P. I / PIERWSZA NOC BEZ KOSZMARÓW

68 5 0
                                    

Stilesowi nie mieściło się w głowie, jak ktoś mógł pamiętać o tak nieistotnym fakcie, jakim były flary w szkolnym, rozklekotanym autobusie, zwłaszcza w tak tragicznych okolicznościach. Niemniej musiał przyznać, że poziom spokoju i opanowania, jaki okazywała Lydia zaskoczył roztrzepotanego chłopaka. Zbiec po schodach, trzymając się poręczy i nie wywalając się, zabrać race i wrócić. Potraktować wilkołaki racą. Prosta sekwencja działań.

Przynajmniej z pierwszą racą było prosto tak naprawdę. Wsadzenie jej do wanny nie sprawiło mu najmniejszego problemu, choć kątem oka widział przerażone spojrzenie dziewczyny, które tylko wzmogło się, gdy Boyd nagle ocknął się, z miejsca świecąc swoimi przerażającymi, świecącymi na żółto, wilczymi oczami i odrzucił sejf, który na siebie położył. Lydia, przez chwilę z przerażenia trzymająca się rękawa Stilesa, uspokoiła się trochę i tylko palcem wskazała mu, gdzie może znaleźć Isaaca, po czym spróbowała jakoś uspokoić Vernona, mimo własnego strachu.

Gdy Stiles podniósł narzutę z łóżka, schylając się tak, że mógł zobaczyć skulonego pod nim Laheya, przez chwilę poczuł, jak staje mu serce. To nie tak, że jakoś wybitnie się z chłopakiem przyjaźnił, ale widząc go w takim stanie, rozdygotanego i przerażonego, nawet jemu zrobiło się go szkoda. Tym bardziej, że w jego oczach Stilinski dostrzegł tak wyraźne wołanie o pomoc, że przez chwilę miał ochotę go pocieszyć i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Tyle, że Stiles wiedział, że obecną formę Isaac zawdzięcza temu pieprzonemu motelowi i że gdy tylko się ocknie, tak jak Boyd, wróci do bycia dawnym sobą, który tak go wnerwiał i podważał wszystkie jego słowa. Dlatego uśmiechnął się szeroko, dławiąc to dziwne uczucie, którego przez chwilę doświadczył i oznajmił kulącemu chłopakowi coś, czego w życiu by się po sobie nie spodziewał.

- Hej Isaac, mam coś dla Ciebie - oświadczył, po czym wsunął odpaloną racę pod łóżko i przyłożył do twarzy chłopaka.

Nie była to jakaś dziwna forma jego zemsty, co to, to nie. Po prostu Isaac zwinął się w takiej pozycji, że nawet gdyby chciał, Stilinski nie dałby rady użyć na nim tej racy gdzie indziej. Do tego Stiles pokładał sporo nadziei w wilczą zdolność do regeneracji. Może nawet Isaacowi nie zostanie po tym ślad. Nawet w świetle racy, Stiles zdołał zobaczyć, jak nieco przerażenia opuszcza oczy chłopaka, ale i tak Isaac zaparł się prawie jak krowa, że stamtąd nie wyjdzie. Stilinski uznał, że to przekracza zakres jego kompetencji i chęci do pomocy, więc wstał i otrzepał spodnie. Przez chwilę nawet udało mu się uspokoić. Skoro poradzili sobie z dwójką, a Allison szukała Scotta to wszystko było przecież na dobrej drodze. Jego chwilowa radość natychmiast umarła, gdy spotkali się z Argentówną na otwartym korytarzu. Dziewczyna była przerażona, bo nie miała bladego pojęcia, gdzie chłopak mógł się podziewać. I całą trójką bardzo szybko zrozumieli dlaczego.

Samą akcję ze Scottem Stiles zapamiętał jak przez mgłę. Był tak przerażony, że w pewnym momencie nawet przestały docierać do niego sygnały z najbliższego otoczenia. Wiedział tylko, że tak bardzo nie chciał stracić kogoś, kogo uważał za brata, że z własnej, nieprzymuszonej woli, stanął tuż obok niego w kałuży benzyny, gdy Scott nawijał o samobójstwie, trzymając w dłoni odpaloną racę. Racę, którą natychmiast spróbował mu delikatnie wyrwać, bo mimo wszystko zamierzał walczyć o swoje życie do samego końca. I udało mu się. Odetchnął z taką ulgą, gdy zobaczył pełen żalu wyraz twarzy przyjaciela, ale przynajmniej raca leżała gdzieś względnie daleko. Przynajmniej przez chwilę. Stiles był pewien, że gdyby Lydia się na nich nie rzuciła, spłonęliby obaj w wybuchu, który objął obszar oblany wcześniej benzyną. Dziewczyna przez chwilę leżała na nich, jednak pozbierała się w miarę szybko, prostując spódniczkę i udając, że właśnie wcale nie rzuciła się żeby ich ratować. Do Scotta natomiast natychmiast podbiegła Allison, która porwała go w objęcia, mimo ich wcześniejszych rozterek. Kątem oka Stiles zauważył, jak Boyd opuszcza swój motelowy pokój, zbiega po schodach i znika gdzieś w okolicy. Nie zamierzał tego roztrząsać. Nawet gdyby chciał, nie dałby rady pomóc im wszystkim. Uznał jednak, że skoro najwidoczniej nie był potrzebny Scottowi, który tylko raz uściskał go żeby mu podziękować za wszystko i wrócił w objęcia Allison, pomyślał, że może sprawdzi, co działo się z Isaakiem. Nie żeby jakoś się chłopakiem przejmował, po prostu jego instynkt żeby pomagać wszystkim wokół wkopał się w jego życie jakoś tak bardziej, od kiedy okazało się, że wilkołaki istnieją naprawdę.

Teen Wolf - Ufam CiWhere stories live. Discover now