1.Jak mama Livid została KRÓLOWĄ?

83 8 2
                                    




CZWARTEK 28.02.19

Dziś byłam skrajny zdenerowowaniem i żeby o niczym nie myśleć wysprzątałam cały dom, pojechałam do stajni, a jak wróciłam robiłam wszystko by nie siedzieć bezczynnie i nie myśleć o biletach. Nauczona doświadczeniem ostatniego kupowania wiem, że jest to łut szczęścia... serio. Wracając do tematu. Mama z Alex przyjechały gdzieś koło 9 wieczór i prawie od razu zasiadłyśmy przed laptopem by ćwiczyć zamawianie biletów. Pare razy przeciwiczylyśmy kupno biletów na innym koncercie by wiedzieć co i jak, po czym zostawiłyśmy to w cholerę. Położyłyśmy się do łóżka i jeszcze jakiś czas gadałyśmy z Alex śmiejąc i wygłupiając.

PIĄTEK 01.03.19

Jak ja Alex zazdroszczę zasypiania od razu. Mnie to nawet w zwykły dzień musi czołg przejchać, żebym jakoś normalnie i w miarę szybko zasnęła, a gdy teraz miałam w perspektywie taki dzień jak dzisiaj to sobie mogłam baranki w nieskończoność liczyć.
Dobra jakimś cudem zasnęłam... obudziłam się o 3 w nocy gdy przestały działać tabletki nasenne przeleżałam do 5 i poszłam siku. Gdy wróciłam przypomniał mi się pierwszy sen. Oglądałam Run z Alex i Olivią, ale ten run był nietypowy. Wiem, że był Taehyung, ale nie pamietam co tam robił. Za to doskonale pamiętam Kookiego. Wpierw widziałam piękną karocę zaprzągnięte w nią dwa złote rumaki. Były śliczne... szły równiutko jak najwyższej klasy konie do powożenia. Miały śliczną uprząż i całość ociekało przepychem.  W tym białym powozie siedział ubrany w smoking Kookie rozwalony na całej szerokości i był bardzo z siebie zadowolony. Nie mam pojęcia czemu te konie schodziły z szerokich schodów, ale gdy zeszły na dół pojawił się tygrys. Konie lekko się wystraszyły, a do mnie dodtarło, że to nie jest tygrys tylko Ryś (asdfghjklhgfds- moja reakcja po przebudzenia tak właśnie). Ryś się odezwał i powiedział, że został wysłany przez samego Aslana. No wtedy to prawie zemdlałam z ekscytacji.
Sen się zmienił i wraz z Alex oglądałam Queen na dvd (ich koncert), ale coś się schrzaniło i był dubbing Freddie Mercyry gadał jakimś chorym polskim głosem, aż nas ciarki przechodziły!. Na tym skończył się pierwszy sen tej nocy. Czują, ze powoli kończy mi się cierpliwość czekałam tylko na świt zastanawiając się, czy może nie wstać wcześniej i iść na dół poczytać książkę, ale ostatecznie zostałam w łóżku i nawet udało mi się przysnąć. Wiecie taki stan między sen, a jawą nie do końca się wie co jest prawdziwe. Gdy zadzwonił budzik obie żeśmy się zerwały jak przy strzale armatnim. Alex od razu zaczęła swój sen, przez co mogłam sobie przypomnieć mój drugi sen. Alex śnił się Yoongi jak stał przy płocie i opierał się o deski. Był bardzo zamyślony i patrzył się w przestrzeń. Było dużo mgły. Alex widziała go z profilu a potem doleciał ją mój krzyk, jak wołam cała w euforii, że widzę go z przodu. Była cisza i spokój, Yoongi nas nie widział cały czas zamyślony. Alex tylko taki Yoongi się śni... myśliciel.
Dobra sen numer dwa, a raczej trzy łącząc wszystkie nasze sny. Kilka godzin przed ruszeniem sprzedaży śnił mi się ich koncert. Był to stadion z otwartym dachem i pełno ludzi. Widziałam Hobiego jak lata między siedzeniami i słyszałam MIC DROP. Dostrzegłam jakąś dziewczynę trzymającą bukiet fioletowych(!) kwiatków. Machała do niego cała w emocjach chcąc dać mu kwiatki. Podleciałam do niej i wyrwałam jej bukiet chcąc pomóc. Gdy Hobi przechodził prawie wetknęłam mu ten bukiet do nosa. Chłopak zawahał się, zatrzymał na chwilę, po czym ruszył ku scenie. Był moment gdy nasze oczy się skrzyżowały i zrozumiałam, że akurat teraz nie może tego bukietu wziąć, ale byłam pewna, że po niego wróci. Dodam jeszcze, że we śnie padał deszcz. Ciekawe czy mam proroczy sen.
Wstałyśmy całe zdenerwowane a ja poleciałam obudzić mamę. Nic nie przełknęłam nawet kropli wody, żołądek miałam ściśnięty tak mocno, że aż było mi nie dobrze. Pamiętałam nadal jak to wyglądało na Berlin. O 8:30 zasiadłyśmy na ticekmaster otwierajac tyle stron ile się da, każda na własnym laptopie. Już wtedy wszystko się wieszało a mi serce to stawało na zawał, to biło jak szalone. Koło 8:50 udało mi się wejść do kolejki i ryknęłam jak wariatka bo okazało się, że mam czekać koło 20 minut. Potem mama krzyknęła, że tak też weszła do kolejki i ma czekać 16 minut. Potem Alex też się udało. Ja podjarana pozamykałam inne karty by się nie wieszało za bardzo i co zdolna Livid zrobiła? Niechcący zamknęłam kartę z kolejką,...................................... Rycząc jak urmierający nosorożec stoczyłam się z łóżka, ale dziewczyny przywołały mnie do porządku. Otworzyłam nową kolejkę i po kilku minutach udało mi się znów wejść... 30 min czekania.
Wtedy wszystko zaczęło się komplikować. Wybiła 9:00 i strony umarły. Mi przestała odświeżać, mamie pokazywała białe tło. Tylko Alex coś tam mieliło. Ja już porzuciłam swój laptop widząc, że więcej razy mnie wywala niż ładuje i starając się nie panikować zagadywałam dziewczyny. Czatowałyśmy tak z 10 minut gdy nagle mama krzyknęła, że kolejka przeskoczyła i ma czekać teraz 5 minut. Fatycznie 5 minut później strona się zmieniła i można było wybrać strefę. Okej robiłyśmy to serio na wariata. Tylko by ceny się zgadzały. Mama zaznaczyła 4 bilety i kliknęła kupuję. Jakieś świstki ubiezpieczeniowe plus czy chcemy bilet druknąć w domu czy nie. Oczywiście, że w domu. Nim się z orietnowałam mama już podnosiła kartę niczym miecz i wciskała mi w ręce.
- DYKTUJ! - rozkazała a ja jak rycerz wyrecytowałam wszystko co było potrzebne. Przeszło na stronę banku, chwyciłam Alex za rękę prawie miażdżąc jej kości i stałam tak w oczekiwaniu słysząc wyłącznie bicie swego serca.
Bardzo długie dwie minuty później prekierowało nas ponownie na stronę TM gdzie pojawił się magiczny znaczek DOWNLOAD YOUR TICKETS... trzęsącym się palcem mama kliknęła i oczom naszym ukazały się jeszcze ciepły parujące niczym wczorajesze pączusie(tłusty czwartek był YO) bileciki. W następnej chwili był jeden wielki wrzask i krzyk, bo ja Alex i moja mama czyt. Królowa darłyśmy się jak oszalałe bo oficjalnie mamy bilety na trasę koncertową BTS w Paryżu.
  Długo nie mogąc się otrząsnąć z tego miażdżącego sukcesu usiadłyśmy na łóżku i tylko gapiłyśmy się na siebie jedna bardziej zszokowana od drugiej. W życiu nie sądziłam, że naprawdę uda się kupić te bilety i to cztery.
Przez następne kilka godzin przybywało to do nas falami, tak znów zobaczymy BTS znów będziemy w Paryżu znów będziemy lecieć samolotem... znów przygody!
  Jestem przeszczęśliwa bo tak bardzo zależało mi na tym konkretnym koncercie... no wiecie stadion na 80 tys widzów tego nie można przegapić. Poza tym ciesze się ogromnie, że moja mama jedzie ze mną... ostatnio nie udało się nam zdobyć tylu biletów, a teraz mam i najważniejsze że wszystkie siedzimy razem...  R A Z E M... nareszcie jadę z Alex ja koncert, który będę mogła przeżywać trzymając się za ręce a nie gapiąc w mesengera i widzieć ją jako mrówkę po drugiej stronie areny!! Kocham życie.

Livid i Alex na koncercie BTS 2Where stories live. Discover now