VI Cmentarz

99 5 1
                                    

Lik
Wyszłam z domu i czasnęłam drzwiami. Dlaczego to powiedział?! PRZECIEŻ to nie prawda! Ja nie mogę...

-Cholera jasna!- krzyknęłam i walnęłam w drzewo a ono prawie się połamało- znowu to samo. Znowu będzie mnie ścigać. Już nawet uśmiechać się nie mogę bo mnie znajdzie! Kurwa! Czemu mam takie zrąbane życie! Dowiaduje się, że nie jestem jedynym demonem na Ziemi, że zaraz zaczną się łowy na mnie, i że moją obecnością narażam wszystkich wokół! To jest niesprawiedliwe!

Krzyczałam ile miałam powietrza w płucach. Nawet to już nie pomaga. Ostatni raz przeklinałam kiedy miałam 15 lat i anioły mnie złapały. Przytrzymywały mnie w starej kanciapie, gdzie śmierdziało stęchlizną i szczury były wszędzie. Tam się wytrzymać nie dało. Nic dziwnego, że się uwolniłam za pomocą czarów, których się już uczyłam. Przy okazji posprzątałam. Nie wiem dlaczego ale pałałam sympatiom do innych istot, które przetrzymywane były przez aniołów.

- Dlaczego? Dlaczego jestem tym cholernym stworzeniem?! Nawet nie wiem kim, nie, czym jestem! Nikt mi nie chce tego powiedzieć a ja się męczę!-Krzyczałam co mi ślina przyniosła. Nie powstrzymywałam się. Krzyczałam cały czas, aż w końcu rozłożyłam skrzydła i wzbiłam się w powietrze.

Chwilę tak ,,stałam" w miejscu, aż w końcu poleciałam przed siebie. Leciała jakiś czas, a tam gdzie zmierzam, no trochę daleko. Jedna myśl mi nie dawała spokoju. Dlaczego, kiedy Zathurii złapał mnie, przeszedł mnie jakiś, taki dziwny prąd? Przecież nic nie powinno się zdarzyć! Dlaczego to wszystko mnie tak przytłacza?

~Dowiedziałaś się, że nie jesteś ostatnim demonem na Ziemi i już wszystko ciebie irytuje... Chociaż, mnie bardziej- powiedziała El. Całkiem o niej zapomniałam...

- Ale to jest nie fair! Powinno wrócić normalne życie! A nie! Uciekać całe życie! Nawet nie wiem, czy faktycznie pochodzę z Michigan! Przecież, całe moje życie jest kłamstwem! Ja już nie wiem co mam robić...

~Nie łam się kochana...-powiedziała Elmina a ja prychnęłam- ej! Nie prychaj na mnie! Dobra. Nie ważne. Po prostu żyj chwilą. Memento Momorii*. I życie jest piękne...

-W sumie- westchnęłam- masz rację... Lecę na...

Właśnie... Gdzie? Nie wiem. Na pewno przed siebie. Jak ja kocham swoją logikę... Westchnęłam. Już wiem gdzie polecę! Wzbiłam się wyżej i po chwili skierowałam się głową w dół i jak ostrze leciałam w dół. Czułam, że ktoś mnie śledzi, dlatego kto nie jest aniołem, będzie mógł za mną polecieć. Zobaczymy kto to taki...

Leciałam szybciej i szybciej. Aż w końcu straciłam obraz a po chwili leżałam już na materacach. Zeszłam z materaców, a było ich aż 3, i szłam labiryntem tylko sobie znające miejsce.

Zathurii

Zobaczyłem jak zniża się do lądowania, a później wzniosła się w powietrze i obróciła się głową w dół. Leciała jak torpeda a ja za nią. Zmieniła się w pyłek i zniknęła z mojego pola widzenia. Ja już pomału przystępowałem do zmiany i w tędy zobaczyłem... Nic nie zobaczyłem. Tylko poczułem pod sobą miękki materac. Otworzyłem oczy i wyciągnąłem telefon. Nie ma sygnału.

~Pomyśl choć raz, idioto! Jesteś w podziemiach!- powiedział Krei.

-Zapomniałem...-prychnąłem.

Wciągnąłem zapach unoszący się w powietrzu. To była ona. Zeskoczyłem z materaców i poszedłem w stronę zapachu. Wyszedłem z labiryntu, jakieś 10 min krążyłem wokół materaców, aż dotarłem do opuszczonego i zniszczonego cmentarza.

Lik

Wyszłam z labiryntu i skierowałam się na cmentarz. Nikt o nim nie wie po za mną i demonami, które tutaj mieszkają. Przeszłam przez bramę i obrałam kurs na wielki głaz na samym środku cmentarzyska. Słyszałam szmery, dlatego przyśpieszyłam. Moje moce tutaj nie działały a skrzydła rozwijały się gdy byłam na materacach. Wskoczyłam na skałkę przed głazem i odbiłam się od ścianki drugiej skały. Weszłam na wielki głaz i usiadłam przypatrując się wszystkim wokoło. Moją uwagę przykuła postać wychodząca z labiryntu. Czy to jest..? Nie, na pewno nie... Ale on jest taki podobny... O nie... To Zathurii! Jakim, kurczę, cudem?!

Siedziałam i nie mogłam uwierzyć, że to Zat. Przypatrywałam się mu jak kieruje się w stronę cmentarza. Otworzył ostrożnie bramę, która zaskrzypiała i wszedł na teren z skałami symbolizującymi nagrobki. Rozglądał się na wszystkie strony, aż jego wzrok spotkał się z moim. Ruszył pomału w stronę głaza, na którym siedziałam. Zawsze ciekawiło mnie jak cmentarz reaguje na intruza. Ciekawe co się stanie, kiedy podejdzie do świętego kamienia, na którym siedzę.

฿฿฿฿฿฿฿฿฿
Rozdział sprawdzony
Słowa:701

*Pamiętaj o śmierci

Zostaw ⭐i💬 bo to motywuje do dalszego działania.❤

Edit: Poprawiony:>

Łza Demona/ 🌈Donde viven las historias. Descúbrelo ahora