5

1K 41 17
                                    


Halo? James? Czy to ty? - spytała teraz już szeptem dziewczyna, gdyż o 22 miała nastać cisza nocna.

Czy mógłbyś się odezwać jakoś nie chce mi się czekać, aż łaskawie wyjdziesz z cienia... Merlinie! - krzyknęła już nieco zdenerwowana czarownica zmierzając w kierunku tajemniczej postaci.

Nagle ciemna zjawa zniknęła Lily z oczu. Evans zatrzymała się zdezorientowana.... Gdy nagle tuż przed jej oczami zobaczyła jendego z kandydatów......

James! Oszalałeś?! Chcesz mnie zaraz do Munga teleportować! - fuknęła rozzłoszczona.

Wolałbym znaleźć się z tobą na innym niż szpitalne łóżko - mruknął Potter zbliżając się niebezpieczne blisko

Cofnij się.. albo.. albo tego.. no - próbowała ostrzec adoratora dziewczyna, niestety nie skutecznie.

Stali razem nie odzywając się, dzieliły ich milimetry, obaj czuli swoje zapachy, tak intensywne dla siebie. James przybliżył się jeszcze bardziej. Musnął swoimi wargami malinowe usta Lily.

JAMES! JAK ŚMIAŁEŚ MNIE DOTKNĄĆ!!!!

Eee..... Aaaaha, ok? - powiedział Potter, podnosząc lewą brew w górę, chyba nie do końca zrozumiał przesłania dziewczyny.

Lily odepchnęła go mocna i z szerokim uśmiechem zemsty wróciła do dromitorium.

ŻE CO ON ZROBIŁ!! O Boże hahah, nie sądziłam że istnieją czarodzieje bezmózgi, krzyczała przez łzy Dora.

Wiesz, to jeszcze nic, o mały włos nie pocałował mnie na korytarzu, nie żebym nie chciała czy coś ale sama rozumiesz! - zaczęła tłumaczyć Lily zaistniałą sytuację

Nagle w okno uderzyła ogromna srebrna płomykówka z listem w łapkach. Sophie zerwała się z krzesła otworzyła okno i podała do dzióbka sowy kawałek chleba. List wyglądał następująco:

Drogie panie,
Przypominam o patrolu korytarza o godzinie 00:30, to bardzo ważne, więc postarajcie się wykonać to zadanie. Prosiłabym również o stawienie się u mnie przed śniadaniem wraz z waszymi sowami.
Z poważaniem
Profesor McGonagall.

Dor, która godzina? - spytała Sophie gdy tylko odczytała list.

Emmm, jakoś wpół do pierwszej, a co?

Musimy się zbierać na patrol, ja idę zwiedzić korytarz przed wierzą astronomiczną, ty Dor przed pokojem wspólnym Gryffindoru, a Lila przy lochach. No raz dwa trzy! Podnosić swoje cztery litery.

**************

Lily spacerowała sobie w te i we wte. Gdy nagle ktoś mocno szarpnął ją za rękę i za chwilę poczuła dziwne uczucie w okolicach pępka. Już wiedziała co to znaczyło. Ktoś przeteleportował się wraz z nią. Tylko, że to by było tak jakby nie możliwe. W Hogwarcie nie można było się teleportować.

Runęła na piasek i stwierdziła, że znajduję się nad morzem.

Chyba sobie żartujesz! Kim ja jestem żeby mnie szarpać jak nie wiem co! Kim ty do cholery jesteś żeby się teleportować tam gdzie tego nie można rozbić, co tu się dzieje!??! - krzyczała Lily patrząc się w plecy czarnej postaci.

Nie musisz od razu się wydzierać, nie jestem głuchy żebyś musiała wrzeszczeć jak małpa, jak zamilkniesz to łaskawie ci powiem co tu robisz - warknął chłodno chłopak.

Sev? Czy to ty?! Ja piernicze, nie musiałeś się teleportować ani czaić się na mnie jak jakiś morderca, nie jestem jakaś ofiarą do cholery!!!! Ty...ty...

No i widzisz właśnie o tym mówię, cicho, po prostu cicho bądź i daj mi cokolwiek powiedzieć kobieto - odpowiedział Severus.

Dziewczyna stanęła, spojrzała na niego chłodno i odfuknęła żeby tłumaczył.

Pamiętasz to ogłoszenie z kandydatami do jakiejś tam sesji? Chciałem ci powiedzieć, że nie mam zamiaru brać w niej udziału, nie jestem jakimś modelkiem żeby sobie paradować w gaciach po plaży i szczerzyć morde do obiektywu. No to w sumie to ci chciałem powiedzieć, możemy wracać do zamku - warknął chłodno chłopak nie spoglądając na dziewczynę.

Aha, no to super, nie obchodzisz mnie ty i twój zakichany nos. WAL SIĘ! - nie skończyła bo usłyszała znane pyknięcie i Severusa już nie było.

Wróciła do zamku jakąś godzinę po pierwszej lekcji i odrazu pobiegła do dormitorium. Przebrała się w jakiś odważny, jak zwykle strój i wybiegła szukać swoich przyjaciółek. Biegła tak szybko, nie zauważyła jak wbiegła w kogoś całym ciężarem.

Uważaj jak łazisz Evans! - syknął dobrze znany jej głos.

Spadaj Sev! - odkrzyknęła w biegu, gdy nagle chłopak złapał ją za nadgarstek.

Dobrze ci radzę, nie nazywaj, mnie Sev, nie znamy się, wcale, jesteś mi obojętna tak samo jak ja tobie jestem obojętny. Więc ugryź się w ten swój jęzor zanim mi chamso odpyskujesz idiotko - szepnął jej w ucho Snape zanim Lily coś powiedziała.

Puść mnie, to boli Severusie, boli mnie nadgarstek, proszę puść moją rękę.. - powiedziała Lily przez łzy.

Może zapamiętasz sobie tą chwilę, gdy chciałaś sobie mnie poniżyć Evans - syknął jej przy uchu chłopak.

Severusie, boli m-mnie ręka, Severusie proszę puść mój nadgarstek.

EJ! SMARKERUS! PUŚĆ JĄ! NATYCHMIAST! - zza rogu wyjrzał James ze swoją paczką i wycelował w Snape'a różdżką, podbiegł do Lily i krzyknął petrificus totallus! Snape runął na ziemię z wielkim hukiem.

Lily zalała się łzami ze strachu i wtuliła się w James'a łkając i pociągając nosem.

O-o-on, j-jak on móógł, j-ja mu przecież nic n-nie zrobiłam - mówiła zrozpaczona.

No już, cicho, nic ci nie grozi, nie bój się już nic ci nie zrobi - mówił James, gdy jego ręka powędrowała na tyłek Lily.

Nie no chyba sobie żartujesz w tym momencie! Jesteś nieczułym, zimnym, bez serca i empatii draniem James! Nie chcę cię więcej widzieć!! - Lily natychmiast się odwróciła i spiorunowała go wzrokiem. Finite. Szpenęła Lily i kopnęła Jemas'a w piszczel.

AUUU! Kobieto! Zwariowałaś? Odbiło ci? Uratowałem cię, a ty mnie jeszcze kopiesz, i uratowałaś typa, który miażdżył ci rękę! Co ty masz z głową! Ja pierdole!!

Lily pobiegła szukać przyjaciółek nie obdarzając nawet go spojrzeniem.

Snily | ButelkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz