35

2.6K 116 1
                                    

Nastała Noc okrywając polane czarnymi cieniami, jednocześnie rozświecona delikatnie blaskiem srebrnego księżyca. Wzburzony wiatr kołysze koronami drzew, mogłoby się wydawać, że zaraz wyrwie drzewa z ziemi razem z korzeniami. Temperatura powietrza, niebezpiecznie szybko spadła poniżej zera, zostawiając na trawie widoczne ślady szronu.
Ogromna ściana z wody tworzy bezpieczną barierę, a dzięki swojej przejrzystości oddaje dokładny obraz tego, co dzieje się po jej drugiej stronie. Dwójka na pozur tak różnych ludzi od siebie a za razem tak podobnych, ruszyła w swoim kierunku rozpoczynając tym piekielnie niebezpieczną grę. Grę o własne życie.
Młoda dziewczyna o blond włosach wydaje się być taka krucha i delikatna w porównaniu do jej wysokiego i postawnego przeciwnika. Jednak to tylko pozory, mimo swojej drobnej figury posiada niezaliczone ilości siły i opanowania. Mająca na koncie wiele wygranych bitw o własne życie, jest doświadczona w taktykach wojennych. Nie okazując strachu przed wrogiem, potrafi wyczuć jego kolejny ruch. Niestety tym razem jej doświadczenie nie jest tu zbyt pomocne. Jej przeciwnik wychowywany i trenowany na zabujce od najmłodszych lat, potrafi tyle samo co ta młoda kobieta. Może nawet i więcej.

Pierwszy ruch należał do Zeto. Gestem ręki przywołał ogromną kule wody w środku której połyskują jasne napięcia elektryczne.
W tym momencie dziewczyna wiedziała, jaki jest jego drugi dar.
Nie mając zbyt dużo czasu na przemyślenia, odskoczyła od miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stała. Kula z piorunami uderzyła w ziemię wywołując przy tym ogromny huk, który wywoływał ból uszu.

Kolejny ruch należał do niej, nie czekała nawet sekundy. Z wody uformowała węża, mierzącego ponad dziesięć metrów. Na Zeto jednak, nie zrobiło to żadnego wrażenia. Mężczyzna również opanowany, swoimi zdolnościami opierał ataki wodnego stwora.
Maya miała w głowie tylko jeden pomysł i błagała w myślach aby okazał być się trafnym.

Wyjeła z botków dwa sztylety. Skoro nie może osłabić przeciwnika magią, to osłabi go w walce na broń lub wręcz.

Kilkoma krokami pokonała odległość dzielącą ją od Zeto. Zamaszystymi ale jednocześnie płynnym ruchami próbowała zranić przeciwnika. Zeto jednak swoim dobrym refleksem, potrafił odeprzeć każdy cios wymierzony w jego stronę.
Mocno już podirytowany przeciągającą się walką, postanowił ukazać swoje asy z rękawa.
Tworząc kolejną niebezpieczną pułapkę.

Jego sztuczny a zarazem złośliwy uśmiech na twarzy wywołał u dziewczyny lekką dezorientację.
To co zobaczyła sprawiło, że wmurowało dziewczynę w ziemię.
Wielki wir ognia pochlaniał wszystko na swojej drodze. Jednak to nie było najgorsze, bardziej wstrząsnęło wszystkimi to co znajdowało się w środku śmiercionośnej pułapki. Wszystkie cztery żywioły połączone w jedno, ukształtowały jeden, bardzo rzadki i nie spotykany żywioł. Eter.
Jego ujemne ciśnienie rozsadza w drobny mak wszystko co stanie mu na drodze.

- zdziwiona? To taka mała niespodzianka. Zabijając inne syreny zyskiwałem ich moce. Jestem teraz nie pokonany.

Dziewczyna nie odpowiedziała, była zbyt zajęta uniakniem wybuchowej mieszanki.

Zmęczenie i bezradność zaczęły opanowywać jej ciało. Jej przeciwnik okazał się być za silny.
Nie zostało dziewczynie już nic innego jak zmusić się do swojego daru, którego jeszcze nie do końca opanowała. Kontrola nad umysłem innego człowieka jest zbyt skomplikowana, jednak nie widzi już innej alternatywy. Musi spróbować, to jej ostatnia deska ratunku.

- ty też jeszcze nie wszystko o mnie wiesz - wykrzyknęła w stronę Zeto. Przekazała do jednej osoby w myślach krótkie "przepraszam". Niezrozumienie wpłynęło na twarz Mika.

Wszyscy oglądali całą potyczke z wstrzymanym oddechem.
Jednak kolejny ruch dziewczyny dla każdego był niezrozumiały. Maya pchała się sama w paszcze lwa.
Z trudem pokonywała przeszkody na jej drodze, żeby tylko stanąć twarzą w twarz z wrogiem.

Zaintrygiwany Zeto przez ułamek sekundy, stracił cenny czas. Jego rywalka była już na przeciw niego. Spojrzała prosto w jego oczy, a wtedy on dojrzał w ich odbiciu coś, co okazało się dla niego zgubne.
Hipnotyzujące spojrzenie wprawiło mężczyznę w bezruch. Jego ciało nie należało Już do niego. Czuł je ale nie panował nad nim. Był jak marionetka.
Jego umysł został nie naruszony, dziewczyna chciała by był poczytalny w chwili, w której to ona pokaże mu, gdzie znajduje się miejsce takich potworów jak on.
Zeto został złapany w pułapkę, jego głośne krzyki w panice, wzbudziły ciekawość pozostałych zebranych po za tarczą. Nikt nie wiedział czemu krzyczy, czemu się nie rusza, mogli się tylko domyślać.

- nie stanę się takim potworem jak ty, zabijąc cię - dodała dziewczyna na tyle głośno by każdy usłyszał - ale mogę Ci obiecać, że przez resztę życia będziesz o nią sam błagał a z braku mocy, więcej nikogo nie skrzywdzisz.

- co ty chcesz mi zrobić? - pierwszy raz na twarzy Zeto ujawnił się strach.

- odbiorę ci to co uważasz za swoje a nim nie jest, odbiorę ci to co dla ciebie jest jedyną ważna rzeczą w życiu. Twoje moce.

- panując nad moim ciałem? Chyba kpisz!

- nie, to tylko przedsmak tego co potrafię. Twój umysł będzie zaraz prawie pusty, zostawię Ci tylko kilka sztucznych wspomnień, które będą powodowały u ciebie lęk przed każdym, tak jak ty wywoływałeś u swoich ofiar.

-co? - zapytał zaskoczony.

- panuje nad umysłem, zdziwiony? To taka mała niespodzianka. - powtórzyła dokładnie te same słowa co wypowiedział do niej Zeto.

Nie tylko Zeto był w tej chwili w szoku, każdy zebrany wilkokrwisty i syreny również. Nikt nie spodziewał się czegoś tak abstrakcyjnego.

- może troszkę za boleć - uprzedziła dziewczyna, a już po chwili było słychać przerażające wycie z bólu mężczyzny. Jednak Zeto nie był, aż tak skory do oddania tego co sam innym zabrał. Postanowił walczyć sam ze sobą i dziewczyną, by nie dopuścić do tego.

Mimo przeszywającego go bólu, zawzięcie stawiał opór. Nie doświadczona dziewczyna musiała się bardziej przyłożyć do swoich poczynań.

Kiedy mężczyzna padł na kolana z wycieczenia i zadawanego mu bólu, dziewczyna podeszła bliżej niego, by położyć swoją dłoń na jego głowie i dokończyć to co zaczęła.

-dozobaczenia w piekle - wypowiadając te słowa, Zeto próbował jeszcze odwrócić uwagę młodej kobiety, by zadać ostatni swój cios, przed swoją porażką.

Jasny promień światła przeszł ciała dwóch postaci. Oboje poczuli ból rozrywający ich ciała. Krzyki a raczej ich wrzaski odbijały się w uszach widowni, która patrzyła na wszystko w wielkim szoku.

Dwa ciała, jedno na drugim leżało po środku polany bez jakiego kolwiek ruchu. Wodna tarcza opadła, dając wszystkim jasno do zrozumienia, że to koniec.
Wszyscy stali w miejscu, nie wierząc w to co widzą, miał być jeden przegrany a tym czasem leży ich dwóch.

Donośny głos krzyczał w rozpaczy imię swojej ukachanej. Biegnąc w kierunku jej drobnego ciała. Padając na kolana przed dwoma ciałami, dławił się własnymi łzami.
Kiedy zrzucił ciało mężczyzny z jego ukochanej, w pierwszej kolejności sprawdził jej puls. Niestety, nie wyczuwał go. Podjął się reanimacji, nie mógł pozwolić na odejście jego ukochanej.
Ona miała żyć. Miała tylko odebrać mu moce. Niestety Zeto wiedząc, że przegra, wykonał ostatni ruch, którym nie dał szansy na wygranie żadnemu z nich.

Delikatna, lekko czerwona od wysiłku skóra dziewczyny, robiła się blada. Jej ciepłe ciało już nie było ciepłe a malinowe usta zaczęły sinieć.

Panika, ból i bezgraniczna miłość dodawały Alfie więcej siły do walki o życie jego ukochanej.
Nie może się poddać, musi zrobić wszystko, by jej serce zaczęło znowu bić, dla niego.

Do końca opowiadania został już tylko jeden rozdział. Zdaje sobie sprawę, że ten jest do kitu z racji tego że nie umiem opisywać potyczek, ale próbując je pisać w końcu się nauczę.

Ustrzelić Mate Where stories live. Discover now