P. II / ZAUWAŻYŁEM, ŻE JEST CI ZIMNO

48 3 0
                                    

Isaac obudził się nagle, z miejsca podrywając prawie do siadu. Przez chwilę nie potrafił powiedzieć nawet gdzie się znajduje. Przez chwilę pomyślał nawet, że znowu zasnął w zamrażarce, mając nadzieję, że nigdy więcej się nie obudzi, bo zabraknie powietrza, a ktoś w nocy postanowił ją otworzyć, gdy nie mógł tego zauważyć. Lahey poczuł niewyobrażalny ciężar na klatce piersiowej. Taki, który na moment uniemożliwił mu otworzenie oczu czy złapanie oddechu. Czuł niemal, jakby tonął. Zaczął panikować, chowając twarz w dłoniach, gdy poczuł, że ktoś delikatnie próbuje je od niej odciągnąć.

- Hej, Isaac, hej - zaczął mówił uspokajającym tonem Stiles, który dopiero po chwili zorientował się, co się dzieje. - Spójrz na mnie, jestem tu. Jesteś bezpieczny. Po prostu oddychaj. Oddychaj. Wdech, wydech, dasz radę. Spójrz na mnie Isaac.

Stiles poczuł, jak Lahey po dłuższej chwili zaciska palce na jego dłoniach i uśmiechnął się lekko. Powtarzał wciąż te same dwa słowa. "wdech" i "wydech". Czuł, jak Isaac powoli się uspokaja i nawet zdołał otworzyć oczy. Blondyn nie spodziewał się, że sama obecność Stilesa da radę go uspokoić. A co dopiero wywołać drobny uśmiech na jego twarzy. Musiał też przyznać, że rzeczywiście tej nocy nie przyśniło mu się nic złego. Wątpił, że kiedykolwiek dałby radę odwdzięczyć się Stilesowi za to, co chłopak dla niego zrobił.

- Jeśli wszystko już z Tobą w porządku to ja się będę zbierał. Scott mi napisał, że spali w czwórkę w autobusie bojąc się motelu, więc zbiorę nasze rzeczy i idę do nich - oznajmił Stilinski, zabierając ręce i wciąż się uśmiechając. - Jakbyś czegoś potrzebował to napisz do mnie. I tak, wiem, mam nikomu nie pisnąć ani słówka, bo inaczej mnie rozszarpiesz - dodał, wstając i kierując się ku drzwiom.

- Stiles - ściągnął na siebie uwagę chłopaka po raz ostatni, patrząc na niego z zakłopotaniem. - Dzięki wielkie. Za wszystko.

- Nie ma za co - odparł Stilinski z szerokim uśmiechem i opuścił pomieszczenie, zamykając za sobą drzwi. - Ale może nigdy więcej nie miej halucynacji, co? - dodał, za co zarobił pełne zmęczenia i załamania spojrzenie od Isaaca, który jednak doszedł do wniosku, że to najwidoczniej ten sam, zachowujący się jak idiota, Stiles.

Stilinski rozejrzał się, wychodząc z pokoju, jakby bał się, że ktoś może go zobaczyć. W końcu ostatnim, czego chciał zmęczony jak diabli chłopak było natknięcie się na niewłaściwą osobę, która zadałaby zdecydowanie za dużo pytań. Nawet gdyby padło tylko jedno. Próbując nie rozpamiętywać tej nietypowej nocy, jak najszybciej wpadł do pokoju, który z założenia miał dzielić ze Scottem i szybko zebrał ich rzeczy. W momentach takich, jak ten, cieszył się, że żaden z nich nie lubił zbytnio się rozpakowywać i naprawdę wystarczyła sekunda żeby tylko wrzucić ich kosmetyczki i parę koszulek do toreb. Niosąc obie przewieszone przez ramię, Stiles wszedł po cichu do szkolnego autobusu i z uśmiechem spojrzał na swoich śpiących jeszcze przyjaciół. Dobrze, że chociaż oni się wyspali, mimo wybitnie niewygodnych pozycji, bo to, co widział Stiles wygodnym być nie mogło. Dziewczyny zwinęły się na sobie i poopierały tak, że wyglądały niemal jak węzeł gordyjski. Nie chcąc ściągać nóg Scotta z siedzenia po prostu zajął miejsce za nim, odkładając ich torby na siedzenia z tyłu. Stiles oparł się plecami o ściankę, zaplótł ręce na klatce piersiowej i przyłożywszy głowę do szyby, opuścił podbródek na klatkę piersiową i zasnął w przeciągu dosłownie sekundy. Pilnowanie Isaaca przez całą noc naprawdę nieźle przyłożyło się do tego, że był cholernie zmęczony.

- Nawet nie chcę wiedzieć - oznajmił trener na tyle głośno, że obudził ich wszystkich, jednak jego zrezygnowany ton sugerował, że naprawdę nie chce tego rozwijać i dowiadywać się wszystkiego. - Odwołali bieg, więc wracamy do domu - dodał widocznie rozeźlony i zajął swoje miejsce z przodu autobusu, czekając aż reszta ferajny zbierze się w sobie i po odliczeniu wszystkich będą mogli wreszcie wracać.

Teen Wolf - Ufam CiWhere stories live. Discover now