02

717 44 17
                                    

Zgodnie z zapowiedzią. Minęły dwa tygodnie, nadszedł piątek, a wraz z nim nowy rozdział. Enjoy.


- Albo my wykończymy je, albo one nas- zaczął Stoick, wpatrując się w mapę Berk i okolic.- To jedyny sposób. Jeśli znajdziemy ich leże i je zniszczymy, odlecą. Poszukają innego domu. Próbujmy dalej, zanim wszystko zamarznie.- rozkazał, nie zwracając uwagi na narastające szepty.

- Jak dotąd, żaden okręt jeszcze nie wrócił- zauważył trzeźwo jeden z mieszkańców, co spotkało się z aprobatą innych.

- Jesteśmy Wikingami, to ryzyko zawodowe- powtórzył wódz. Wypowiadał to zdanie tak często, że stało się jego pewnego rodzaju mantrą.- Kto ze mną płynie?- zapytał i rozejrzał po ludziach zgromadzonych w Twierdzy. Chętnych nie było. Westchnął tylko i sięgnął po swoją atutową kartę.- Dobrze. Ci, którzy zostają, niańczą Hiccę. Macie utrzymać ją z dala od kłopotów.- i nagle wszyscy wojownicy zgromadzeni w sali, wyrazili chęć wyruszenia na kolejną bezowocną wyprawę.

- Ja płynę z tobą, Stoick!- wykrzyknął ze sztucznym entuzjazmem Sączyślin, ojciec Sączysmarka i zarazem brat Valharamy, zmarłej żony wodza.

- I to rozumiem- z uznaniem skinął głową i zakończył spotkanie.

Ludzie natychmiast się rozpierzchli. Każdy pośpieszył, by zająć się własnymi sprawami lub poinformować rodzinę o wyprawie. Przy głównym stole został jedynie Pyskacz, a jego protezę zastępował w obecnej chwili kufel piwa.

- No, to idę spakować gacioszki- oznajmił wodzowi, podnosząc się z miejsca.

- Nie- zatrzymał go przyjaciel, siadając na ławie obok.- Ty zostaniesz tutaj i będziesz szkolił nowych rekrutów- zarządził. Wiedział, że kowal jest jedną z niewielu osób, którym mógłby powierzyć tak odpowiedzialne zadanie. Oczywiście, wolałby mieć go ze sobą w bitwie, ale tylko tak miał pewność, że nie tylko rekruci będą wyszkolenie, ale także jego spadkobierczyni będzie bezpieczna. Jego przyjaciel kochał w końcu dziewczynę jak własną córkę.

- O świetnie- ucieszył się sarkastycznie.- Ja będę zajęty, a Hicca zastąpi mnie w kuźni. Bez nadzoru. Będzie pilnować pieca, kuć żelazo, wyrabiać miecze i topory. I będzie miała mnóstwo czasu na te jej szalone wynalazki. Najbezpieczniejszy możliwy układ.

- Więc powiedz mi, co mam z nią zrobić?- zapytał z rezygnacją Stoick. Nie miał już pomysłu, jak poradzić sobie ze starszą córką. Vedze wystarczyło znaleźć zajęcie i miał ją z głowy. Gothi zadbała o to, by zająć dziewczynie jak najwięcej czasu medyczną praktyką. Hicca z kolei szybko kończyła wszystkie zlecone jej prace i cały czas poświęcała na konstruowanie tych swoich niszczycielskich machin. Owszem, były pomysłowe, ale zamiast grozić smokom, stanowiły niebezpieczeństwo dla wioski.

- To na szkolenie ją poślij- zasugerował stary kowal, a wódz poczuł, jak coś zaciska mu się w żołądku. Miałby zostawić jego słabą córkę na pastwę smoków?!

- Pytam poważnie- oburzył się.- Sama by się zabiła, zanim wypuścisz pierwszego smoka z klatki.

- Tego nie możesz być pewien- zaprotestował kowal.

- Owszem, mogę.

- Nie, nie możesz- upierał się Pyskacz. Zawsze miał dużo wiary w swoją uczennicę.

- Przestań- Stoik podniósł głos.- Wiesz, o co mi chodzi. Już jako niemowlę, była jakaś inna. Zawsze robi, co chce, ma uwagę wróbla. Zabieram ją na ryby, a ona się rozgląda za trollami.

- Ale trolle istnieją- stwierdził od razu jednoręki mężczyzna, odwracając się do przyjaciela, który zaczął krążyć za jego plecami.- I kradną onucki. Ale tylko z lewej nogi. Bądź tu mądry.

Dragon Lady: JWSजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें