Rozdział 1

6.5K 197 40
                                    

Był piękny, słoneczny dzień. Młoda kobieta siedziała na ławce w pobliskim parku. Uważnie przyglądała się dzieciom bawiącym się na placu zabaw. Z uśmiechem obserwowała swoją córeczkę, która bawiła się z przyjaciółmi. Kobieta nie raz uśmiechała się gdy widziała, że dziewczynka się jej przygląda. Popatrzyła na bezchmurne niebo. Czuła, że może się coś wydarzyć. Coś co odmieni ich życie już na zawsze. Spostrzegła, że jest już po siedemnastej. Zawołała swoją córkę, żeby do niej podbiegła.

-Vivian, słonko chodź idziemy już do domu.

-Mamusiu jeszcze tylko kilka minutek-poprosiła błagalnie dziewczynka.

-No dobrze, ale tylko dziesięć minutek okej?-odpowiedziała myśląc jaka jej córka jest do niej podobna.

-Tak mamusiu kocham Cię.

-Ja Ciebie też skarbie, a teraz już biegnij bo chyba ktoś na Ciebie czeka-powiedziała kobieta uśmiechając się przyjaźnie do dziewczynki, która stała kilka metrów od nich. 

-Kate mama pozwoliła mi jeszcze zostać dziesięć minut-powiedziała jej córka przytulając się do przyjaciółki.

Po dokładnie dziesięciu minutach dziewczynka podbiegła do mamy uprzednio żegnając się z znajomymi. Podała kobiecie swoją małą rączkę, a następnie w podskokach szła w stronę wyjścia. Po drodze do domu wstąpiły do sklepu, żeby kupić składniki na kolację. Młoda Vivian zaczęła się niepokoić widząc, że jej mama zaczęła szybciej iść.

-Mamusiu, czy coś się dzieje?-spytała, po czym kobieta się zatrzymała i odwróciła w stronę córki.

-Nie kochanie, ale mam do Ciebie prośbę, gdy powiem Ci żebyś uciekała to zrób to.

-Ale...-zaczęła dziewczynka.

-Vivian, słonko proszę Cię jak Ci powiem, żebyś uciekała to zacznij biegnąć jak najszybciej do naszego domu nie spoglądając w tył, ani nie reagując na krzyki. Obiecasz mi to skarbie?-powiedziała młoda kobieta przytulając córkę.

-Dobrze mamuś, obiecuję.

-Kocham Cię Vivi-powiedziała matka ścierając łzy, które miała na policzkach.

Wiedziała, że ktoś ich obserwuję, a tym kimś był wampir. Nie jeden czy dwóch, tylko kilkunastu. Nie bała się śmierci i tak była na nią skazana od dnia, w którym wstąpiła do łowców. Bała się jedynie tylko o córkę, którą najbardziej na świecie kochała. Nie chciała dopuścić do tego, żeby jej małej kruszynce mogło się coś stać. Nie wybaczyłaby tego sobie.

-Też Cię kocham mamo-odpowiedziała także ścierając łzy.

Choć miała tylko pięć lat była bardzo inteligentna. Wiedziała, że musiało się coś wydarzyć. Bała się, strasznie się bała o siebie jak i o swoją rodzicielkę. Miały już skręcać do osiedla koło lasu, gdy nagle przed nimi pojawili się mężczyźni. 

-No proszę, proszę gdzie się łowczyni wybierasz?-spytał mężczyzna najbliżej ich.

-Jak najdalej od Ciebie zakuta pijawko-odwarknęła kobieta przysuwając bliżej siebie córkę.

-Widzę, że jesteś tu z córką szkoda, że zobaczy twoją śmierć Saro-powiedział tym razem inny.

Kobieta uśmiechnęła się drwiąco, po czym niepostrzeżenie wyciągnęła dwa pistolety z srebrnymi nabojami. Uśmiechnęła się ostatni raz do córki i z czułością w głosie powiedziała, żeby uciekała. Dziewczynka z łzami w oczach zaczęła jak najszybciej biec w stronę domu. Słyszała wystrzały z broni, chciała zawrócić, ale obiecała mamie, że tego nie zrobi. Płacząc wbiegła na polanę. Dzieliło ją już tylko kilka kroków od domu. Kilkanaście metrów od niej trwała nierówna walka. Kobieta była w pełni przekonana, że nie wygra tej walki. Chodź pewnie Vivian za informuję jej męża o tym co się wydarzyło to i tak wiedziała, że nie zdążą ją uratować. Gdy miała zadać już ostatni strzał poczuła piekący ból w okolicy klatki piersiowej. Spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła ogromną plamę krwi. Upadła na ziemie upuszczając swoją broń z rąk.

-To nie musiało tak się skończyć siostro-powiedział jeden wampir przykucając koło niej.

-Musiało, zdradziłeś całą naszą rodzinę, zdradziłeś naszą rasę, bo wolałeś wieczną młodość przy tej suce-powiedziała plując mu pod nogi krwią.

-Nie mów tak o mojej żonie Saro to nie moja wina, że zakochałem się w wampirzycy. Powinnaś cieszyć się moim szczęściem, a nie walczyć ze mną.

-To ty pierwszy zacząłeś ze mną walczyć gdy król poprosił Cię o powiedzenie gdzie mieszkamy. To ty sprawiłeś, że moja córka będzie dorastać bez dziadków. Nienawidzę Cię!-krzyknęła resztkami siły.

-Nie rzucaj słów na wiatr, nie jest mi smutno za przyczynienie się do zamordowania naszych rodziców, nawet się cieszę. Wiesz, że oni chcieli zaatakować moją żonę i ich wnuka? Wiedziałaś o tym?

Kobieta lekko pokręciła głową.

-No właśnie, a przecież Vivian może dorastać na zamku u boku swojego kuzyna. Matthew był by prze szczęśliwy gdyby poznał nowego członka rodziny-powiedział smutno się uśmiechając.

-Jakbyś chciał wiedzieć Vivian ma ojca, który nie pozwoli by ją mu odebrali. Ona wyrośnie na potężną łowczynię, która będzie mogła zmienić losy świata. Wszystko będzie zależało od mojej małej kruszynki-powiedziała, po czym zamknęła oczy.

Młoda dziewczynka nie patrząc na ludzi, którzy jej się z zaciekawieniem przyglądali pobiegła do biura ojca. W środku nie był jedynie jej tato, były także osoby, których nie znała.

-Vivian co ty tu robisz? Gdzie jest mama?-spytał się jej tato podchodząc.

Widząc jej zapłakaną twarz wiedział, że coś się wydarzyło gdy wracały z miasta. Wziął swoją córeczkę na kolana i głaskał ją po plecach, żeby się przynajmniej chodź trochę uspokoiła. Bał się najgorszego, bał się, że mogło się coś stać jej ukochanej Sarze.

-Vivi oddychaj weź wdech, a następnie wydech dobrze?

Po chwili dziewczynka się uspokoiła, a wszyscy patrzyli na nią zaciekawieni jak i wystraszeni.

-Mama...oni...ją...zaatakowali.

-Kto ją zaatakował?-spytał przyjaciel ojca.

-Wampiry-momentalnie wszyscy zamarli.

-Kochanie nie bój się, idź do swojego pokoju i nie wychodź, aż nie wrócę do domu dobrze?-spytał się córki.

-Tak tato-powiedziała, po czym pobiegła do swojego pokoju.

Spędziła tam kilka godzin, gdy spostrzegła przez okno swojego ojca. Szybko wyszła z swojego pokoju, po czym wybiegła z domu wpadając mu w ramiona. Widziała, że był cały we krwi. Nie zapytała się o nic tylko się do niego mocno przytuliła. 

-Mama już nie wróci-spytała cicho łkając.

-Nie skarbie, mama już nie wróci-powiedział przytulając mocniej swoją jedyną córeczkę.  

***********************************************************************************************

Hejka kochani!

Tak o to wleciał pierwszy rozdział. Myślę, że wam się spodoba. 

Do zobaczenia!

Niebezpieczna329

VenatrixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz