Rozdział 8.

47 5 0
                                    

Obudzono nas w nocy. Cała Akademia Pennyroyal została zebrana w Sali Królewskiej. Byłem zdezorientowany. Nie wiedziałem co się dzieje.

Nie widziałam też Evie oraz Filipa.

Mogło to być spowodowane tym, że są gdzieś w tłumie. W końcu znajdowali się tu wszyscy kadeci z pierwszego, drugiego oraz trzeciego roku.

Jednakże Evie nie było w baraku.

Kadeci drugiego i trzeciego roku stali pod ścianami otaczającymi ławki wypełnione pierwszoroczniakami.

Siedziałem obok Maggie. Krążyły plotki, że na teren szkoły wtatgnęły wilki. Jednak jakaś kadetka z kompani Schlauraffen była przekonana, że to olbrzym.

- Hej, Bazyl - zaczęła Maggie. - Wszystko w porządku?

- Ta... Tak... Chyba... Może... - Maggie wpatrywała się we mnie pytającym wzrokiem. - Nie. Nic nie jest w porządku!

- Rozumiem, że się martwisz, ale na pewno się znajdzie...

- Nigdzie go nie widzę!

- W końcu to Evie. Może zaraz się znajdzie... Zaraz - przerwała Maggie. - "Nigdzie go nie widzę"? Jego?

Lekko się zarumieniłem. Jak to się dzieje? Czemu się denerwuje. Przecież to normalne, że martwię się o przyjaciela.

- Dobra, Bazyl. Teraz jestem ciekawa. Mówiąc o nim, miałeś na myśli Filipa? - Maggie uśmiechnęła się.

- Nie! Znaczy tak... W końcu to mój... kumpel. Tylko kumpel - odparłem.

Maggie lekko pokiwała głową, dalej się uśmiechając.

- Tylko kumpel...

- Evie! - zawołała Demetra, machając do niej.

Nie uwierzycie jak się cieszyłem, że ją widzę. Maggie wreszcie dała mi spokój. Chociaż dalej zerkała na mnie i usmiechała się pod nosem. Naprawdę nie wiem o co jej chodzi...

Evie siedziała po drugiej stronie tego samego stołu, bo przy nas nie było już miejsca.

Usłyszałem stukanie obcasów o podłogę. To była księżniczka Beatrycze. Za nią szło kilkoro starszych członków kadry nauczycielskiej oraz kilku rycerzy. Byli to potężni, silni mężczyźni, o białych brodach.

Księżniczka Beatrycze podeszła do mównicy. Rozwinęła pergamin, który miała w ręku.

- Decyzja królowej - zaczęła czytać księżniczka Beatrycze. - Trzy godziny przed świtem na teren Akademii Pennyroyal przedostały się dwa wilki z Dortchen Wilk.

Wilki? W Akademii? Co prawda sporo kadetów tak mówiło, ale nie do końca im wierzyłem. W końcu jakim cudem dostały się tu wilki?

Jednak słysząc to z ust księżniczki Beatrycze? To już nie były plotki.

- Komendant Muldenhammer i jego drużyna zlikwidowali zagrożenie i teren szkoły znowu jest czysty - powiedziała i podziekowała jednemu z rycerzy, skinieniem głowy. Już miała wracać do przemowy, gdy skinęła głową do jakieś kobiety.

Nie wiedziałem kto to, ale Evie rzuciła spojrzenie Maggie. Dziewczyna znała tę kobietę. Ja sam kojarzyłem ją jak przez mgłę.

- Niemniej jednak królowa jest zaniepokojona faktem, że ochronna bariera wokół Akademii została naruszona. Dlatego też zawiesza wszystkie zajęcia aż do ukończenia śledztwa i aż do momentu, kiedy znowu będziemy mogli zapewnić bezpieczeństwo każdemu uczniowi Akademii.

W sali rozległy się zaniepokojone głosy.

- Wracajcie do baraków. Wkrótce powozy zabiorą was do zamku Waldeck. Marburg nie jest już... dobrym wyborem.

Księżniczka Kadetka BazylМесто, где живут истории. Откройте их для себя