20.Wszystkiego Najlepszego, Różyczko

3.5K 131 5
                                    

Wczoraj spakowaliśmy swoje rzeczy i wróciliśmy do pałacu. Lot minął nam w bardzo miłej atmosferze. Jednak moje myśli wciąż krążyły wokół słów Anthony'ego. Nie mam pojęcia dlaczego był tak wrogo na mnie nastawiony. Nie mam też kompletnego pojęcia co miał na myśli mówiąc, że chcę doprowadzić do zguby Króla.

Przed pałacem czekało na nasz powrót ogrom ludzi. Służba, doradcy Aarona, jego przyjaciele. Mnie i tak najbardziej ucieszył widok Vallerii. Od razu rzuciłam się dziewczynie w ramiona, a z jej oczu leciały łzy szczęścia. Bardzo za nią tęskniłam, stała się tutaj moją jedyną przyjaciółką.

Dziś każdy w pałacu jest jakiś poddenerwowany. Służba chodzi od jednego pomieszczenia do drugie, nosząc różne rzeczy bądź krzycząc coś do pozostałych. Zaciekawiło mnie to wszystko, więc postanowiłam dowiedzieć się od Aarona o co chodzi.

Pewnym krokiem ruszyłam do jego gabinetu. Po zapukaniu w ogromne drzwi, pchnęłam je wchodząc do środka. Zaskoczona stwierdziłam, że nikogo w nim nie ma i panuje w nim dziwny porządek. Król zawsze na biurku miał stos papierów lub ksiąg, a tym razem zastałam czystość. Wyszłam z gabinetu i ruszyłam na poszukiwania Vall.

Niestety nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Nie było jej ani w kuchni, gdzie najczęściej przebywała, ani w żadnym innym pomieszaniu znajdującym się w pałacu. Wszystko zdawało mi się robić coraz bardziej dziwne.

- Przepraszam! - krzyknęłam widząc przechodzącą kobietę, która należała zapewne do służby, co stwierdziłam po jej ubiorze.

Owa kobieta jednak jakby w ogóle mnie nie słysząc ominęła mnie szybko i ruszyła dalej przed siebie.

- Przepraszam! - krzyknęłam ponownie dorównując jej kroku. - Gdzie mogę znaleźć Króla?

- Przykro mi nie mam czasu rozmawiać. - rzekła i jeszcze bardziej przyspieszyła.

Odpuściłam sobie dalszych prób dowiedzenia się gdzie znajdę Aarona i ruszyłam w stronę pałacowych ogrodów.

- Może tam znajdę Valleriię. - pomyślałam.

Szłam alejkami wpatrując jakiejś znanej twarzy, lecz oprócz mnie nie było tam żadnej żywej duszy. Było tam strasznie cicho, co było niezbyt spotykane, ponieważ przebywając w tym miejscu zawsze słysząc było odgłosy ptaków, szumiącej wody, szelest liści drzew. Tym razem jednak panowała grobowa cisza.

Skierowałam się w stronę altany, aby podziwiać rosnące tam kwiaty. Nagle z prawej strony usłyszałam jakiś szelest, lecz zignorowałam to tłumacząc sobie, że to pewnie jakieś zwierzątko. Za chwilę znów usłyszałam ten sam dźwięk, ale z lewej strony. Przyspieszyłam kroku, aby szybciej znaleźć się już w altanie.

Kiedy byłam już na miejscu i chciałam usiąść na jednej z ławeczek za plecami usłyszałam:

- Wszystkiego najlepszego, Różyczko.

Odwróciłam się spotykając się z oczami Aarona i jego czarującym uśmiechem.

- Z jakiej to okazji? - zapytałam zaskoczona.

- Dziś są twoje urodziny. - powiedział radośnie.

Moje urodziny, kompletnie o tym zapomniałam. Odkąd przebywam w pałacu straciłam rachubę czasu.

- Dziękuję, kompletnie o nich zapomniałam. - powiedziałam i stanęłam na palcach aby złożyć pocałunek na ustach mężczyzny, który odwzajemnił.

- To dla ciebie. - rzekł wyciągając zza pleców nie wielkie pudełeczko.

Wzięłam je do dłoni, uchyliłam wieczko, a moim oczom ukazał się przepiękny błękitny naszyjnik.

- O Boże, jest przepiękny.

- Odwróć się, zapnę ci go.

Mężczyzna odgarnął moje włosy i po chwili na mojej szyi spoczywał piękny prezent.

- Nie trzeba było.

- Dla ciebie wszystko, skarbie. A to dopiero początek dzisiejszych niespodzianek. Idź do swojej komnaty, Valleria pomoże Ci się przygotować.

- Przygotować na co? - zapytałam ciekawa.

- Zobaczysz później. A teraz leć już. - powiedział i złożył na moim czole czuły pocałunek.

❇❇❇❇❇❇❇❇

- Wyglądasz pięknie. - rzekła Vall kiedy przeglądałam się w lustrze.

Miałam na sobie granatową suknie bez ramiączek i czarne szpilki. Do tego włosy miałam spięte w koka, a na twarzy spoczywał delikatny makijaż.

Nagle w pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi. Próg przekroczył Król, a kiedy spojrzał na mnie stanął z otwartą buzią.

- Coś nie tak? - zapytałam zmieszana.

Mężczyzna pomrugał kilka razy, potrząsnął głową i powiedział:

- Twego piękna nie da się opisać żadnymi słowami.

Na ten komplement moje policzki pokryły się czerwienią. Po chwili Aaron podszedł do mnie i zaoferował swoje ramię, które przyjęłam.

- Chodźmy już, wszyscy na ciebie czekają. - skinęłam głową na znak, że możemy iść.

Schodami ruszyliśmy prosto do sali balowej, która była po brzegi wypełniona gośćmi. Kiedy ich wzrok padł na nas całe pomieszczenie wypełniły dźwięki oklasków i wiwatów.

Cały wieczór co chwile ktoś podchodził do mnie z serdecznym życzeniami, bądź prosił do tańca. Atmosfera była bardzo przyjemna i z ręką na sercu mogę stwierdzić, że były to jedne z najlepszych urodzin.

❇❇❇❇❇❇❇❇

Rozdział miał być wczoraj niestety miałam problem z publikacją, więc jest dopiero teraz. Kochani chciałabym wam życzyć spokojnych, radosnych świąt oraz mokrego poniedziałku! ❤ Kolejny rozdział już wkrótce.

Buziaki xx

Mroczny WładcaWhere stories live. Discover now