Prolog

254 11 5
                                    

-Megan!! Zejdź na dół!!- krzyknęła moja mama. Nigdy tak nie krzyczy, zapewne musiało być coś na rzeczy...

- Już schodzę!!!- odkrzyknęłam po czym zeszłam na dół by zobaczyć co się stało.

-Megan... Niestety... Musze wyjechać na pół roku w sprawie pracy. Poradzisz sobie sama?- no tak, zostaje sama. Rodzeństwa nie mam a mój tata zostawił nas same gdy byłam mała. Ale czy sobie na pewno poradzę? Oczywiście, zawsze sobie poradzę...

- No dobrze. Ale będzie mi Ciebie brakowało. Oczywiście sobie poradzę sama przez ten czas, ale będę samotna- mówiąc to posmutniałam. W szkole nie byłam lubiana, miałam kiedyś przyjaciół ale każdy okazał się fałszywy. Ale może kogoś przez ten czas znajdę? Kto to wie??

-Jestem z Ciebie dumna. Ale teraz proszę pomóż mi z walizkami. Taksówka już na mnie czeka- pomogłam nosić walizki. Mama miała ich tyle jakby już nigdy nie miała wrócić. Ale nie mogę tak myśleć, miałam bardzo dobry kontakt z mamą, zawsze się wspierałyśmy i sobie pomagałyśmy. Po co miałaby  mnie zostawiać.

- No dobra, to już chyba wszystko. Będę tęsknić...- mama w tym momencie zrobiła smutną minę, mocno ją przytuliłam i powiedziałam do ucha, że także będę strasznie za nią tęsknić. Mam nadzieje, że te pół roku szybko minie. 

Nie wiem jak długo tak stałyśmy. Ale chyba trochę za długo bo taksówkarz zatrąbił. Chwile później mama weszła do auta. Kiwałam jej dopóki taksówka nie zniknęła mi z oczu. Zostałam sama, zupełnie sama...

_________________________________________________________

Hejka!! Mam nadzieję, że prolog wam się spodobał. Wiem jest trochę krótki ale nie wiedziałam co mogę tu napisać... Od razu mówię, że nie wiem czy dokończę tę książkę, ponieważ mogę nie mieć czasu albo zwyczajnie zapomnieć o pisaniu, taka moja wada. Oceniajcie i dawajcie gwiazdeczki!!! Następny rozdział mam nadzieje, że niedługo się zjawi...

Cudowna ParaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora