Rozdział 6

3.4K 37 9
                                    

Liliana

Pakowałam w pośpiechu walizkę, bojąc się, że Błażej mnie wykiwa. Jeśli miałabym lecieć na wyspę sama, chyba po powrocie musiałabym udać się na leczenie w psychiatryku, bo znając Sebastiana nie zamierzał mnie oszczędzać.

I pomyśleć, że ja go kochałam. Może nie jak powinno się kochać męża, choć w zasadzie nie wiedziałam, jakie to powinni być uczucie, jednak był moim wybawieniem. Pozwolił sięgnąć swej dłoni, gdy byłam na dnie.

Na korytarzu słyszałam kroki „Cichego", tylko on chodził po domu w ciężkich wojskowych butach, chcąc tym wzbudzić strach u innych pracowników. Sebastian zawsze nazywał go swoją prawą ręką, aby w ten sposób wytłumaczyć zażyłość między nami. Czasem zastanawiałam się czy i jego nie dupczy, ale jakoś nie pasowało mi to do kochanka. Gdy był ze mną i to w jaki sposób się ze mną obchodził, upewniał mnie w tym, że dla mojego męża ciało „Cichego" jest niedostępne, jednak kiedy się rozstawaliśmy nie miałam już tej pewności.

Układ między mną, a Sebastianem był prosty. Ja mam dostatnie życie i „Cichego", a on pieprzył się z kim chce, byle bym była wygodną przykrywką. Pech chciał, że pieprzył wszystkich prócz mnie, bo byłam kobietą i to kompletnie go nie podniecającą. Mimo cyków wielkości melonów, wydepilowanej gładko cipki i pachnącej zawsze skóry. Mogłam leżeć obok niego nago, a on nawet nie drgnął. Nie drgnął, aż do momentu, gdy wchodził np. „Cichy". Nigdy nawet nie próbował mnie zerżnąć, nie próbował wyjść ze świata, w którym musiał żyć incognito. On po prostu było moim mężem, a ja jego żoną. Bez fajerwerków i szału. Za to z tłumem widzów.

Wkładałam kolejne szmatki, słysząc jak ciężkie buty zbliżają się do mojej sypialni. Nie miałam ochoty na scysję z „Cichym" więc szybko wstałam, aby zamknąć drzwi nim wejdzie do środka. Już je zamykałam, gdy ciężkie obuwie zablokowało tę możliwość. Pchnął drzwi w moją stronę, odpychając wraz z nimi mnie.

- Ochujałeś? – oburzyłam się, łapiąc za wcięcie w talii, gdzie uderzyła mnie klamka.

Zatrzasnął drzwi, przekręcając klucz w zamku.

- To ty ochujałaś Liliano! – w jego oczach rysowała się wściekłość – wybrałaś jakiegoś podlotka, kiedy mogłem cię rżnąc na piaskach Hiszpanii.

Szarpnął mnie za ramiona, chcąc mną potrząsnąć. Przestraszyłam się, jednak nie mogłam dać mu tego po sobie poznać. Nie mogłam być taka jak kiedyś. Teraz byłam inna. Silniejsza.

- Jeszcze raz mnie dotkniesz, a możesz zapomnieć, że cokolwiek nas z sobą łączyło. Pamiętaj, że to ja tu ustalam zasady.

Mój władczy ton, jak zawsze go pobudził. Instynktownie spojrzałam na jego krocze w tym samym momencie, kiedy i jego wzrok tam padł. Szarpnął pasek, pozwalając spodnią swobodnie opaść na dół, by ukazać jego męskość. Nie założył bielizny, pewnie idąc tu z jasnym celem, którego nie mogłam mu dać osiągnąć.

- Wybieraj albo jadę z tobą, albo już więcej mnie nie zobaczysz – patrzył wprost w moje oczy, chwytając swojego kutasa z dłoń, by robić sobie dobrze – masz jedną szansę, ostatnią.

Przełknęłam ślinę, nie mogąc uwierzyć, że masturbuje się na moich oczach. Musiał być naprawdę wkurwiony i podniecony, że nie dał rady się powstrzymać. Czułam, że właśnie wyobraża sobie, jak pieści moje cycki, kiedy to ja zwalam z niego ten przytłaczający ciężar.

- Spierdalaj, nie zależy mi – z trudem panowałam nad łzami, które kryły się pod powiekami – nie będziesz trzepał sobie pod moim dachem.

- Wołałbym walić w ciebie, ale jakoś nie mam ochoty, gdy udajesz inną niż jesteś naprawdę.

Zdjął rękę z penisa, aby odgarnąć kosmyk włosów, który opadł mi na oczy. Jego delikatność zupełnie nie pasowała do tej sytuacji, jednak ona przypominała mi po co tutaj był.

Zastanawiałam się czy miał rację. Czy ja naprawdę nie byłam sobą, kiedy wydawało mi się, że żyjąc w tej złotej Sebastianowej klatce złapałam Boga za nogi. „Cichy" też miał tu dobrze. Miał to, na czym mu zawsze zależało, choć nigdy się z tym nie zdradził. On przecież też miał swoje tajemnice, a ja i Sebastian mogliśmy je w każdej chwili zdradzić.

- Masz rację, jak zawsze masz rację – kucnęłam przez chwilę go prowokując.

Podszedł bliżej, będąc pewnym, że zaraz zrobię mu dobrze, jednak ja złapałam za jego spodnie i uniosłam je do góry.

- Lepiej, żeby cię tu nie było, gdy wrócę.

- Jesteś zwykłą kurwą – już nawet nie był w stanie spojrzeć w moje oczy.

- Tak samo, jak ty „Cichy" – wyznałam twardo – dokładnie tak samo. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 20, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tylko seksWhere stories live. Discover now