𝕽𝖔𝖟𝖉𝖟𝖎𝖆𝖑 𝟏

487 55 22
                                    

Tamten dzień zaczął się zupełnie zwyczajnie i normalnie. Niczym nie wyróżniający się poranek oraz niczym nie wyróżniające się wczesne popołudnie; Mephisto leniwie zjadł z innymi psami śniadanie a później wyszedł na wybieg, mieszczący się na zewnątrz. Położył się przy siatce koło ściany budynku i zamknął oczy. Świeciło słońce, ptaki ćwierkały, kudłacze ganiały się lub bawiły przyniesionymi przez siebie gryzakami i innymi zabawkami a jemu zaczynał poważnie doskwierać brak możliwości oglądania anime.

Powoli zasypiał, kiedy jednym uchem usłyszał kolejną rozmowę pracowników na temat o tym, "jak to on nie chce się wygłupiać z całą resztą".

Westchnął przeciągle. Wszystkie psy na kilometr lub więcej wyczuwały, że mają do czynienia z rodowitym diabłem, więc profilaktycznie wolałby się do niego nie zbliżać. Prawdę mówiąc, Samael'owi w ogóle nie zależało na przyjaźni pomiędzy nim a jakimś innym psem.

Śmieszyli go pracownicy schroniska - szeptali między sobą i uważali, że jest "aspołecznym psiakiem".

- Może właściciel go bił? Albo wystawiał do psich walk?

- Jego!!? Takiego malucha!!?

- Zawsze mogły to być walki dla mniejszych psów.

- Ale skoro uciekał to czemu był zadbany, gdy go znaleziono?

- Pewnie przygarnęli go jacyś ludzie i się nim dobrze zajęli, ale się zgubił.

Mephisto cicho prychnął. Jacy Ci ludzie potrafią być zabawni!

Nagle wszystkie psy zaczęły ujadać. Mephisto otworzył jedno oko, potem drugie i zobaczył niebieski samochód na podjeździe, któremu jeszcze chodził silnik. Zignorował jednak ten fakt i wrócił do drzemki.

Niestety, nie na długo.

×××

- Mamo, zobacz! West! West highland white terier! - ktoś podskoczył przy barierce.

Mephisto sennie podniósł głowę w stronę źródła dźwięku.

- Nosz kurde, pospać w spokoju diabłu nie dają...

Zobaczył dziewczynkę, wyglądającą na około 13 lat, która uśmiechała się do niego szeroko. Jakby promieniała radością tylko dlatego, że go widzi.

- Miyu, sądziłam, że chcesz kundelka - zauważyła jej matka.

- WSZYSTKIE psy są jednakowo wierne, mamo - zaznaczyła Miyu - Poza tym, mówiliście, że "pies ma być mały i nie może mieć sierści, bo tata nie wytrzyma przez alergię", więc proszę! Oto psiak, którego chcę!

Demon przysłuchiwał się tej rozmowie z obojętnością, ale chyba nagle uprzytomnił sobie gdzie jest, czym jest i co ta dziewczynka ma na myśli.

×××

Mężczyzna, zapewne tata dziewczynki, podpisywał ostatni dokument. Dziewczynka trzymała west'a na rękach, tuląc go do siebie i przeskakiwała z nogi na nogę.

- No! Skończone - ojciec odwrócił się do córki - Masz swojego psa, Miyu.

- Banzay!!! - Miyu z radości i podskoczyła do góry.

Gdy to zrobiła Mephisto wytrzeszczył oczy. Na swoje szczęście nie miał zbytnio wyczulonych zmysłów jako pies i pisk dziewczynki nie był dla niego katorgą - tylko poczuł się jak na rollercoasterze w MeppyLanD'dzie.

Jednak większą dla niego zagwozdką okazała się sama dziewczynka, bo gdy Samael spojrzał na jej twarz zobaczył łzy w szmaragdowych oczach. Dlaczego płakała, skoro wyglądała na szczęśliwą? Dziwne dziecko. Paradoksalne wręcz.

- Już wiem! Będziesz miał na imię Banzay! - zawołała z wypiekami na twarzy.

Jej rodzice i pracownik schroniska roześmiali się, Miyu obkręciła się w miejscu kilka razy, nadal trzymając psa w ramionach. Oczy diabła zrobiły się tak duże jak 5-złotówki, gdy dziewczynka uskuteczniała swoje akrobacje.

Dopiero wtedy zrozumiał w co się wpakował.

𝗔𝗼 𝗻𝗼 𝗘𝘅𝗼𝗿𝗰𝗶𝘀𝘁 | Eins, Zwei, Drei! Mój pies Banzay (✓)Where stories live. Discover now