Rozdział 48

11.6K 382 57
                                    

Jedna pszczoła bowiem jest niczym, cząstką tak małą, że całkiem pozbawioną znaczenia, natomiast razem z innymi jest wszystkim. Bo razem stanowią pszczelą rodzinę.

Maja Lunde

Do moich uszu dociera upierdliwy dzwonek wydobywający się z telefonu, leżącego na stoliku przy łóżku.

Usilnie próbuję go zignorować, ale osoba po drugiej stronie, ewidentnie nie zamierza odpuścić.

-Kochanie, zrób coś z tym, bo zaraz wypieprzę to cholerstwo przez okno - mamrocze Ashton, całując mnie w ramię

-Trzeba było wczoraj tyle nie dudlać Green, to główka by nie bolała - prycham, po czym sięgam po aparat i widząc na wyświetlaczu znajome imię, wywracam oczyma-Halo?

-Nie gadaj, że jeszcze śpisz!

Krzywię się i odsuwam telefon na bezpieczną odległość, kiedy Kate zaczyna wrzeszczeć.

-Masz zaraz zbierać dupe z kanapy i przyjechać mi pomóc! Ten debil rzyga jak kot!

-Co? Weź, nie krzycz tak i wytłumacz na spokojnie co się dzieje.

-Kretyn się najebał, a później po waszym wyjściu próbował się do mnie dobierać, to sprzedałam mu kopa i się wyjebał, rozciął czoło, zaczął się śmiać, a później zarzygał mi pół mieszkania!

Zakrywam usta dłonią, by stłumić chichot, mimo, że w środku cała się trzęsę.

-To zabaw się w pielęgniarkę i się nim zajmij. Przecież wiesz co robić.

-Zabiję go, zabiję! A później ciebie, jak zaraz tutaj nie przyjedziesz!

Ashton otwiera oczy i wywraca nimi, po czym bez ostrzeżenia zabiera mi telefon. Chcę zaprotestować, ale widząc jego wzrok, odpuszczam, wypuszczając nerwowo powietrze.

-Promyczku, jak cudownie usłyszeć z rana twój skrzeczący głosik! Mhm... Nie, radź sobie sama. Poza tym, moja kobieta będzie niedostępna przez najbliższe godziny, bo zamierzam ją przelecieć na każdy możliwy sposób. Zresztą, powinnaś pójść w nasze ślady. Postaw swojego blondaska na nogi i bierz się za niego, tygrysico, bo tych waszych humorków to ja mam po dziurki w nosie. Nie, nie oddam jej.Miłej niedzieli, Kate - kwituje Ashton, po czym z uśmiechem na ustach, kończy połączenie w trakcie wyzwisk Kate, kierowanych w jego stronę - I po sprawie - dodaje, odrzucając aparat na bok, a ja zakładam ręce na piersi, unosząc brwi do góry

-Wiesz, że nie ładnie tak wyrywać komuś telefon z dłoni?

-Aniołku, gdybym tego nie zrobił, to babsko ciągle by się wydzierało, a tak mamy spokój.

-To babsko, to moja przyjaciółka, ty cholerny...

Nim zdążę dokończyć zdanie, Ashton atakuje moje usta w namiętnym pocałunku, a przez me ciało momentalnie przechodzą dreszcze.

Mężczyzna przenosi wargi na moją szyję, całując ją, podgryzając i liżąc na przemian, a z moich ust wydobywa się długi jęk.

Moja skóra zaczyna płonąć, a między nogami robi mi się mokro.

Brunet składa pocałunki na moim ciele, wielbiąc je na swój sposób i w swoich czynnościach nie pomija żadnej blizny widniejącej na mojej skórze.

Ten gest za każdym razem sprawia, że w oczach stają mi łzy, a serce wyrywa się w jego stronę z taką siłą, iż mam wrażenie, że zaraz zechce opuścić moją pierś.

- Chciałaś mi coś powiedzieć, jędzo? - pyta, łobuzersko się uśmiechając i zanurza palce w mojej wilgotnej już szparce, a ja zagryzam wargę, przymykając oczy

Amor vincit omnia ✅Where stories live. Discover now