Na ziemi

15 0 0
                                    

Na wieść  tym, że na kilka dni wracam do domu, przewracało mi się w brzuchu. O dziwo nie miałam ochoty nawet na jedzenie. Zastanawiałam się przez chwilę, dlaczego Miiko wysłała mnie na misje z Leiftanem. Po chwili odpowiedź przyszła mi sama. Był on najbardziej podobny do człowieka. Gdyby ktoś wszedł do mojego pokoju nie rozpoznaliby, że jest on magiczną istotą. Przy Ezarelu bądź Nevrze moi rodzice i inni ludzie od razu by ich rozpoznali. Dlatego, że mają szpiczaste uszy. No w sumie jest jeszcze Valkyon. Ale na moje oko ma on nienaturalne. No w sumie nieczłowiecze muskuły. No ubrania pewnie się wysuszyły, a ja się mojej rodzinie gdy ją spotkam tak nie pokarzę. I nie będę musiała tutaj siedzieć. Moje ubrania pewnie już wyschły. Zaczęłam się przebierać. Gdy skończyłam usłyszałam pukanie do drzwi.

-Hej! Miiko cię woła.

-Już idę.

Wyszłam i przed drzwiami zobaczyłam młodego wilka. Raczej wilkołaka, ale nieważne.

-Kim ty w ogóle jesteś?

-Ja jestem Chrome. Miiko zrobiła sobie ze mnie chłopca na posyłki.

-Ahh no tak. Jednak nic, a nic się nie zmieniła.

-Znasz ją?

-Tak. To znaczy kiedyś jak byłyśmy małe przyjaźniłyśmy się. Ale prawie nic z tego nie pamiętam.

-Aha. A tak w ogóle w jakiej straży jesteś? Ile masz lat? Na jaką misję jedziesz?

-Spokojnie młody. Jestem w straży Obsydianu mam 19 lat i jadę po pożywienie na ziemię. A po co ci te informacje.

-A tak staram się nawiązać rozmowę.

Po chwili doszliśmy do sali drzwi. Zobaczyłam tam wszystkich.

-No w końcu jesteście!

-To teraz wyruszamy na misję?

-Tak.

-A mniej więcej jaki jest plan bo ja dalej nic nie wiem.

-Ykhar powiedz jej.

Króliczyca podeszła do mnie.

-Starlight słuchaj uważnie.

-Jasne Ykhar.

-Za pomocą magicznego zaklęcia, które znają tylko zaufani ludzie straży. W sumie każdy może je znać, ale dobrze trzeba posługiwać się magią i mieć dobrą dykcję.

-Jak brzmi to zaklęcie?

-Terepoteshon.

-Ok, a teraz wracając do tematu.

-Jasne już. Leiftan użyje tego zaklęcia przez co dostaniecie się do twojego domu. Wierzę, że dobrze znasz miasto, ale nie ważne. Dostaniecie sumę gotówki za, które codziennie przez siedem dni będziecie kupować jedzenie dla straży. Po tygodniu wrócicie z zapasem. Rozumiesz wszystko?

-Tak. Na szczęście jeżeli u was czas płynie tak jak na ziemi moi rodzice przyjadą w nocy. Bo gdy się tutaj dostawałam następnego dnia mieli jechać w delegację. A ta teleportacja będzie głośna na ziemi?

-No tak trochę...

-No to jest problem o tej godzinie mój brat Martin jest w domu.

-Dacie radę prawda. 

-No jasne. To nie traćmy czasu.

-I to właśnie w tobie lubię :D

Podeszłam do Leifa. Wziął wszystkie potrzebne rzeczy i chwycił mnie za ramię.

-Jesteś gotowa?

-Jasne.

No jestem gotowa jak schabowy na niedzielny obiad u babci. Uśmiechnęłam się do siebie w duszy. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Leiftan wymówił magiczną formułkę i przenieśliśmy się do mojego pokoju. Nie mogłam uwierzyć, że znowu tutaj jestem. Myślałam, że już nigdy tutaj nie wrócę. Po chwili usłyszałam głos mojej mamy i taty.

Eldarya: Strażnik klejnotuWhere stories live. Discover now