21. Dwa tygodnie później

1.4K 227 14
                                    


Michael kręcił się w tą i z powrotem po lotnisku. Mogli być wezwani na ich lot w każdej chwili, a Charlie nigdzie nie było.

Próbował do niej dzwonić, napisać, a nawet wykonał telefon do jej mamy, ale nikt nie odbierał i martwił się prawdopodobniej bardziej, niż powinien.

Wstrzymywał oddech, gdy godzina odlotu była coraz bliżej i bliżej. Zastanawiał się, czy Charlie czasem nie poddała się względem niego. Nie obwiniałby jej za to, zrozumiałby, byłby zraniony, ale na pewno by zrozumiał.

Głos z głośników oznajmił, że czas wsiąść do samolotu, którym chłopcy mieli odlecieć, ale Michael nie chciał wyjeżdżać bez niej.

- Mikey, musimy iść - powiedział Luke, ale Clifford pokręcił głową.

- Nie mogę jej zostawić - odpowiedział, jego głos brzmiał słabo.

- Cóż, wygląda na to, że ona zrobiła to tobie - skomentował Ashton nie myśląc nad słowami, zanim je wypowiedział. - Cholera, to wyszło w nie taki sposób, w jaki miało, przep... - próbował cofnąć swoją wypowiedź, ale Michael mu przerwał.

- W zasadzie masz rację, prawda? Bo jej tutaj nie ma - westchnął i spojrzał ostatni raz na drzwi za nim, a nastepnie wziął swój podręczny bagaż i skierował się do strefy odlotów.

Dziewczyna rozmawiała z nim wczoraj, obiecywała, że będzie tam, gotowa, żeby wylecieć razem z nimi. Może nie było gotowa na to wszystko? - pomyślał Michael, wręczając swój bilet i paszport kontrolerowi i wszedł do samolotu.

To wszystko zdawało mu się surrealistyczne, jakby przytrafiało się komuś innemu. Może mimo wszystko ona wcale go nie kochała, może kłamała.

- Myślisz, że w ogóle mnie kochała? - zapytał Luke'a, gdy usiadł obok niego w samolocie.

Hemmings spojrzał na przyjaciela i podarował mu mały uśmiech. - Widziałem w jaki sposób na ciebie patrzyła, zaufaj mi, kocha cię i prawdopodobnie jest jakiś powód, dlaczego się nie pokazała.

Michael uśmiechnął się do niego, odstresowując się na jego słowa. Jednak to było dokładnie to - miłe słowa. To były te słowa, które potrzebował usłyszeć i zastanawiał się, czy Luke chociaż wieżył w to, co powiedział.

To i tak się nie liczyło, bo przed nim była trasa bez jedynej osoby, którą chciał mieć przy sobie.

***

Charlie chwyciła swoją walizkę i zciągnęła ją ze schodów, a jej oczy powędrowały do zegara na ścianie. Czas uciekał, ale nie było możliwości, żeby sama dostała się na lotnisko. Jej mama utknęła w korku, ojciec pracował, a ona nie miała pieniędzy, żeby załatwić sobie transport. Rodzice i tak nie puściliby jej samej.

Upewniła się, że ma wszystko, zanim usiadła na sofie, czekając aż jej matma wróci do domu. Mogła poczuć jak stawała się coraz bardziej zmęczona, gdy czas płynął i nawet nie wiedziała, gdy zasnęła. Nie wiedziała też, że jej telefon wibrował wytrwale w jej plecaku.

Obudziła się kilka godzin później i jej oczy spoczęły na zegarze, który wisiał na ścianie nad kominkiem i niemal podskoczyła z miejsca, na którym leżała, zwymyślając się za to, że jest taka głupia.

I tak nie mogła się nigdzie ruszyć, bo jej rodziców nadal nie było. Nie było mowy, że złapie samolot na czas.

Usiadła, walcząc, żeby nie płakać, gdy jej matka i ojciec w końcu przekroczyli próg.

- Char, nie siedź tak, jedziemy na lotnisko - powiedziała jej matka, a tata chwycił walizkę.

- Nie musimy, jest za późno - odpowiedziała Charlie i w końcu złamała się, a rodzicielka zaczęła ją pocieszać.

- Kochanie, przykro mi. Był jakiś wybadek i to spowodowało ogromny korek. Wyślemy cię do nich, gdziekolwiek będą, nie martw się o to - kobieta powiedziała jej, a mężczyzna odstawił bagaż i podszedł do komputera i zaczął coś na nim pisać.

- Zadzwoń do niego i wytłumacz, co się dzieje, bo pewnie się martwi - zasugerował jej ojciec i Charlie przytaknęła. Szybko wyłowiła telefon z plecaka i zobaczyła jak wiele wiadomości i połączeń przegapiła.

Chwilę później zauwazyła godzinę i potrząsnęła głową na swoich zdezorientowanych rodziców, gdy więcej łez leciało po jej policzkach.

- Nie mogę, ich telefony powinny już być wyłączone - powiedziała, przewijając wiadomości, które wysłał jej Michael.

Michael: gdzie jesteś?

Michael: proszę, powiedz, że jesteś w drodzę?

Michael: Char, odpowiedz mi, proszę

Michael: zrobiłem coś źle?

Michael: Musimy już wylatywać. Zgaduję, że mimo wszystko jednak nie chciałaś przyjechać. Przepraszam za to, że myślałem inaczej.

Jej oczy zaczęły zachodzić mgłą i gdy już chciała odłożyć telefon, zauważyła wiadomość od numeru, którego nie rozpoznała.

Nieznany: On myśli, że się poddałaś i że go nie kochasz. Proszę, proszę, proszę, udowodnij, że się myli. Luke.

Serce Charlie złamało się zaraz po tym, jak przeczytała wiadomość, ale po chwili doszła do wniosku, że nie powinna czuć się w ten sposób. To ona była powodem tego całego bólu, to ona była tą, która nie pojawiła się na lotnisku i teraz to była jej kolej, żeby wszystko naprawić.

Ponieważ nie ważne, co będzie musiała, zamierzała to zrobić.

Mogła albo się poświęcić, albo stracić osobę, dla której była w stanie oddać życie.

The Sims - Michael Clifford TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz