12. Przegrany los

632 30 2
                                    

Majka biegła za chłopakami, już prawie ich doganiała. Nieopisana radość, która towarzyszyła Szarym Szeregom nie miała miary. Śmiali się głośno biegnąc za jadącym w aucie Rudym. Blondynka wyprzedziła kilku chłopaków, biegła równo z Alkiem. Uśmiechnęła się do chłopaka szeroko, śmiejąc się przez łzy. Alek widząc to uśmiechnął się pokrzepiająco do dziewczyny. Majka zatrzymała chłopaka i przytuliła go

-Udało się -wyszeptała, a po jej policzku spłynęła łza wzruszenia i radości- Janek w końcu z wami -zachichotała tuląc Macieja do siebie. Chłopak bez wahania odwzajemnił uścisk uśmiechając się szeroko i chichocząc radośnie. Wtem rozległy się krzyki i strzały. Wszyscy w około zaczęli padać na ziemię. Maja poczuła niewyobrażalny ból pleców, który stopniowo rozchodził się po całym ciele. Jęknęła cicho z bólu zanim straciła przytomność.

***

Zośka, Alek oraz pani Anna siedzieli przy łóżku nieprzytomnej blondynki. Wzdychali ciężko spoglądając na bladą skórę dziewczyny. Oddychała miarowo, ale cicho. Pani Anna uroniła kilka kolejnych łez.

-Tyle razy ją prosiłam... A ona po swojemu- pokręciła głową wydmuchując nos w chusteczkę. Alek spojrzał na kobietę z pode byka

-Maja uratowała mi życie -wyszeptał wstając z miejsca. Poprawił włosy dłonią i westchnął.

-Podtrzymała też przy życiu Rudego... -dodał cicho Tadeusz roniąc kilka łez. Dwie godziny temu Janek, ukochany przyjaciel Zośki i Alka, został wprowadzony w śpiączkę, aby rany się pogoiły. Teraz leży na łóżku obok Hermesa, i choć cały w ranach i siniakach, wygląda jakby spał.

-Chłopcy... Zostawicie nas na chwilę same? Chciałabym... Chciałabym zamienić z córką kilka słów -wyszeptała Anna spoglądając na płaczącego Tadeusza. Chłopak pokiwał głową i wyszedł z pokoju ciągnąc za sobą Macieja, który nie opierał się ani na moment. Starsza Posłaniec westchnęła i poprawiając kilka kosmyków z twarzy swojej córki cmoknęła ją w policzek -Widzisz Maju... -odezwała się po chwili -Twoja własna odwaga prawie cię zabiła. Jesteś taka jak ojciec. Te same oczy, ten sam uśmiech -wyszeptała kobieta przecierając zaczerwienione od płaczu oczy. -Skarbie... Tyle razy ci powtarzałam... Nie pakuj się w kłopoty, ale ty musiałaś, prawda? Nie mogłaś tak bez tego, co? Chciałaś zabłysnąć... -dodała Anna ściskając delikatnie dłoń Mai -Kiedy się obudzisz nie usłyszysz dobrych wieści. Maju, proszę, wybudź się już...  -wyszeptała kobieta na odchodne. Pocałowała córkę w policzek i wyszła cała zapłakana z pomieszczenia

***

Kolejne godziny mijały, za nimi dni, a Mają jak się nie budziła tak się nie budzi. Powoli wszyscy tracili nadzieję na jej wybudzenie, aż pewnego dnia zdarzył się cud...

Alek po raz kolejny siedział przy Hermesie obwiniając się po raz kolejny o wszystkie grzechy tego świata. Zginął jego kumpel, bo obronił go własnym ciałem. Maja nadal jest nieprzytomna, choć każdy wolałby aby już się obudziła. Maciej miał to sobie za złe. Ona bardzo się cieszyła z sukcesu akcji, a prawie przypłaciła ją życiem. Dawidowski westchnął ciężko przecierając twarz. Nadal nie był pewny, czy dziewczyna kiedykolwiek się obudzi. Nadzieja w nim umierała, z dnia na dzień coraz szybciej. Chłopak po raz kolejny spojrzał na twarz dziewczyny i z ogromnym zdziwieniem zaobserwował, że Maja spoglądała na niego z delikatnym uśmiechem na twarzy. Alek uśmiechnął się szeroko.

-Serwus Maja -odezwał się cicho chichocząc

-Serwus Maciej- odpowiedziała Maja. Z jej ust znikł uśmiech, a na twarz wpłynęła biel. Spojrzała przerażona na Alka -Co się stało? Nie mogę się ruszyć. Alek, coś ty zrobił? -powiedziała po chwili. Alek westchnął cicho. Najgorszy scenariusz właśnie się ziścił.

-Oberwałaś kulką pod Arsenałem... -zaczął cicho chłopak. Usiadł na łóżku Mai spoglądając co raz na nią -Kula trafiła w kręgosłup. Prawdopodobnie masz naderwany rdzeń kręgowy i...

-NIE!-ryknęła przerażona Posłaniec przerywając wywód chłopaka -To nie może być prawda! Nie mogę być kaleką! Alek, to był słaby żart! Powiedz prawdę, błagam -mówiła szybko dziewczyna panicznie wykrzykując kolejne zdania. Alek pokręcił głową

-Ale to była prawda -westchnął cicho spuszczając wzrok. Maja zbladła jeszcze bardziej tylko po to aby po chwili wybuchnąć płaczem. Alek nie do końca wiedział co ma teraz robić. Wziął dziewczynę za rękę delikatnie kreśląc na niej różne wzorki. Powoli uspokajało to dziewczynę

-T-t-to nie może być prawda-odparła po chwili podciągając nosem. Alek spojrzał Mai w oczy

-Dlaczego tak sądzisz? -zapytał Dawidowski nie przestając głaskać dłoń młodej Posłaniec. Dziewczyna przewróciła oczami i nisko podniosła wolną, prawą rękę, na co  Dawidowski zbladł

-Ścierpła mi więc ją poczułam -wyszeptała Maja spuszczając wzrok. Alek uśmiechnął się delikatnie.

-Może nie jest tak źle jak twoja mama orzekła -powiedział uspokajając tym dziewczynę. Posłaniec westchnęła cicho rozglądając się po pokoju. Jej wzrok padł ku Janowi w śpiączce, który leżał obok. Uśmiechnęła się szeroko. Plan się powiódł, Rudy jest z chłopakami.

-Serwus Rudy -zaśmiała się blondynka. Pomimo tak dużej tragedii, nadal cieszyła się błahostkami. I tego właśnie brakowało jej bliskim. Uśmiechu z głupot... No i kąśliwych komentarzy, który ostatnio brakowało w cichym mieszkaniu na ulicy Zbożowej.

Kamyczki NadzieiWhere stories live. Discover now