Tamten dzień zaczął się zupełnie zwyczajnie i normalnie. Niczym nie wyróżniający się poranek oraz niczym nie wyróżniające się wczesne popołudnie; Mephisto leniwie zjadł z innymi psami śniadanie a później wyszedł na wybieg, mieszczący się na zewnątrz. Położył się przy siatce koło ściany budynku i zamknął oczy. Świeciło słońce, ptaki ćwierkały, kudłacze ganiały się lub bawiły przyniesionymi przez siebie gryzakami i innymi zabawkami a jemu zaczynał poważnie doskwierać brak możliwości oglądania anime.
Powoli zasypiał, kiedy jednym uchem usłyszał kolejną rozmowę pracowników na temat o tym, "jak to on nie chce się wygłupiać z całą resztą".
Westchnął przeciągle. Wszystkie psy na kilometr lub więcej wyczuwały, że mają do czynienia z rodowitym diabłem, więc profilaktycznie wolałby się do niego nie zbliżać. Prawdę mówiąc, Samael'owi w ogóle nie zależało na przyjaźni pomiędzy nim a jakimś innym psem.
Śmieszyli go pracownicy schroniska - szeptali między sobą i uważali, że jest "aspołecznym psiakiem".
- Może właściciel go bił? Albo wystawiał do psich walk?
- Jego!!? Takiego malucha!!?
- Zawsze mogły to być walki dla mniejszych psów.
- Ale skoro uciekał to czemu był zadbany, gdy go znaleziono?
- Pewnie przygarnęli go jacyś ludzie i się nim dobrze zajęli, ale się zgubił.
Mephisto cicho prychnął. Jacy Ci ludzie potrafią być zabawni!
Nagle wszystkie psy zaczęły ujadać. Mephisto otworzył jedno oko, potem drugie i zobaczył niebieski samochód na podjeździe, któremu jeszcze chodził silnik. Zignorował jednak ten fakt i wrócił do drzemki.
Niestety, nie na długo.
×××
- Mamo, zobacz! West! West highland white terier! - ktoś podskoczył przy barierce.
Mephisto sennie podniósł głowę w stronę źródła dźwięku.
- Nosz kurde, pospać w spokoju diabłu nie dają...
Zobaczył dziewczynkę, wyglądającą na około 13 lat, która uśmiechała się do niego szeroko. Jakby promieniała radością tylko dlatego, że go widzi.
- Miyu, sądziłam, że chcesz kundelka - zauważyła jej matka.
- WSZYSTKIE psy są jednakowo wierne, mamo - zaznaczyła Miyu - Poza tym, mówiliście, że "pies ma być mały i nie może mieć sierści, bo tata nie wytrzyma przez alergię", więc proszę! Oto psiak, którego chcę!
Demon przysłuchiwał się tej rozmowie z obojętnością, ale chyba nagle uprzytomnił sobie gdzie jest, czym jest i co ta dziewczynka ma na myśli.
×××
Mężczyzna, zapewne tata dziewczynki, podpisywał ostatni dokument. Dziewczynka trzymała west'a na rękach, tuląc go do siebie i przeskakiwała z nogi na nogę.
- No! Skończone - ojciec odwrócił się do córki - Masz swojego psa, Miyu.
- Banzay!!! - Miyu z radości i podskoczyła do góry.
Gdy to zrobiła Mephisto wytrzeszczył oczy. Na swoje szczęście nie miał zbytnio wyczulonych zmysłów jako pies i pisk dziewczynki nie był dla niego katorgą - tylko poczuł się jak na rollercoasterze w MeppyLanD'dzie.
Jednak większą dla niego zagwozdką okazała się sama dziewczynka, bo gdy Samael spojrzał na jej twarz zobaczył łzy w szmaragdowych oczach. Dlaczego płakała, skoro wyglądała na szczęśliwą? Dziwne dziecko. Paradoksalne wręcz.
- Już wiem! Będziesz miał na imię Banzay! - zawołała z wypiekami na twarzy.
Jej rodzice i pracownik schroniska roześmiali się, Miyu obkręciła się w miejscu kilka razy, nadal trzymając psa w ramionach. Oczy diabła zrobiły się tak duże jak 5-złotówki, gdy dziewczynka uskuteczniała swoje akrobacje.
Dopiero wtedy zrozumiał w co się wpakował.
YOU ARE READING
𝗔𝗼 𝗻𝗼 𝗘𝘅𝗼𝗿𝗰𝗶𝘀𝘁 | Eins, Zwei, Drei! Mój pies Banzay (✓)
Fanfiction💜 •【 青の祓魔師 • Eins, Zwei, Drei! 私の犬バンザイ 】• 💜 【 Ao no ekusoshisuto • Eins, Zwei, Drei! Watashi no inu Banzai 】 Miyu Sasaki od najmłodszych lat marzy o własnym psie. Co się stanie, gdy w jej życiu pojawi się Mephisto Pheles?