03/02/19

298 40 37
                                    

     Świtało, kiedy otworzył oczy. Przetarł je kilkakrotnie czując jak przemarznięta skóra twarzy piecze od najmniejszego ruchu. Było jasno. Wszędzie za oknem było niemal biało. Nawet na przednie miejsce pasażera spadło trochę śniegu. 

Czuł się nieco lepiej. Bolała go noga i bok. Kondycja reszty ciała była całkiem znośna. Jego gardło odrobinę zaschło. Był spragniony, ale nie martwił się tym. Chanyeol często wkładał mu napoje pod siedzenia lub do bagażnika. Nie był pewny dlaczego, bo wielu z nich nawet nie ruszył. 

Baekhyun rozejrzał się wokół. Tuż przy siedzeniu, na którym się znajdował leżała butelka wody. Była do połowy wypita, ale było jej wystarczająco, aby zwilżył gardło.

Wyjrzał za okno, aby upewnić się, że jest bezpieczny, po czym wyszedł na zewnątrz przez tylne drzwi. Przeszukał płaszcz i spodnie. Liczył na to, że może jednak schował telefon, ale nie udało mu się znaleźć urządzenia. Martwiło go to. Potrzebował zadzwonić po pomoc. Przynajmniej spróbować, ponieważ nie sądził, aby w okolicy był zasięg. 

- Hej! - Krzyknął z całej siły, testując swój głos. Zaraz zaczął się rozglądać, ale nikogo nie zauważył. - Jest tu ktoś?! - Dodał obejmując się ramionami. Było tak potwornie zimno. Dlaczego coś takiego musiało się stać teraz ? Dlaczego nie latem?

Przez kilka dłuższych chwil krzyczał prosząc o pomoc, która nie nadeszła. Zrezygnowany postanowił spróbować ponownie za jakiś czas. Nie był pewny jaka była godzina, ale na pewno przed południem. W jego mieście w okolicy piętnastej można było spotkać najwięcej osób na zewnątrz, poza domami i miejscami pracy. Może tu było podobnie.

W końcu zdecydował się otworzyć bagażnik. Nie było to łatwe, ale w  po dwóch próbach udało mu się podnieść drzwiczki i rozejrzeć się po jego zawartości. 

Nie było dużo wody. Sześć litrowych butelek, zgrzewka. Musiał pilnować, aby nie pić jej za dużo. Nie sądził, aby miał spędzić w tym miejscu więcej niż dwa dni, ale powinien ją oszczędzać. Może zaczną go szukać dopiero w piątek? W końcu był pewny, że Chanyeol zgłosi jego zaginięcie. Siostry mogłyby pomyśleć, że potrzebuje czasu dla siebie. Były zbyt tolerancyjne. Akceptowały każdy jego wybryk. Miał nadzieję, że ten wyda im się podejrzany. 

Obok butelek leżała apteczka, którą podniósł. Zabrał również torbę z ubraniami i niezbyt gruby koc, który woził ze sobą na wypadek, gdyby on i Chanyeol postanowili pojechać na polanę za uniwersytetem. Lubili oglądać tam niebo. Zdawało się piękniejsze w tym miejscu. Zawsze wskazywali sobie nawzajem najjaśniejsze gwiazdy i jedli przekąski zakupione w pobliskim sklepie monopolowym. Miał nadzieję, że jakieś zostały w samochodzie. Kiedy stres nieco opadł zaczął odczuwać głód. 

Uznał, że na razie tyle mu wystarczy. Zabrał koc i wrzucił wszystko prócz niego na tylne siedzenie samochodu. Koc zostawił na moment na masce. Przecisnął się na przednie siedzenie i z naiwną nadzieją spróbował uruchomić silnik. Na marne. 

- No dalej, nie zawiedź mnie teraz. - Rzucił, ale natychmiast przestał naciskać pedał, kiedy spod maski wydobył się kłębek dymu. Samochód był mu potrzebny. Mógł się w nim ukryć. Nie mógł go doszczętnie zniszczyć.

Rozczarowany wrócił na zewnątrz i zabrał koc. Zamknął samochód i obrał kierunek, z którego, jak sądził, zjechał. Droga była naprawdę stroma, a on nie widział ścieżki, z której spadł. Szedł przed siebie korzystając z tego, że śnieg przestał sypać. Z początkowymi krokami zostawiał za sobą plamy krwi. Rana się otworzyła. Mimo to szedł dalej, stękając z każdą chwilą, kiedy obolała stopa spotykała się z ziemią.

Kilkakrotnie na niej wylądował. Jego nogi nie utrzymywały ciężaru ciała. Nie zdawał sobie sprawy z tego jak osłabiony był. Bał się, że nie da rady wrócić do samochodu. Widocznie stracił więcej krwi niż początkowo sądził. Miał tylko nadzieję, że podczas wypadku uszkodził jedynie skórę i tkankę pod nią. Zupełnie nie znał się na medycynie, ale podejrzewał, że jeśli zraniłby jakiś narząd nie zwiastowałoby to dla niego nic dobrego. 

Missing |ChanBaek|Where stories live. Discover now