*******************************************************************
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale nie miałam siły go napisać. Ale dzisiaj się pojawił i mam nadzieję, że ktoś to przeczyta *-* a ja idę tworzyć następny!!!
*******************************************************************
Przez całą noc płakałam. Wiem, że ten bydlak nie zasłużył na ani jedną moją łzę. A wylałam ich chyba z milion. Ale nic na to nie poradzę, że mnie skrzywdził. Dzisiaj musiałam wstawić się w pracy, a kompletnie nie nadaje się do życia. James oczywiście do mnie dzwonił, pisał, ale chyba postradał rozum, jak myślał, że zrobię cokolwiek w tym kierunku. Wykręciłam numer do szefa i po kilku sygnałach odebrał:
- Co tam Liliano?? Gotowa na dzisiejsze spotkanie??- tylko on mówił mi całym imieniem.
- No ja właśnie w tej sprawie. Nie dam rady przyjść. Na prawdę czuję się dzisiaj wyjątkowo gównianie.
- Aha rozumiem. Nie przejmuj się. Weź tyle wolnego, ile będzie Ci trzeba. Ja sobie poradzę. To do zobaczenia.- i wcale tym mi nie pomógł, bo wyczułam, że go zawiodłam. Dobra pójdę do tej pracy.Nie mogę go tak zostawić z tym samego. Chociaż na ten jeden dzień, ale będzie mi to musiał wynagrodzić. Masz szczęście Mark, że Cię bardzo lubię.
Po przekroczeniu progu budynku, weszłam do gabinetu szefa, żeby mu zrobić niespodziankę. Mam nadzieję, że się troszkę ucieszy na mój widok i może da mi podwyżkę za dobre chęci. Dobra żartowałam. Dostaję bardzo dobrą pensję i nie narzekam zbytnio na nią.
- No hej Marki. To, że Cię bardzo lubię, nie zostawiłam Ciebie samego z tym.- zauważyłam, że z kimś siedzi i miał zdziwioną minę na mój widok. Czyli go lekko zaskoczyłam swoją obecnością. Po mimo tego, że ten koleś siedział do mnie tyłem to kogoś mi przypominał.
- O Boże Liliano, jak dobrze, że przyszłaś. Bez Ciebie bym sobie nie poradził. W końcu jesteś moją prawą ręką.- ucieszyłam się, że ma o mnie takie zdanie.
- Ale później po tym spotkaniu, nie widzisz mnie przez półtora tygodnia.
- Hahahah... Widzę lubisz kompromisy. Dobra daję Ci dwa tygodnie, oczywiście płatne za to, że się dzisiaj poświęciłaś, bo zauważyłem, że za dobrze nie wyglądasz, więc mogę chociaż tyle zrobić za Twoją lojalność.
- Bardzo dziękuję Mark.
- A teraz chcę Ci kogoś przedstawić. Jest on właścicielem tych telefonów Miracle i to z nim mamy podpisać kontrakt. Nawet macie te same nazwisko.- i wtedy mój świat się zawalił. To na pewno Zayn. Mogę już się pożegnać z tym światem. Jak Boga kocham ukantrupi mnie.
- To może później, bo muszę jeszcze coś załatwić zanim pójdę na urlop. Dobra możecie kontynuować swoją rozmowę, a ja już pójdę.
Miałam już rękę na klamce, kiedy usłyszałam jego piękny, z nutką niebezpieczeństwa i jakby nienawiści? Jezu... Sama już nie wiem.
- Jak już tu jesteś Lili, to może lepiej mnie poznasz, a tamte sprawy mogą poczekać, bo nie każdy ma takie szczęście mnie zobaczyć i poznać moje prawdziwe imię. Więc proszę usiąść. A ja się przedstawię. Jestem Zayn Malik, Liliano.- odwróciłam się w jego stronę i widzę Zayn'a we własnej osobie. Siedzi rozwalony, jak żaba na liściu i patrzy na mnie swoimi oczami. Mi od razu nogi zmiękły, które odmówiły mi posłuszeństwa. I o mało co bym nie upadła, ale szybko Mnie złapał , a Mi jeszcze bardziej zakręciło Mi się w głowie , kiedy poczułam Jego perfumy . Miał te same . Te z przed trzech lat . Dla nich traciłam głowę . Potem usłyszałam Jego szept tuż przy Moim uchu
