P. III / WYBÓR

38 2 0
                                    

Lahey nie potrafił się powstrzymać przed zerkaniem co rusz na chłopaka siedzącego obok. Stiles bezgłośnie podśpiewywał piosenki  i Isaac był więcej niż pewien, że gdyby nie jego obecność to ów idiota śpiewałby je na całe gardło, irytując tym okolicznych nieszczęsnych kierowców, którzy akurat trafiliby na niego na skrzyżowaniach. Nie żeby przez głowę nie przeszła mu myśl, że w sumie chciałby nie tylko usłyszeć jak chłopak śpiewa, choć zakładał, że prawdziwszym stwierdzeniem byłoby raczej "wycie", ale też chciał poznać Stilesa od tej strony, od której nikt go jeszcze nie znał. Od strony, do której największy dostęp miał Scott, który ewidentnie tego nie doceniał. Od tej prywatnej strony, którą każdy pokazywał, gdy towarzyszyły mu jedynie cztery ściany lub najbliżsi. 

Isaac nie potrafił się też powstrzymać od myślenia, że Scott naprawdę miał popaprane priorytety. Niby z jednej strony nie mógł na nie narzekać, bo to właśnie przez tę niezrozumiałą dla niego hierarchię miał szansę usiąść ze Stilinskim w autobusie, ale z drugiej dziwiło go, jak bardzo alfa nie docenia tego, kogo ma przy sobie i jak bardzo bierze ludzi za pewnik. Bo skoro Stiles był tak miły i pełen współczucia i chęci pomocy dla człowieka, którego na co dzień ledwie tolerował, to Isaac nawet nie chciał myśleć o tym, jak bardzo stilesowość Stilesa multiplikowała się przy jego najlepszym przyjacielu.

 Lahey zdawał sobie sprawę z tego, że generalnie nie powinno go to obchodzić. Inni ludzie nigdy go praktycznie nie obchodzili, z drobnymi wyjątkami oczywiście. O Allison, Lydię, chłopaków z drużyny czy ludzi ze szkoły dalej nie dbał w najmniejszym stopniu i to było coś znanego. Coś stałego, co potrafił zrozumieć i zidentyfikować. Że Stilesem miał natomiast ten problem, że dopuścił do siebie chłopaka w jednym z najgorszych momentów, a ten zamiast go odtrącić, do czego Lahey zdążył w ciągu swojego życia już przywyknąć, pomógł mu. Jest coś takiego w relacjach z ludźmi, że gdy opadną wszystkie maski, więź, która się buduje staje się prawie niezniszczalna przy naprawdę małym nakładzie pracy.

Wilkołak sam nie wiedział, kiedy zaczął uważniej wsłuchiwać się w rytm, jaki Stilinski wystukiwał na kierownicy, cicho bluźniąc na innych kierowców, którzy ewidentnie mieli problem. Stilinski nie potrafił powiedzieć, jaki dokładnie był to problem, bo wciąż wahał się między skargami na kierowców, którzy jechali zdecydowanie za wolno, na kierowców, którzy go wyprzedzali, a wreszcie na ludzi, którzy stanęli zbyt blisko któregoś z pasów i nie mógł przejechać obok. Nawet Lahey w pewnym momencie spytał, czy narzekanie jest cechą zapisaną w genach Stilinskiego, czy robi to żeby denerwować innych, na co Stiles rzucił tylko klasycznym tekstem, że to jego auto, więc jego zasady i pasażer nie powinien się odzywać, a co dopiero narzekać, ale koniec końców i tak się zamknął. Nie na długo co prawda, ale i tak można to było uznać za sukces.

Niemniej Isaac zawahał się zanim wysiadł z auta. Nie chodziło nawet o to, że nie chciał być widziany w towarzystwie Stilinskiego, bo w końcu trudno byłoby znaleźć osobę, na której opinii Laheyowi szczerze i otwarcie by zależało, a co dopiero mówić o zdaniu ludzi, których chłopak uważał za absolutnie przypadkowych. Isaac nie sądził, że kiedykolwiek się do tego przyzna,  nawet przed samym sobą, ale po prostu bał się wyjść z tego durnego auta. Z jednej strony wiedział, że nie potrzebował nikogo w swoim życiu. Mógłby przejść przez nie całe bez choćby jednego przyjaciela, bo przecież to od najmłodszych lat wpajał mu ojciec. A z drugiej strony wizja posiadania kogoś prawdziwie bliskiego i to bliskiego z wyboru, a nie dlatego, że dzielą ten sam gatunek czy w ich żyłach płynie ta sama krew, była naprawdę przyjemna. I niezwykle kusząca. Tylko, że Isaac nie wiedział niczego o przyjaźni. Nie wiedział, jak powinien się zachowywać, co mówić, co robić. Wszystko wydawało mu się absolutnie obce i nieznane. Nie wiedział nawet, czy na pewno chce żeby to właśnie Stiles był jego przyjacielem, a nie chciał być na chłopaka skazanym tylko dlatego, że raz w życiu pozwolił sobie na chwilę słabości. Nie chciał też by Stilinski wyczuł jego wahania i się przez to do niego zraził, bo koniec końców naprawdę doceniał wszystko, co chłopak dla niego zrobił. Tyle, że jego towarzysz miał irytującą umiejętność praktycznie czytania mu w myślach.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 19, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Teen Wolf - Ufam CiWhere stories live. Discover now