9

447 17 0
                                    

Poniedziałek rano

Siedzimy już w klasie i czekamy na lekcje biologii. Jak zwykle siedzę z Kristen w ostatniej ławce, więc mamy spokój od nauczycielki, która nie zwraca na nas uwagi. Przez całą niedzielę wspólnie myślałyśmy nad zachowaniem bliźniaka. Mam w planach wkrótce, może i nawet dzisiaj ostrożnie wypytać go o coś konkretnego. Prędzej czy później pęknie i coś wyśpiewa. Ciekawość jest silniejsza odemnie i jest ona jedną z moich wad, niestety. Kiedyś zapewne będę miała przez to kłopoty.

Na pierwszej lekcji żaden z dwójki "panów" klasy nie raczył pojawić się na lekcji. Na następnych, jak i do końca dnia również ich nie było. Szkoda, innym razem.

Wtorek

Kolejnego dnia ponownie nie było ich w szkole. Może po prostu nie ma ich w mieście? Z tego co słyszałam to kiedyś często gdzieś znikali.

Środa

Znowu nie ma po nich śladu. Nic. Nawet nie odczytują wiadomości na grupie klasowej. Swoją drogą ominęła ich trudna kartkówka, szczęściarze.

Czwartek

Po kilku dniach nieobecności w szkole raczył się pojawić jednej z nich. Zdążyłam już zauważyć, że to nie ten do którego mam kilka pytań. Ale zawsze można zapytać o brata, co nie?
-Kris, idziesz ze mną?
-Nie chcę z nim gadać. I tak myślę, że nic ci nie powie, przynajmniej nie teraz.
-No właśnie, daj mu spokój niech rozmawia siebie z kolegami.- wtrąciła się jak zwykle Elenor.
-I tak pójdę.- machnęłam na nie ręką i ruszyłam w stronę Marcusa i jego starszych kolegów.
-Siema, Um.. możemy pogadać, Marcus?
-Siemka, mała. Jak leci?- tylko zmierzyłam tego gościa wzrokiem, a jego dalsze próby zagadania do mnie olałam.
-Marcus, stary masz branie.
-Mówisz o niej?-wskazał na mnie ręką, o nie! Nie dam sobą pomiatać.
-Coś ty powiedział? Powinieneś się zwracac do mnie z szacunkiem, a nie...
-Tak, tak, marzenia. Po co tu przylazłaś?
-Chcę pogadać.
-Wiec streszczaj się i spadaj.- bo mu zaraz przywalę
-Możemy na osobności? Chociaż na metr od nich?
-Co jest skarbie, wstydzisz się nas? Czy może raczej boisz?- ten sam chłopak spojrzał mi w oczy.
-Nic z tych rzeczy, frajerze.-lekko odepchnęłam jego ramię od siebie.
-Mów już o co ci chodzi. Nie mam czasu.
-Kiedy Martinus wróci do szkoły?
Na moje pytanie usłyszałam tylko śmiech jego pożal się kolegów.
-A co zakochałaś się? Jak ci brakuje jego pieszczot to już nie mój problem.- co?
-Oczywiście. Przecież jest taki super i w ogóle najlepszy.- wydusiła z siebie te słowa mocno nasiąknięte sarkazmem.
-To masz pecha. Jeszcze sobie na niego nie popatrzysz.
-Dobra, nara.- schowałam ręce do kieszeni spodni i odeszłam od tych złamasów.

Piątek

-Myślę, że mu się spodobałam.
-Serio? Gdybyś naprawdę spodobała się któremuś Gunnarsenowi już dawno by cię tu nie było.
-Nie widziałaś jak się na mnie patrzył? Pożerał mnie wzrokiem.
-Jak jesteś tego  taka pewna to idź teraz do niego.
Wchodząc z dziewczynami do toalety usłyszałam rozmowę dwóch dziewczyn. Czy on właśnie jest w szkole?
-Ej, sorry, że przerywam, ale o którym z bliźniaków rozmawiacie?
-Jak to którym? Martinus rzecz jasna.
-Ahaa, okej. Czyli jest on gdzieś tutaj? W szkole?
-Może.- no co za kurwa z tej laski, no.
-Przestań, i tak go nie wyrwiesz. Chwilę tu stał na parkingu przed szkołą.- druga z nich raczyła udzielisc mi odpowiedzi.
-Dzięki. Kris! Zaraz wracam!
-Dobra!

Wyszłam przed szkołę i błądzę wzrokiem po placu. Nie ma go. Albo już pojechał, albo jestem ślepa i go nie widzę. Po prawej stronie parkingu stała grupka dziewczyny. Może to zebranie jakiś jego fanek? Idę to sprawdzić.

O tak! Jest tam, oparty o samochód otoczony grupką zapatrzonych w niego dziewczyn. Żałosne.
-Siema, mam sprawę.
-Idź sobie.- och, no proszę, Melanie. Kto by się spodziewał.
-Zamknij dziub, nie mówię do ciebie.
-Co ty do mnie powiedziałaś?
-Powiedziałam, że masz się zamknąć i mi nie przeszkadzać. W ogólne
mogłybyście sobie wszystkie stąd pójść?
Połowa z nich zrezygnowała i odeszła. Reszty nie ruszyły moje słowa.
-Melanie.- pan podrywacz się odzewał, no proszę.
-Dobra, już.- odwróciła się na pięcie i naburmuszona odeszła od samochodu, reszta lampurec poszła w jej ślady.
-W końcu!- powiedziałam na tyle głośno, żeby ta suka usłyszała
-Słodka jesteś, gdy się złościsz, mała.
-Co?
-Nic skarbie. Czego chcesz?
-Udam, że tego nie slyszalam.
-Jak tam chcesz.
-Dlaczego nie było cię w szkole...
-Już się stęskniłaś?
-Nie przerywaj mi! Więc, nie było cię kilka dni, a teraz nagle pojawiasz się nie wiadomo skąd przed szkołą? Mógłbyś chociaż przyjść na lekcje. Coś mi nie pasuje w twoim zachowaniu, w całym tobie. Coś tu nie gra i chcę się dowiedzieć co. Więc jak? Powiesz mi teraz, czy wolisz żebym nie dawała ci spokoju?
-Jesteś strasznie uparta. Ale podoba mi się kiedy marszczysz nos gdy się złościsz.
-Uważaj co mówisz.
-Wracajac do twojego pytania, powinnaś znać odpowiedź.
Zlewając moją osobę wsiadł do samochodu i nakręcił. Kiedy przejeżdżał obok mnie zatrzymał się i powiedział "Nigdy niczego się nie dowiesz. Odpuść sobie." I odjechał.

-I jak ci poszło?
-"Niczego się nigdy nie dowiesz"- zrobilam głupią minę.
-Mówiłam.
-Daj już spokój. I tak się nie poddam.
-Tego nie powiedziałam. Poradzisz sobie.
-Raczej, nie inaczej.- poprawił mi się humor.

Siedzę w samochodzie, bo wracamy na weekend do domu. Chociaż na chwilę odpocznę od szkoły i tych zjebanych ludzi. Kris leży obok mnie i chyba zasnęła, wnioskuję to po tym, że nie zagaduje mojej mamy i że w ogóle jest cicho. Elenor również pojechała do domu. Mam już ochotę położyć się do wygodnego łóżka i pójść spać. Oczywiście nie mogę doczekać się aż zobaczę brata. Z tego co mówiła mama, Sam strasznie tęskni i ciągle o mnie wypytuje. Podczas nieobecności mamy, kiedy po nas jechała został z nim tata. Mam nadzieję, że dom stoi jeszcze tam gdzie stał.

Jest już późno, a my wciąż jedziemy. Chciałam odłożyć telefon i spróbować zasnąć, ale właśnie przyszedł mi SMS. Numer nieznany wysłał mi obraz, ciekawe. Kliknęłam w wiadomość i wyświetliło mi się zdjęcie bodajże Martinusa całującego się z jakąś laska. Co? Po co ktoś mi wysyła takie zdjęcie? W dodatku jak ktoś się liże? I skąd ten anonim ma mój numer? Nikt oprócz El i Kris go nie mają, a z tego co wiem Elenor jechała do domu chwilę po naszym odjeździe. Interesujące, ale nie śmieszne. Na dalszym planie wysłanego załącznika dostrzegłam kieliszki, pewnie są na jakieś imprezie i tyle. Nie będę okłamywać samej siebie mówiąc, że Martinus nie jest przystojny. Bo jest. Ale nie jest w moim typie. Zdążyłam się przekonać, że mamy takie same charaktery, władcze, dominujące, oboje lubimy mieć kontrolę. Nie dogadalibyśmy się na dłuższą metę. Właśnie! Muszę jeszcze porozmawiać z Kristen o Elenor. Zrobię to jutro, teraz pora spać.

My addiction || Martinus GunnarsenWhere stories live. Discover now