30. Melon

3K 172 2
                                    

Zaciągnęłam Michaela obok sofy, co wyglądało, jakby z niej spadł. Podniosłam torebkę i spakowałam zeszyt. Zebrałam się jak najszybciej potrafiłam, nie chciałam spotkać się z rodziną, która weszłaby i pierwsze co, to zobaczyłaby mnie. Później leżącego, jak trup, syna. Zamknęłam drzwi, jakbym bała się go obudzić. Po czarnym samochodzie nie było śladu, jego właściciel również przepadł. Zupełnie tak, jakby go tam nigdy nie było. Napisałam Klarze, że nie dam rady przyjść, kiedy byłam już wystarczająco daleko. Napewno była zdziwiona, ale to ona się spóźniła.
Skłamałam, że źle się poczułam. Chociaż to było trochę prawdziwe, nie czułam się dobrze.
Znowu miałam na sobie uczucie winy, zaczynała przyczepiać się coraz częściej, niczym guma do ławki.

Wróciłam do domu, przebrałam się w dresy i położyłam na łóżku. To była czynność, którą robiłam, gdy byłam smutna. Jesteś okropna, ranisz go- szepnął nieznajomy głos. Był chyba nieprawdziwy, tego nie słyszały moje uszy, a głowa. Co on ci takiego zrobił? Powinnaś go błagać o przebaczenie. Wypuściłam oddech w poduszkę. Nie wiedziałam, co przyniesie jutro. Mogłam być jednego pewna, musiałam sprawić, aby było lepsze. Chciałam dowiedzieć się, czy naprawdę pojedziemy razem na ten ślub. Nad morzem może wszystko by przeszło.
Mielibyśmy szansę naprawić, to co się popsuło.
Zauważyłam kolejną rzecz, kiedy nie uczęszczałam do szkoły, wszystko się jakoś układało. Postawiłam sobie kolejny cel: dowiedzieć się, o jakich zdjęciach mówił mój mate. Zdenerwowały go, to było widać, ale musiałam zdobyć informacje, co na nich było. W moje urodziny lub wcześniej, musiałam się dowiedzieć.

W środę Eric nie pokazał się, ani nie dzwonił.
Natrętne myśli przeszkadzały mi w skupieniu się nad nauką. Wpadłam na jedyny dobry pomysł.
Jako przerywnik, ustaliłam ubraniowe zakupy.
Eve była już zdrowa, wiec mogłam wyciągnąć ją, żeby pomogła mi w wyborze sukienki. Nawet, gdyby miała się nie przydać w piątek, ubrałabym ją kiedy indziej. Przyjaciółka zgodziła się, lekki opór stawiali jej rodzice, którzy nie byki zadowoleni z wyjścia. Tłumaczyli, że dopiero była chora, jednak jakoś ich przekonała. Umówiłyśmy się w środku galerii, miałam zaczekać na nią obok drzwi. Nie musiałam nawet czekać pięciu minut, w tamten dzień była wyjątkowo punktualna. Z uśmiechem na ustach wręcz do mnie podbiegła i się przywitała. Była tak rozpromieniona, że wszystkie chmury znikły.

Przemierzyłyśmy sklepy, tak jakbyśmy zwiedziały średniowieczne zamki. Niezdecydowanie rosło wraz z oglądaniem coraz ciekawszych sukni.
- Nie jestem pewna- wyjawiła, gdy przymierzałam po raz kolejny tę samą sukienkę. - A pokaż tą drugą.
Tym razem przystawiłam ją obok siebie. Nie miałam ochoty ściągać i zakładać tych dwóch w kółko. Westchnęłam i czekałam na werdykt.
- Ta z różem chyba lepsza- oceniła i kazała się obrócić. Zamyśliła się chwilę i jakby natchniona wstała. Podniosła swoją torebkę.
- Jednak nie! Ta niebieska będzie lepsza, nie będziesz wyglądać dziecinnie na tle innych. I ten kolor morza będzie się zgadzał...- powiedziała tak szybko, jakby zaraz miała zapomnieć swoją kwestię. Podniosła swoją nową część garderoby.
Posłuchałam rady ekspertki do spraw wszystkiego i kiedy przebrałam się z powrotem, stanęłyśmy przy kasie. Nie wspominałam jej o zmiennokształtnych. Jeszcze to nie była pora, z resztą, nie wiedziałam, czy w ogóle się o tym kiedyś dowie. Kiedy obie już zapłaciliśmy, zapytałam ją czemu się tak szczerzy. Nie przestawała nawet na chwilę:
- Poznałam takiego chłopaka- uśmiechnęła się, wyglądała, jakby odleciała już do świata marzeń.
- Czyli po to ci spódnica- zaśmiałam się, jednak ona udawała, że tego nie słyszy.
- Dobra, wracajmy już, jutro mamy kartkówkę- zaczęła, a mi humor gdzieś odleciał. Kierowaliśmy się ku wyjściu.
- Z czego?- zapytałam, nie pamiętałam, że mamy cokolwiek pisać.
- Twój ukochany niemiecki- mogłabym się założyć, że gdyby nie miała torby, podniosłaby obie ręce w górę. Skąd ona orientowała się we wszystkim, nawet wtedy, gdy była nieobecna?
- Ta, z przyjemnością bym go usunęła z obowiązkowych- a miałam już nadzieję na leniwy wieczór.- Gdzie go znalazłaś?
- Jak cię nie było i siedziałam sama, to poznałam go w szkole. Jest naprawdę miły.

Eve odprowadziła mnie prawie pod drzwi, pożegnałyśmy się. Już planowałam, jak fajnie będzie z nią w szkole.
- Do jutra, Melon- zaśmiała się i pomachała.
Ona wiedziała, że to źle na mnie działa.
- Naucz się na tą kartkówkę za dwie osoby- pomachałam i wsadziłam klucz do drzwi. Nie pomyślałam, żeby zapukać.

Pochwaliłam się mamie nowym nabytkiem i usłyszałam „nie było może różowej?". Wyznałam, że ta była ładniejsza i zadała pytanie, gdzie chcę w niej pójść.
- Wybieram się na ślub- powiedziałam i czekałam na jej reakcję.
- Kogo?- zdziwiła się.
- Siostry Eric'a.
W odpowiedzi usłyszałam „aha" i zarzuty, że nie dostałam jeszcze pozwolenia.
- Przecież wrócę w niedzielę, do szkoły normalnie pójdę po weekendzie.
- A zawiezie cię?- zapytała, miałam ochotę powiedzieć, że pójdę na nogach, ale nie chciałam stracić szansy.
- Jasne- no i się zgodziła.

Powiesiłam sukienkę na wieszaku i zaczepiłam na rogu szafy. Była idealna. Nie miała ramiączek, widać było całe ramiona i obojczyki.
Rękaw był krótki i prześwitujący, materiał ten miał wzór małych kwiatuszków, które były symetrycznie ułożone, ciągnęły się niczym linia nad biustem. Reszta sukienki była uszyta z tkaniny, która nie odsłaniała niczego za dużo. Im materiał był niżej, tym mniej było tam kwiatków, na krańcach nie było ich w ogóle. Miała odcień błękitu nieba, co nadawało jej delikatności. Na plecach miała subtelne wiązanie, które ciągło się po kręgosłupie, kończyło się przy pasku, który owijał talię. Przed kolanem była trochę krótsza, z tylu była nieco przedłużona, lekko odstawała. Mogłam na nią patrzeć i podziwiać. Już widziałam minę mojego mate, z jednej strony powie, że ładnie wyglądam, z drugiej „zbyt odważna, maszeruj się przebrać".

Kiedy kładłam się spać pomyślałam o chłopaku, zastanawiałam się czy też o mnie myśli. Byłam ciekawa, jak to się dzieje, że zawsze trafia na momenty, w których coś mu się nie spodoba. Nie wiedziałam, czy nadal jest zły, ale zrobiło mi się go żal, widziałam jego wzrok przed oczami. Chcę wiedzieć, że jestem dla ciebie nikim, zanim zniszczysz mnie całkiem.
Wiedziałam, że jego głos będzie mnie prześladował w snach, jeśli w ogóle zdołam zasnąć. Gdzie był? Co teraz robił? Nie miałam pojęcia, a chciałam, żeby był blisko.

Kim jesteś? ✔️Where stories live. Discover now