11

1.8K 103 12
                                    

Obudziły mnie odgłosy dochodzące z innego pomieszczenia. Mruknęłam leniwie, przewracając się na drugi bok, gdzie  dostrzegłam puste miejsce. Od razu przypomniała mi się sytuacja z nocy. Miałam mieszane uczucia, ale przede wszystkim dominowała radość, lecz także i niepewność. Podniosłam się, zastanawiając co teraz myśli Thorin. To on zaczął pogłębiać naszą relację, co było bardzo niespodziewaną rzeczą z jego strony. Skierowałam się do jadalni, gdzie przebywała cała kompania. Stojąc za rogiem dostrzegłam krasnoludy oraz hobbita, którzy zajadali dania znajdujące się na stole. Mimowolnie uśmiechnęłam się widząc Dębową Tarczę i przypominając sobie chwilę spędzone z nim. Obawiałam się. Bałam się jego reakcji. Wypuszczając powietrze z płuc, niepewnie weszłam do pomieszczenia. Gdy postawiłam zaledwie kilka kroków dobiegły do mnie słowa przywitania wypowiedziane przez towarzyszy. Zaśmiałam się cicho pod nosem, lecz szybko moja radość zeszła z twarzy. Thorin siedział niewzruszony, dalej zajmując się swoimi sprawami. Nie zrobił w moim kierunku nic. Nie przywitał, nie spojrzał, zachowywał się poprostu tak jakbym była powietrzem, niezauważalnym przez innych. Nie poddając się tak szybko i nie pogrążając w zbędne jak na ten moment myśli, dosiadłam się do stołu. Tym razem także nie widziałam żadnej reakcji. Spuściłam wzrok, czując żal oraz przygnębienie. Nie wiedziałam co może być przyczyną tego zachowania. Czyżbym okazała się tylko zabawką na jedną noc? Nie chciałam dopuszczać do siebie takiej myśli. Znałam swoją wartość i myślałam, że mężczyzna też ją znał, a przynajmniej chciałam, żeby tak było.

Mijały minuty, a każda chwila spędzona w jego towarzystwie, dodając do tego zachowanie, które stosował wobec mnie, stawało się przytłaczające. Nie wytrzymując złości, która mną zawładnęła odeszłam od nich, pozostawiając na twarzach innych zmieszanie. Wyszłam na zewnątrz, zaczynając wdychać świeże, poranne powietrze. Thorin robił to specjalnie. Ignorował mnie po tym co się stało. Zachowywał się tak jakby to co pomiędzy nami zaszło było dla niego nic nie warte. Usiadłam na drewnianej ławce, która znajdowała się pod drzewem. Słodki zapach kwiatów rosnących obok, roznosił się dookoła. Rozluźniłam mięśnie, przymykając powieki. Starałam się nie myśleć już o niczym. Odetchnąć i wypocząć przed kolejnymi ciężkimi etapami podróży, które zaplanował los. Siedziałam dalej czując się beztrosko. Tak mogło pozostać na zawsze.

Cichy szelest przerwał panujący spokój. Gwałtownie wyprostowałam się i otworzyłam oczy. Podczas rozglądania się dookoła, zauważyłam postać. Wysoki, czarnowłosy mężczyzna o rozłożystych ramionach i bujnej, czarnej brodzie szedł w moim kierunku z nieukrywalnym, pogodnym uśmiechem.

- Beorn wystraszyłeś mnie! - zaśmiałam się promiennie. Odetchnęłam z ulgą na widok bruneta, który po chwili usiadł obok mnie.

- Witaj karzełku - odrzekł z wyraźnym rozbawieniem. Słysząc swoje dawne przezwisko, które używał zwracając się do mnie, ogarnęła mnie radość. Dzieciństwo, które tu spędziłam było najwspanialszym momentem w moim życiu.

- Myślałam, że  zawsze   towarzyszy ci powaga - podkreśliłam ostatnie słowo.

- Masz rację.. - stwierdził - Lecz dawno cię nie widziałem i musiałem to rzec. Nie umknęło mojej pamięci, że    cię to denerwuje - zauważył.

- Bardzo.. - burknęłam, lecz po chwili posłałam mu uśmiech pełen życzliwości. Dużo mu zawdzięczałam.

- Co ty tutaj robisz? - spytał z troską  w  głosie - W dodatku z nimi - wyrzucił z siebie mając to na uwadze. Mogłam się domyśleć, że nie jest zadowolony - Mało ci kłopotów?

- Pomagam im odzyskać dom - wyjaśniłam, zastanawiając się dokładnie nad każdym wyrazem. Czy tylko z tego powodu z nimi wędruje? Może to nie tylko przez to?

- Trapi cię coś moja droga? - dotarły do mnie słowa przyjaciela. Spojrzałam na niego zmieszana. Za bardzo zagłębiłam się nad tą sprawą, że nie wiedziałam jakiej odpowiedzi  mam mu udzielić, lub jakiej on ode mnie oczekuje.

- Nie, wszystko jest w porządku - odpowiedziałam, zerkając na dom, skąd dochodziły radosne okrzyki krasnoludów - w jak najlepszym porządku - dopowiedziałam to bardziej do siebie niż kogokolwiek innego. Dostrzegłam jego myślącą minę, co w jego przypadku oznaczało, że może okazać się bardzo ciekawską osobą - Gdzie byłeś całą noc? - spytałam, szybko zmieniając temat.

- Tu i tam.. - odpowiedział, lecz ta odpowiedź mnie nie zadowalała. Beorn doskonale o tym wiedział.

- Czyli jak zawsze włóczyłeś się po lesie - stwierdziłam.  Po   chwili   westchnęłam  cicho  - Gonią nas orkowie - wyjaśniałam, zastanawiając się czy dobrze zrobiłam mówiąc mu o tym. Wiedziałam, że będzie się martwił - Powinieneś na siebie uważać. Dobrze wiesz do czego jest zdolny Azog..

- I dobrze wiem do czego ty jesteś zdolna - dodał, przerywając mi.

- Sądzisz, że jestem na tyle nierozsądna, by iść   na      pewną     śmierć     walcząc   z nim?  - rzekłam z kpiną. Mężczyzna pokiwał głową, wiedząc jakie postępowania mogę podjąć w tej sprawie. Przez chwilę dopadła mnie chęć zemsty. Gniew stał się w tym momencie  jedynym  odczuwalnym uczuciem - Masz rację. Może i jestem nierozsądna, ale nigdy mu nie wybaczę! Gdyby nie zabił mojego ojca, to prawdopodobnie Trilian by żył! Jedna śmierć ciągnie za sobą kolejne.

- Przykro mi z powodu twojego brata. Gdy dowiedziałem się o tej strasznej tragedii.. - nie dokończył, gdy poczuł, że jego głos lekko załamuje się. Nie wytrzymałam nagłego napływu smutku i przygnębienia. Rozpłakałam się jak małe dziecko. Bezbronne i bezsilne dziecko. Tęskniłam za nimi pomimo upływu lat. Za długo trzymałam złość w sobie, a uraza kryła się na dnie mojej duszy czekając na moment, aż ujrzy światło dzienne. Brunet dobrze wiedział co czuję. Objął mnie ramieniem, tuląc do siebie. Tkwiliśmy w tym samym bagnie. Oboje straciliśmy rodziny. Wszystko na czym nam najbardziej zależało. A winowajcą był jeden i ten sam potwór, zwany Azogiem. Gdyby nie opieka Beorna, dalej wychowywalibyśmy się na ulicy. Zaopiekował się nami. Stał się dla nas rodziną. Traktowaliśmy go jak ojca. Chronił nas przed złem jaki dawał świat. Zrobił bardzo wiele dobrego dla dwójki rodzeństwa narażonych na śmierć.

I NEED YOU ~ [ZAKOŃCZONE] ~ [W Trakcie Popraw]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz