Epilog

1.8K 53 2
                                    

Pov. Vivian 

Od ostatnich wydarzeń minęły niespełna cztery lata. Tak jak dziadkowie mówili łowcy i wampiry pogodzili się ze sobą i żyją teraz w zgodzie i w pokoju. Mama wszystko dokładnie wyjaśniła tacie, co się wydarzyło tego feralnego dnia. Tato zrozumiał jej zachowanie i postanowił jej przebaczyć. Choć było to od początku wiadome. Ja za to spędzałam bardzo dużo czasu z wujkiem, ciocią i Matt'em, przekonując się, że naprawdę jesteśmy do siebie bardzo podobni. Jackson nadal był z Bellą, a nawet kilka miesięcy temu wzięli ze sobą ślub. Nigdy nie zapomnę jak wtedy wujek, był z niego dumny. Natomiast Nick trzy miesiące temu poznał śliczną wampirzycę, w której się na maksa zadłużył. A co najśmieszniejsze jak i najciekawsze Kate zaczęła chodzić z Matt'em. Byli ze sobą już około roku. Rodzice Ethana jak i Olivia i Conrad stali się dla mnie drugą rodziną, którą szczerze pokochałam. A co do mnie...starałam się spędzać jak najwięcej czasu z bliskimi i Ethanem, który stał się dla mnie najważniejszym mężczyzną w życiu. Choć oczywiście zdarzały się nam wzloty i upadki to i tak nasza miłość nigdy nie zmalała i nadal rozkwitała. Reasumując, praktycznie nic się nie zmieniło w moim życiu. No może oprócz jednego drobnego szczególiku.

-Vivian? Vivian! Gdzie jesteś?-usłyszałam krzyk przyjaciółek. 

-Na balkonie. 

-No tu jest nasza panna młoda, jak tam samopoczucie?-spytała z promiennym uśmiechem na ustach Kate. 

-Chyba za chwilę zwymiotuję-powiedziałam odwracając się do nich. 

-Aż tak się stresujesz?-spytała łapiąc mnie pocieszająco za rękę Bell.

-Yhm-tylko to udało mi się wykrztusić z gardła. 

-Gdzie są nasze dziewczyny?-odezwał się z wewnątrz jakiś głos. 

-Na balkonie-odkrzyknęła Kate.

Już po chwili koło nas znalazła się mama, ciocia i moja przyszła teściowa. 

-Córeczko jak pięknie wyglądasz-wzruszyła się mama.

-Dziękuję-uśmiechnęłam się, po czym zaczęłam bawić się palcami.

-Co się dzieje?-spytała jak zwykle zatroskana ciocia. 

-Stres ją zaczął zżerać-odpowiedziała od razu Bell.

Kobiety się do siebie porozumiewawczo uśmiechnęły, po czym wciągnęły mnie do środka.

-To normalne skarbie, że czujesz stres-powiedziała mama czule głaskając mnie po ramieniu. 

-Ja, gdy wychodziłam za twojego wujka Viv, prawie nie zemdlałam ze stresu-powiedziała ciocia.

-U mnie było podobnie-dopowiedziała Bella. 

-Dziękuję, że tu jesteście-powiedziałam z łzami w oczach.

-Ej proszę mi tu nie płakać, to ma być szczęśliwy dzień-powiedziała Królowa.

-A oprócz tego zniszczysz makijaż, który robiłam Ci ponad godzinę-dodała Kate, na co się zaśmiałam.

-Dobrze, nie będę płakać-uśmiechnęłam się do kobiet, po czym po kolei wszystkie mocno przytuliłam. 

                                                                                          ***

Za chwilę miała zacząć się ceremonia, a poziom mojego stresu wyskoczył już poza skalę. 

-Vivi, moje słoneczko kochane. Jeszcze tak nie dawno temu byłaś taka malutka, a teraz już wychodzić za mąż. Pięknie wyglądasz kruszyno.

-Tato-uśmiechnęłam się rozczulona słowami rodziciela.

VenatrixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz