Rozdział 4

37 3 1
                                    

      Za każdym razem tego typu zachowanie świadczyło o tym, że ktoś umarł. Byłam bardzo ciekawa na kogo tym razem przyszła kolej. Wybiegłam na korytarz i przycisnęłam się między pielęgniarkami do jednej z sal. Ku mojemu zdziwieniu była to pani Stanisława, która mimo tak dobrych wyników badań i dobrego samopoczucia była zmuszona nas opuścić. Nie zdążyła nawet wyjść na spacer, o którym tak marzyła. Obok jej łóżka stała Anna. Wydawała się oazą spokoju. Zaprosiłam ją do swojego gabinetu i chciałam z nią porozmawiać. Anna z wielkim spokojem w głosie zaczęła mi opowiadać swoją historię.

      Jak każdego popołudnia spacerowałam po oddziale. Odwiedziłam wtedy wszystkich i pytałam, czy mają ochotę na kompot z truskawek. Miałam ochotę go zrobić, ale chciałam wiedzieć mniej więcej ile porcji, żeby się nie zmarnował. Weszłam wtedy do pani Stasi i zobaczyłam w jej oczach cierpienie. Mimo że usta się śmiały, to oczy płakały. Wiedziałam, co za moment się stanie. Stanęłam za nią, zamknęłam oczy i zaczęłam się modlić. Nie modliłam się o to, aby Bóg wziął ją do nieba a o to by skrócił jej męki i połowę cierpienia wziął na siebie. Wierzyłam z całego serca, że to wszystko ma sens i czułam w głębi duszy, że jej to pomaga. Tylko w taki sposób mogłam jej pomóc. Najważniejsze jest to, by dać odejść drugiemu człowiekowi w spokoju, a nie zatrzymywać go na siłę. Ja, zanim trafiłam do hospicjum spędziłam kilka tygodni na intensywnej terapii a rodzina szykowała mi pogrzeb. Bardzo dużo czasu spędziłam modląc się do Boga, aby pokierował ręką chirurga. To właśnie dzięki modlitwie trafiłam do hospicjum skąd jutro wychodzę. Modlitwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła a tylko pomogła.

      Słowa pani Ani naprawdę mną wstrząsnęły. Nigdy nie wierzyłam w Boga i trudno mi było brać to na poważnie. Jako lekarz wierzyłam w naukę, ale po tych wszystkich dziwnych zajściach sama nie wiem, w co wierzyć. Jak mogę wierzyć w Boga skoro go nie widziałam ? Widziałam ducha, demona, Daruma san, sama nie wiem jak ją określić. Widziałam dlatego w nią wierzę i ograniczę się tylko do wiary w to, co doświadczyłam i zobaczyłam.

      Anna wyszła z gabinetu a ja zostałam w pomieszczeniu sama. Nie miałam głowy do zajmowania się kolejnym zgonem. Siedziałam za biurkiem na wprost drzwi. Czułam nieodłączną potrzebę przejrzenia telefonu. Dawno mnie nie było na Facebooku i innych profilach społecznościowych. Miałam wrażenie jakbym żyła w epoce kamienia łupanego. Nie miałam w ogóle kontaktu z moimi przyjaciółmi. Przykry jest fakt, że z dnia na dzień nasz kontakt się coraz bardziej urywa a ja nie mam czasu, by to naprawić. Temperatura w pokoju nagle spadła. Poczułam jakby powiew wiatru za plecami. Odwróciłam się sprawdzić, czy nikt nie otworzył okna, ale było zamknięte. Na ramieniu poczułam przyjemne ciepło i ulgę, jakby wszystkie problemy w mgnieniu oka mnie opuściły. Wiedziałam, że za mną stała Daruma san i w ogóle mi to nie przeszkadzało. Z każdą chwilą wzbudzała we mnie coraz większe zaufanie. Nic o niej nie wiedziałam a miałam wrażenie jakbyśmy się znały od lat. Czułam potrzebę posiadania z nią bliższego kontaktu jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. W dalszym ciągu stała za moimi plecami trzymając mnie za ramię. Przechyliłam głowę w stronę jej ręki jakbym próbowała się w nią wtulić. Było to najprzyjemniejsze uczucie, jakiego kiedykolwiek doznałam. Nawet mój były chłopak swoją bliskością nie sprawiał mi tyle przyjemności co ona. Daruma san wysunęła delikatnie rękę spod mojej twarzy i zasłoniła oczy swoimi dłońmi. Zrozumiałam wtedy, że to był jej sposób komunikacji. Nie potrafiła mówić, lecz pokazywała obrazy. Początkowo widziałam tylko ciemność, ale im głębiej się przyglądałam, tym więcej światła mogłam dostrzec.

PSYCHOPATKAWhere stories live. Discover now