dyskutuj ze mną, Lance! [Spacedaddy] VoltronWhere stories live. Discover now