Rozdział 6

581 48 32
                                    

– Uśmiech! – krzyknęła Allison, a sekundę później błysk flesza mnie oślepił.

–Ally, mówiłam ci, abyś mi nie robiła zdjęć!

– Takiej pięknej osobie aż żal nie robić żadnych fotek. – posłała mi całusa w powietrzu. Schowała aparat do torebki i dobiegła do mnie. Zarzuciła rękę na moje ramię i wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Ciesz się chwilą, a nie narzekaj.

Wywróciłam oczami, mimowolnie się uśmiechając. Ruszyłyśmy dalej przed siebie, co jakiś czas sprawdzając, czy Michael i Richard nadal za nami idą. Podziwiam, że byli tak wytrwali i chodzili tam, gdzie tylko my chciałyśmy.

Tego dnia udało nam się zwiedzić przepiękną barokową fontannę di Trevi, schody Hiszpańskie, Panteon czy Pałac na Kwirynale. Oczywiście robiliśmy przerwy na jakąś kawę lub lody, bo nie byłam w stanie już dłużej stać na nogach. Słońce, które niemiłosiernie grzało, wcale nie mi nie pomagało. Nie zabrakło też narzekań ze strony Jones'a i Glynn'a, którzy również mieli na ten dzień dosyć zwiedzania.

Dotarliśmy do parku, w którym byliśmy umówieni z Mauricio o godzinie szesnastej. Na samym początku miał nam sam pokazać miasto, ale w końcu umówiliśmy się na spotkanie przy lampce wina.

Próbowałam jeszcze wybić z głowy przyjaciółki spotkanie z Włochem, ale nie dawała za wygraną. Ustąpiłam, bo nie chciałam mówić jej prawdy. Miałam jedynie nadzieję, że sam nie wypali jakichś głupot.

Zasiedliśmy na jednej z ławek znajdujących się przy punkcie widokowym na Rzym. Allison od razu rozłożyła się, aby skorzystać ze słońca i trochę się opalić. Ja wraz z pozostałą dwójką ruszyliśmy w stronę muru, za którym rozprzestrzeniał się przepiękny widok. Na całe nasze szczęście znaleźliśmy miejsce, które nie było przez chwilę okupywane przez turystów i szybko do niego dobiegliśmy. Michael wyciągnął telefon, aby zrobić zdjęcie, a Richard po prostu zaczął wpatrywać się w panoramę miasta.

– Jest tu przepięknie. – westchnęłam i oparłam brodę o dłoń. Zazdrościłam każdemu, kto miał ten widok każdego dnia.

– Nie zaprzeczę. – Richard spojrzał na mnie. – Czyli mówisz, że ten typ, z którym mamy się widzieć nie jest żadnym zagrożeniem?

Parsknęłam śmiechem. Ten facet tak bardzo bał się, że Ally wpadł w oko Mauricio, że odkąd się dowiedział o nowym znajomym swojej narzeczonej, czyli od śniadania, co chwilę się wypytywał o niego.

– Mówiłam ci, że nie. Zobaczysz, to się przekonasz. – wywróciłam oczami, po czym się uśmiechnęłam.

– Hej, Luna. – moją uwagę zwrócił Michael. Odwróciłam się w jego stronę. – Może zrobimy sobie razem zdjęcie?

– Myślę, że to wspaniały pomysł. – Glynn odpowiedział, zanim zdążyłam cokolwiek sama powiedzieć. Niechętnie, ale zgodziłam się i stanęłam obok szatyna. Jones podał Richardowi aparat i objął mnie w pasie. Przytuliłam się do chłopaka i wymusiłam uśmiech. Po chwili narzeczony Allison oddał aparat Michaelowi.

– Naprawdę dobrze razem wyszliście. – na jego wargach pojawił się cień uśmiechu. Uniosłam jedną brew, ale nie skomentowałam tego. Ignorowałam już takie zaczepki, które zwykle były ze strony blondynki.

– Chyba przyszedł ten koleś. – rzucił Mike. spojrzałam w stronę ławki, gdzie siedziała Moore. Stał przy niej niski mężczyzna i mówił coś, energicznie machając rękami. Tak, to był on.

Cała nasza trójka ruszyła w ich stronę. Moje serce biło coraz szybciej z każdym krokiem. Tak bardzo się bałam, że Włoch wspomni cokolwiek o Nim w trakcie naszej rozmowy i Ally odkryje prawdę.

𝐍𝐈𝐄 𝐏𝐎𝐙𝐖Ó𝐋 𝐌𝐈 𝐎𝐃𝐄𝐉ŚĆ ─ 𝐥𝐮𝐭𝐭𝐞𝐨 [𝟐]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz