Rozdział 5.

50 5 0
                                    

Kilka tygodni później wszyscy kadeci i kadeci uczęszczający do Akademii Pennyroyal zebrali się w sali królewskiej.

Czemu? By wybrać czterdzieści par.

Mieli oni wziąć udział w Wielkim Balu. Co prawda wszyscy mieli się pojawić na tym wydarzeniu.

Jednak te pary miały wziąć udział w konkursie. A ten kto wygrał nie musiał przechodzić testu Bezradnej Niewiasty.

Więc stawka była wysoka.

Księżniczka Beatrycze wyczytywała kadetki, które miały wziąć udział w konkurenci.

Czterdziestu kadetów, swoją drogą spoconych i ubłoconych po wcześniejszych ćwiczeniach, stało na podium.

Wśród nich stał Remington. To on przywiózł Evie do Akademii kilka miesięcy wcześniej. Miał on ciemne włosy.

Jak Filip...

Posród wybranych stał jeszcze kadet Stanischild.

- Księżniczka kadetka Magdalena! - krzyknęła księżniczka Beatrycze.

Spojrzałem na Maggie, stojącą obok Evie. Dziewczyna była zaskoczona. W końcu nie była szlachetnie urodzona. Wszystkie kadetki znajdujące się obok niej zaczęły jej gratulować. Maggie powoli weszła na podest i stanęła obok Stanischilda.

Była bardzo szczęśliwa. A ja byłem z niej dumny. Zasłużyła na takie wyróżnienie.

Wszystkie kadetki zaczęły się niecierpliwić, bo zostało tylko jedno miejsce. A każda chciała je zdobyć.

- Ostatnią zawodniczką tegorocznego Wielkiego Balu jest kadetka... - Księżniczka Beatrycze zawiesiła głos. Wzięła zlocistą kartę, którą podał jej jeden z asystentów Rumpelszwacza. - kadetka z kompani Ironbone, której towarzyszyć będzie kadet Remington z kompani Thrushbeard... księżniczka kadetka Bazyl.

Zaraz. Co?

W sensie, że ja?

Skrzyżowałem ręce na piersi. Byłem bardzo zirytowany. W sali rozległ się pomruk zakłopotania.

Szukałem wzrokiem Filipa. Chłopak już na mnie patrzył, lekko zmartwiony.

Zmartwiony? Czemu był zmartwiony.

Wiele kadetów i kadetek zaczęło coś szeptać między sobą. Ja natomiast z każdą chwilą czułem coraz większe zażenowanie. Nie chciałem pokazać, że jestem zawstydzony, więc całą swoją uwagę skierowałem ku Filipowi. Mam wrażenie, że gdyby nie on, to bym sobie nie poradził z powstrzymaniem emocji.

Chłopak, dalej zmartwiony, zaczął iść w moim kierunku. Jednak skutecznie uniemożliwali mu wszyscy kadeci.

Nagle wszyscy ucichli za sprawą Beatrycze.

- Wygląda na to, że wkradł się jakiś błąd - powiedziała. - Ostatnią zawodniczką oczywiście nie jest kadet Bazyl. Jest nią kadetka Jedenasta.

Evie. Ostatnią zawodniczką jest Evie. Boże, jak mi ulżyło. Ostatnią rzeczą jaką bym chciał zrobić to tańczyć z Remingtonem.

Z resztą nie tylko mnie ulżyło. Filip nie wyglądał już na zmartwionego.

Evie zaczęła iść w kierunku podestu i stanęła obok Remingtona.

- TO NIESPRAWIEDLIWE! - ktoś zaczął krzyczeć. Okazało się, że była to Malora. - ONA JEST NIKIM! ONA NIE MA PRAWA STAĆ TAM Z NIM! ONA W OGÓLE NIE MA PRAWA TU BYĆ! TO ZWYKŁA WEŚNIACZKA I WARIATKA!

- WYSTARCZY - zagrzmiała księżniczka Beatrycze. Jeszcze nie wiedziałem jej takiej wzburzonej.

- To ja... ja... - płakała Malora.

Księżniczka Kadetka BazylOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz