26

3.5K 157 0
                                    

Maya:

Sen, to jedna z rzeczy, która w tej chwili mnie przeraża. Niby dziewczyna nie była typową marą nocną, ale moje ciało i umysł odebrały to zupełnie inaczej. Ciągle czuje ten dziwny chłód i dreszcze na całym ciele.
Aktualnie siedzę w salonie na kanapie w towarzystwie Mika i taty, czekając na pierwsze oznaki nadchodzącego poranka. Cisza, która panuje między nami przypomina te, z filmów grozy, gdzie zawsze po ciszy nadchodzi burza. Mimo ogromnego zmęczenia, płeć męska postanowiła mi towarzyszyć w chwili mojej słabości i lęku. Tak, jestem zdrowo szurnięta, bojąc się ponownie zasnąć, ale nic nie mogę na to poradzić. Skoro Elesmera mogła się ze mną w ten sposób skontaktować, to zakładam, że mój kolejny wróg przed którym próbuję mnie ostrzec dziewczyna, też może tego chcieć, tylko w zupełnie innym celu.

- idźcie spać, poradzę sobie. W końcu któreś z nas, musi być w pełni sił wrazie, gdyby nasze spotkanie okazało się pułapką.

- masz rację słońce, ale nie możemy cię zostawić teraz w takim stanie. - odpowiedział tato, pełnym troski głosem.

- idź, ja z nią zostanę, później się wymienimy, w końcu mamy jeszcze cały nadchodzący dzień przed sobą. - Mike skierował słowa do starszego.

- dobrze więc, pilnuj jej tylko- tato przytulił mnie i po chwili ruszył w kierunku pokoi gościnnych.

- to może.... Obejrzymy coś w telewizji byś chociaż na chwilę o tym wszystkim nie myślała.

- obojętne. - wzruszyłam ramionami. - Mike?

- słucham?

- Dziękuję, przecież wcale nie musiałeś tu teraz ze mną siedzieć. - odwróciłam się w jego stronę uważnie lustrując jego twarz.

- nie muszę, ale chcę - w oczach Mika widać coś na wzór troski. Posłał mi delikatny uśmiech, który z wahaniem odwzajemniłam. - to co oglądamy?

- wybierz coś, ja idę po coś do picia i po jakieś przekąski.

- okey.

I tak o to, pozostałą część dzisiejszej nocy, spędziliśmy na oglądaniu durnych seriali komediowych, przynajmniej do czasu aż niespodziewanie urwał mi się film.

Kiedy wybudziłam się z drzemki, zorientowałam się, że leżę na czymś twardym ale o dziwo wygodnym i bardzo ciepłym. Lekko uchylilam zaspane oczy i odrazu tego pożałowałam. Jak się okazuje,tym twardym i wygodnym czymś, był Mike. A raczej jego klatka piersiowa.
Jego obie ręce oplotły mnie, delikatnie kreśląc niewidzialne szlaczki na moich plecach i ten wzrok... wlepiony centralnie na moją twarz. Nim zdążyłam jak kolwiek zareagować, na moje policzki wkradł się ogromny rumieniec.

- jak się spało? - zapytał całkowicie rozbawiony.

Szybko podniosłam się z jego wygodnego torsu i usiadłam na kanapie poprawiając zagniecione ubrania i rozczochrane włosy.

- odziwo.... Dobrze. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, chociaż czułam na sobie jego palące spojrzenie. - nawet nie wiem kiedy usunęłam. Teraz mi trochę głupio, ja sobie spałam a ty.....

- z zaciekawieniem obserwowałem twoją piękna twarz podczas snu. - przerwał mi chłopak - Kiedy śpisz to jesteś całkiem urocza.

- urocza? Serio?

- yhym... Nawet bardzo - uśmiechnął się zawadiacko.

- Mike?

- tak?

- czy ty coś brałeś? - zapytałam na tyle poważnie, na ile mi to umożliwiaja wchodzący uśmiech na twarzy.

- nieee, ale przyznam, że twój zapach mógł na mnie zadziałać jak coś odurzającego. Nie miałem serca zrzucać cię ze mnie, kiedy tak kurczowo trzymałaś się mojej koszuli jak jakaś małpka. - powiedział całkiem rozbawiony.

- co ty pieprzysz, przecież to ty mnie trzymałaś - zaśmiałam się z jego durnej wymówki.

- ah tak? To jak wyjaśnisz mi to - podciągnął podkoszulek wyżej i zamarłam. Na jego torsie były odbite ślady moich paznokci, co potwierdziło wersję chłopaka.

- to... - pierwszy raz zabrakło mi słów- Yyy... Mój Boże - zawstydzona byłam kiedy obudziłam się na torsie chłopaka, ale to w jakim jestem teraz stanie nie odzwierciedla nawet jednej setnej tego poprzedniego.

Przez moje ciało przeszła nieprzyjemna fala wstydu,  zapewne kolorem na twarzy przypominam buraka i gdybym miała tylko możliwość zapaść się pod ziemię, zrobiłbym to bez dwóch zdań.

Podniosłam się z kanapy z zamiarem ewakuacji, to nie w moim stylu uciekać  przed problemami, ale w tej sytuacji, moje zawstydzenie sięga zenitu i kompletnie nie wiem co mam powiedzieć i jak się zachować.

Kiedy opuszczałam salon, usłyszałam jeszcze śmiech Mika i jedno zdanie, przez które mój stan emocjonalny się pogorszył.

- taka  zawstydzona jesteś jeszcze bardziej pociągająca.

A ja myślałam, że gorzej już być nie może, ale oczywiście się pomyliłam.

Uciekam do swojego pokoju z głową spuszczoną w dół.  Będąc na schodach oczywiście musiałam na kogoś wpaść.
Tym kimś okazał się być mój ojciec.

- co się dzieje Maya? - zapytał z troską, widocznie zauważył moją czerwoną twarz.  - czy Mike ci coś zrobił?

Tak... Za wstydził do tego stopnia, że aż nie wiedziałam co robić

- nie, ja tylko.....

- ucieka bo się zawstydziła - dokończył alfa, jednocześnie mi przerywając.  Nie wiem nawet kiedy pojawił się przy schodach.

- że co proszę? -  mina mojego taty.... Ehhh, cieszy się jak szczerbaty do suchara. Jak widać śmieszy go ta cała sytuacja.

- nic, proszę cię, chociaż ty mi nie utrudnia życia tato. - wstyd to jedno, ale zażenowanie jakie mnie w tej chwili jeszcze dopadło przez Mika, to drugie.
Przecież mógł zostawiać tą wiadomość tylko dla siebie.

- a co takiego się stało, że Maya nie wie co robić i ucieka? To do niej nie podobne.

- no bo .... - Mike już chciał zacząć opowiadać, ale mu przerwałam.

- zamknij się.... Nic lepiej nie mów. Bo pożałujesz.

- oooo teraz wraca moja prawdziwa córeczka - zaśmiał się tata.

- hymmm... Niech się zastanowię - podniósł dłoń i palec  wskazujący oparł o czoło, udając, że intensywnie myśli.

- a co mi tam, będzie zabawnie. - i właśnie  dotarło do mnie, że ten bufon ma zamiar opowiedzieć mojemu ojcu wszystko. - oglądaliśmy razem filmy, po czasie Maya zasnęła a kiedy się obudziła....

Nie wiem co mi strzeliło do głowy.  Ale po chwili stanęłam na przeciwko chłopaka i przywarłam swoimi ustami do jego ciepłych i przyjemnych warg.
Zaskoczony chłopak  długo się nie zastanawiał nad tym co robić. Już po chwili jego język badał moje podniebienie.

A miałam go tylko strzelić w łeb....

Pocałunek skutecznie uciszył chłopaka, o co mi w sumie chodziło.
Ale to ta dziwna  więź między nami, tak naprawdę mnie do tego pchnęła.
Coś we mnie chciało tego na tyle mocno, że chęć skopania mu dupy przeszła bokiem.

- to ja wam już nie przeszkadzam - gdzieś z tyłu   głowy usłyszałam głos ojca,   jednak i on nie przywołał mnie na zimie.

Te przyjemne iskry przeskakują między nami,  jego lewa  dłoń opadła lekko na moje biodro, jednocześnie dociskając mnie do jego ciała. Prawa ręka chłopaka  na moim lewym policzku, uniemożliwia mi odsunięcie się od jego cudnych ust.

W chwili kiedy brakło nam tchu, Mike oparł swoje czoło o moje i spojrzał w moje oczy. Jego oczy mówią wszystko. Widać w nich każdą emocje i uczucia. I właśnie teraz przypomniały mi się pewne słowa, które są idealnym odzwierciedleniem naszej sytuacji.

"dusza, która może przemawiać przez oczy, może również pocałować przy pomocy spojrzenia."

Po pewnym czasie, ciszę między nami pierwszy przerwał on

- proszę, bądź moja.......

Ustrzelić Mate Where stories live. Discover now