*58*

34 5 0
                                    

Następnym dzień

Obudziły mnie głośne rozmowy. Mówił Boxdel i Rezi. Gadali o jakimś planie. Stwierdziłam, że przekręce się na drugi bok i spróbuje spać dalej. Kręciłam się i kręciłam lecz na marnę bo nie mogłam już dalej spać więc otworzyłam oczy. Byłam trochę zdziwiona bo było jeszcze ciemno. Postanowiłam wstać i zapytać się ich, która jest mniej więcej godzina. Jak chciałam tsk zrobiłam i już po chwili siedziałam obok Remka i Bąbla rozmawiając z nimi. Powiedzieli mi, że nie mogli spać i dlatego   gadali. Dowiedziałam się jeszcze, która jest około godzina. Była mniej więcej Piąta  rano.

Po nie całych dziesięciu minutach dołączyli do nas Klaudia i Multi. Po chwili jeszcze przyszła Roksana... Bosheee czemu oni jej jeszcze nie wywalili. Przecież to jest jakaś wogle nie wiem co to jest. Dobra może nie będę się o niej wogule wypowiadać.

Zrobiło się już dosyć jasno i zaczeło się budzenie wszystkich. Większość osób wstało z taką nie chcęcią jakby zasneli dwie minuty temu. Wsumnie to im się nie dziwię ale no cóż trzeba wkońcu wstać co nie?

Po zjedzonym śniadaniu kolejna grupka poszła do miasta. Mają przynieść jakieś jedzenie, picie, plecaki i jak się uda to kilka poduszek wraz z kocami.

No jak będą poduszki i koce to można się bać wszyscy będę je chcieli. Mam nadzieję, że boxdel jak nasz taki przywódca to podzili w miarę dobrze.

Wczasie gdy tamta grupka będzie w mieście reszta ma wysprzątać wszystkie liście z terenu w którym chcemy mieć jako taką bazę. Mam nadzieję, że wszystko się uda ale jeszcze nie wiem.

Zabraliśmy się za sprzątanie. Dość szybko nam to idzie bo jest nas dość dużo. Mamy już pół terenu ogarnięte.

Dwie godziny później

Zdecydowaliśmy, że zbierzemy gałezie na jakieś ognisko. Ja poszłam po gałęzie a reszta albo robi to co ja albo zbiera karmienie lub siedzi i  nic nie robi. Szwwndając się po tym lesie usłyszałam jakiś dziwny dziwięki taki jak yyy... nie wiem nie potrafię określić ale był on bardzo dziwny i raczej nie spotykany. Postanowiłam za nim pójść bardzo ostrażnie i tak żeby nikt ani nic mnie nie zauważyło. Tak też zrobiłam szłam tak ostrożnie żeby nie nadepnąć na żadną gałązkę czy coś co spowodowałoby jaki kolwiwk chałas.

Byłam pewna, że jeatem już bardzo blisko. Dziwięk był coraz głośniejszy. Postanowiłam się zatrzymać i lekko wychylić się za to drzewo. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł bo dziwięk nie był podobny do czegokolwiek czy do zombi czy do jakiegoś zwierzęcia i na pewno nie do człowieka. Wychyliłam się i zobaczyłam... no własinie co to jest... nie przypomima mi to absolutnie niczego ale umiem to w miarę opisać. Ale nie teraz bo to coś mnie zobaczyło. Przynajmniej tak mi się wydaję bo patrzy się na mnie z takim wzorokiem jakby chciał się mnie pozbyć.

Nie spodziewałam się tego ale postanowiłam że nie będę się ruszać. Moje postanowienie nie zostało spełnione bo to coś rykneło wystroszona zaczełam uciekać jak najdalej. Biegłam w stronę drogi do miasta. Czułam, że to coś za mną idzie. Po chwili nie słyszałam już żadnych odgłosów tego stwora. Odwróciłam głowę nadal begnąc i nie widziałam tego czegoś. W tym samym czasie usłyszałam woła nie mojego imienia. Odwracając głowę przywaliłam w coś twardego i dalej obraz zaczą mi się rozmazywać aż nagle nie widziałam nic było ciemno nic nie widziałam i nie słyszałam.

                              ~550 słów

Siema no mam nadzieję,że nie jesteście źli, że przez dłuższy czas nie było rozdziałów. Poprostu nie zabardzo miałam czas i wenę.
Zapraszam do komętowania i gwiazdkowania!
🖤

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 14, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Apokalipsa Zombie i YouTube...Where stories live. Discover now