3

1.5K 58 49
                                    

Lily z wrażenia upuściła ręcznik, Sophie zaniemówiła, a Dora wykrzyknęła

Co jest do cholery?! Podobno tylko nam trzem można tu wchodzić.. spadajcie chłopcy!

Oficjalnie macie rację, ale nieoficjalnie to każdy kto ma choć odrobinę mózgu, mógłby się tutaj włamać dla własnej przyjemności, więc no, dajcie wy nam spokój, bo... - Syriusz już zabierał się żeby znowu zaargumentować swoją obecność w łaźni, lecz natychmiast głos zabrała Lily.

Dobrze, dobrze chłopcy, ale wiecie, stoicie właśnie przed trzema surowymi prefektkami, więc zbierajcie się, bo zaczniemy być niemiłe - starała się nie wykrzyczeć tego prosto w twarz chłopca, który bez jakichkolwiek zawachań rozbierał ją wzrokiem.

Ja to bym chętnie został, co wy na to chłopcy, 3 panny same do nas przyszły, przecież ich nie wygonimy, co nie? - udawał zatroskanego James.

Sophie w końcu pozbierała się, wzięła trzy głębokie oddechy zamknęła oczy i sięgnęła do kieszeni. 13,5 cala, brzoza, włos jednorożca, giętka różdżka znalazła się natychmiast w dłoni młodej dziewczyny. Czarownica spokojnie otworzyła usta i łagodnie powiedziała.

Dobrze chłopcy, jesteście zbyt pewni siebie, nie chcieliście po dobroci, spróbujemy siłą, Incarcerous - powiedziała Soph, rzucając na trzech chłopców zaklęcie splątujące, uśmiechnęła się widząc miny trzech zaskoczonych szybkością akcji człowieczków - Depulso - dodała dziewczyna, wyrzucając za drzwi trzech adoratorów.

Wow, Soph, nie wiedziałam, że z ciebie taki brutal dziewczyno.. - zachichotała Dora, a za chwilę dołączyła do niej roześmiana Lily.

****************
(Za drzwiami łaźni)

Coś mnie zaraz trafi, jakim cudem, tak po prostu.. po prostu, wywaliła nas z tamtąd, musimy się im jakoś odegrać - prawie krzyczał rozemocjonowany Łapa.

Uspokój, się zachowujesz się jakby nie wiem co się stało, przecież to nie koniec świata - mówił Rogacz zdejmując z siebie ciasne liny.

Po prostu, byliśmy zaskoczeni, to było niespodziewane... - pocieszał ich Luniaczek siedząc i poprawiając skarpetki, które dostał od Syriusza na święta - hmm, fajny wzorek mają malutkie księżyce na niebieskim tle, ciekawe ile kosztowały.... - z rozmyślań Remusa wyrwały go głośne piski dziewcząt z pomieszczenia, w którym przed chwilą zostali wyrzuceni bez żadnych skrupułów.

Chodźcie, obmyślimy jakąś słodką zemstę.... - zacierał łapy Syriusz i odrazu wstał zrywając pelerynę niewidkę z głowy James'a.

***************

Dziewczynki obudziły się równocześnie godzinę przed śniadaniem. Przeciągnęły się, wstały z łóżek i wszystkie trzy stanęły przed swoimi szafami.

Lily, jako że była teraz jako ślizgonka, co niesamowicie jej się podobało, bo zielony to jeden z jej ulubionych kolorów, postawiła na:
Czarne kabaretki, rozkloszowaną czarną spódniczkę do 1/2 uda, zielony sweterek z średniej wielkości dekoltem. Jako dodatek związała długie, rude włosy w koka, do uszu wpięła duże, okrągłe, srebrne kolczyki. Lekko się pomalowała i zadowolona stanęła przed lustrem.

Dora, zgodnie ze swoimi przekonaniami co do kolorów, włożyła białe spodnie z wysokim stanem, brudno czerwoną bluzkę w kratkę. Postawiła na złotą biżuterię, złoty komplet z Apart, kolczyki, bransoleta i wisiorek. Włosy zmieniły kolor i stały się koloru złoty blond. Dora stanęła obok Lily i poczekały chwilkę razem na Soph.

Natomiast Soph, ubrała na siebię długie czarne rurki z wysokim stanem, granatową bluzkę z odkrytymi ramionami a na nogi włożyła czarne buty na średnim obcasie z Tommy'iego Hiflinger'a. Swój ubiur dopełniła dwoma długimi platynowymi warkoczami i lekkim makijażem.

Wszystkie trzy stanęły przed ogromnym lustrem i zgodnie stwierdziły, że jak zwykle udało im się wyglądać nieziemsko. Chwilę przyglądały się swoimi odbiciom, gdy nagle w wielkie okno przy łóżku Lily zapukała mała sówka. Lily odwróciła się do zwierzątka i odebrała trzy listy przypięte złotym łańcuszkiem do nogi pupila dziewczyny.

Pierwszy list wyglądał tak:

Droga Pani Lily Evans,
Z tej strony Vouge. Jako, że jest Pani daleko Morza Kaspijskiego, w którym ma odbyć się sesja, przyleci po Panią prywatny helikopter. Proszę napisać jeszcze na jaki zestaw bielizny się Pani zdecydowała.
Z poważaniem, menadżer, Marcùs de Clarion.

Lily natychmiast wzięła czystą kartę pergaminu, pióro i szybko napisała odpowiedź. Przywiązała do nóżki sowy list i otworzyła drugi list, było w nim napisane tak:

Dla Szanownej Pani Lily Evans,

Witam, piszę do Pani menadżer marki Prada, mam nadzieję, że nie zapomniała pani o naszej zimowej sesji w Alpach? Odbędzie się ona 15 grudnia, limuzyna przyjedzie po Panią 13 grudnia o 12:30. Pobyt na nasz koszt oczywiście, chciałbym jednak, aby na własną rękę załatwiła Pani sobie modela jako partnera w tej sesji, chcemy aby Pani sama to zrobiła i zapoznała się poprzednio z wybrankiem. Sesja ma być emocjonalna, więc nalegam na rozważenie zabrania ze sobą partnera miłosnego.
Matt Porquas

(Był pisany na maszynie do pisania)
Lily przeczytała jeszcze raz list, bo nie wierzyła, że pozwolono jej działać na własną rękę, że w ogóle będzie mogła wybrać sobie sama partnera do sesji!

Dziewczynyyy! Słuchajcie! Prada, poprosiła mnie o wybór sama sobie partnera!! - krzyczała Evans z ekscytacją.

Masz już kogoś na oku!? - krzyczały niemal jednocześnie przyjaciółki.

Hmmm, nie... Zrobię listę, a potem wybiorę najlepszego kandydata, nikt mi nie odmówi, no błagam....

************************
(W dormitoriów chłopców)

Wiecie co, ta ruda to jest fajnaaa nawet, co myślicie? - spytał James pozostałych - ona to chyba Lily Evans....

ZDRADZASZ NASZE POSTANOWIENIE ROGACZU!!! - krzyknął Syriusz z łazienki

Cicho, Łapa w uszach mi brzęczy - odpowiedział Remus również z łazienki

No co, nie moja wina, że mi się podoba, a poza tym, to co wy do cholery ROBICIE RAZEM W ŁAZIENCE GEJE WY!!! - krzyknął James łomocząc w drzwi

Zamknij się, nie widzisz, że jesteśmy zajęci! Poza tym, to wczoraj gadaliśmy i mówiliśmy sobie, że ŻADNYCH, absolutnie ŻADNYCH stosunków z tym Trio nie utrzymujemy......

James wyważył drzwi i zastał Syriusza myjącego zęby oraz Remcia pod prysznicem.

****************
(Wielka Sala, śniadanie)

Trzy niesamowite dziewczyny, wparowały do Wielkiej Sali, wzrok wszystkich chłopców był skierowany wyłącznie na te trzy cuda. Dziewczynki podnosiły ciśnienie wszystkim męskim osobnikom na sali i sprawiały, że ślinianki powiększały się dwukrotnie.

Evans, Tonks i Buuren! Co wy sobie wyobrażacie, na Merlina! To nie pub! To szkoła! Na Godryka! - wykrzyknęła profesor McGonagall wołając trzy piękności do siebie.

****************
(W sali zaklęć)

Gdzie wasze, szaty!? To, że jesteście tutaj na tak zwanej wymianie, nie oznacza, że będziemy tolerować wasz sposób ubierania się! Nie pozwolę, żebyście paradowały po szkolę z prawie gołymi pośladkami i biustem! Wasze szaty? Gdzie są i czemu nie macie ich na sobie?! - krzyczała profesor.

Nauki profesor Minervy przerwał dyrektor szkoły Albus Dumbledore.

Spokojnie Minervo, ustalałem ze szkolną opiekunką dziewczyn, panią Loré, dziewczyny mają pozwolenie na ubieranie się jak chcą, już chyba o tym wspominałem?

Ależ Albusie! Czy widziałeś w ogóle jak one wyglądają? Przecież to jes....

Minervo, już to ustalałem daj spokój naszym prefektkom - przerwał nauczycielce Dumbledore i porozumiewawczo mrugnął do dziewczynek.

Dziewczyny opuściły salę i z uśmiechem wygranych udały się zjeść śniadanie.

~ dopiski autora
Trzeci rozdział za nami, trochę zmieniłam, opis i w ogóle. Mam nadzieję, że się podoba! Czekajcie na czwarty rozdział ludzie! Będzie się działo :)

Snily | ButelkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz