Zestresowana czekałam pod salą na zajęcia z logiki. Lubiłam dr Halla, ale fakt, że pytał na każdych zajęciach nie pomagał w uczeniu się. Mijał już kolejny tydzień zajęć, a ja zamiast ze spokojem, chodziłam na nie z coraz większym strachem. No, może trochę przesadzam, ale zdecydowanie nie było mi do śmiechu. W przeciwieństwie do Seana i Mike'a, którzy nawet jeśli nic nie umieli, zawsze wychodzili z tego obronną ręką, w trakcie pytania zagadując doktora Halla, aż w końcu ten zapominał na kim skończył i odpuszczał pytanie nas. Nie lubiłam siadać w ich towarzystwie na zajęciach, chociaż bardzo ich lubiłam, ale oni cały czas rozmawiali i nie mogłam się skupić. Jednak mając z tego korzyść bycia niepytaną, czasami decydowałam się na takie rozwiązanie, nadrabiając później wszelkie zaległości na dyżurach u doktora, który cierpliwie tłumaczył od początku wszystkie zagadnienia tak długo, aż w końcu wychodziłam z minimalną wiedzą, która była mi potrzebna do zaliczenia egzaminu. To był drugi, i ostatni, wykładowca, do którego chodziłam na dyżur.
Przed przyjściem wykładowcy jeszcze raz otworzyłam książkę, by po raz kolejny powtórzyć materiał, jednak ktoś postanowił pokrzyżować mi plany.
- Po co to czytasz, przecież i tak nie zapyta – zaśmiał się Sean, zabierając mi podręcznik.
Odwróciłam się, chcąc mu odpowiedzieć i wtedy go zobaczyłam. Pierwszy raz od dwóch tygodni. Odkąd niemal uciekłam z dyżuru. Przez dwa tygodnie nie miałam z nim zajęć, bo wyjechał gdzieś w sprawach służbowych. Byłam przekonana, że zobaczę go dopiero na kolejnych zajęciach, a tymczasem pojawił się w najmniej odpowiednim momencie. Tuż przed logiką, na której powinnam być skupiona, a nie rozpraszać się każdą myślą.
Już miałam się odwrócić, kiedy podniósł głowę, odrywając wzrok od telefonu i spojrzał prosto na mnie. Nie wiem ile to trwało, pewnie kilka sekund, ułamki sekund, ale dla mnie czas jakby się zatrzymał. Chwilę później znów patrzył w telefon, a na jego przystojnej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, po czym minął mnie i wszedł do pokoju profesorskiego.
Przez chwilę stałam i po prostu patrzyłam na drzwi, za którymi zniknął, zastanawiając się, dlaczego tak na niego zareagowałam. Nadal czułam moje czerwone policzki, które aż paliły. Z letargu wyrwała mnie dopiero ręka Mike'a, którą machał przed moją twarzą.
- Hej, Shy, wszystko w porządku? – zapytał chłopak, uważnie mi się przyglądając.
- Daj spokój Mike – odpowiedział mu Sean, zanim w ogóle zdążyłam otworzyć usta – Widziałeś to? Shylene zakochała się w naszym doktorku
- Nie bądź śmieszny – przerwałam mu, być może trochę za ostro, bo obaj spojrzeli na mnie zdziwieni – No co? Mam kogoś na oku – dodałam szybko, próbując uratować tę beznadziejną sytuację – Ale to nie Martin. Trochę za stary jak dla mnie
- Dwanaście lat to nie tak dużo – usłyszałam za plecami głos Seana, kiedy ruszyłam w stronę sali, wymijając chłopaków.
Nie mam pojęcia jak przetrwałam tamte zajęcia. Moje myśli ciągle krążyły wokół doktora Alexandra Martina. Nie były one jakieś konkretne. Ja po prostu nie mogłam się skupić, bo przed oczami na nowo rozgrywała mi się scena z dyżuru. Nie potrafiłam rozróżnić własnych uczuć, posortować myśli. Usłyszałam kiedyś, że nadaję się na prawnika, bo jestem poukładana, systematyczna i dokładna. Być może kiedyś tak było. W liceum zawsze miałam wszystko starannie przygotowane, rozpisane. Nie było istotne czy to zadanie domowe do szkoły, moje prywatne zapiski czy ułożenie książek lub dokumentów. Wszystko miało swój porządek. Jednak odkąd przyjechałam do Pensylwanii, miałam wrażenie, jakbym zgubiła się w tym dużym świecie. Ja wiem, że mieszkanie samemu to co innego niż mieszkanie z rodzicami i trzeba wszystko robić samodzielnie, jednak to nie wymagało ode mnie zbyt wiele wysiłku. Nie życie na własną rękę (za pieniądze rodziców) stanowiło wyzwanie, pojawiło się ono, kiedy trzeba było poznać siebie. Wcześniej nie znajdowałam się w żadnej z podobnych sytuacji, nieistotne czego by ona dotyczyła. Teraz nie potrafiłam nawet zebrać myśli, żeby zastanowić się skąd się biorą moje reakcje na doktora, który powinien być dla mnie jedynie wykładowcą, z którym po wpisaniu oceny do indeksu nie chciałabym mieć nic wspólnego. Niestety w tym przypadku tak nie było.
Wychodząc z sali, zauważyłam niezadowolone spojrzenie doktora Halla. Jak najszybciej opuściłam klasę, chcąc uniknąć niewygodnych pytań o moje roztargnienie. Nie wiedziałabym jak miałabym się wytłumaczyć.
Po powrocie do domu miałam ogromną ochotę porozmawiać z Jasonem. Nie zadzwoniłam jednak do niego. Powód był prosty. Albo nie odebrałby telefonu, albo usłyszałabym, że jest zajęty, bo siedzi teraz z Nicole. Ta dziewczyna niesamowicie działała mi na nerwy. Kiedy Jason był w pobliżu, wymagała od niego jego pełnej uwagi. Zresztą, nie tylko przed moim przyjacielem stawiała takie wymagania. Gdy na horyzoncie pojawiał się jakiś mężczyzna, który mógł ją zainteresować, Nicole zrobiła wszystko by to on zainteresował się nią. Nie życzyłam Jasonowi źle, ale widziałam w tej relacji szybki i gwałtowny koniec, a nie „i żyli długo i szczęśliwie". Dla Nicole chyba ta druga opcja nie istniała. Wyjątek stanowiłby mężczyzna, który stale wybaczałby jej zdrady. No, ale przecież mogę być w błędzie. Pozory mylą, prawda?
Nie zadzwoniłam do Jasona, ale zadzwoniłam do Zoey, czując potrzebę obgadania przystojnego doktora. Po kilku zdaniach usłyszałam pytanie dziewczyny, na które czekałam od dłuższego czasu. Wiedziałam, że ktoś wpadł jej w oko, jednak nie mogłam dopasować odpowiedniej osoby. Postanowiłam poczekać, aż sama się wygada i jak widać to się opłaciło.
- A był może Mike? – zapytała nieśmiało.
Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech, a myśli, które jeszcze niedawno zajmowały całą moją uwagę, odleciały w niepamięć.
- Był. Wiesz co, powinnaś przyjść do nas na logikę
- Przecież już byłam
- No tak, wiem, ale zawsze to lepiej jak się idzie z kimś kogo się zna
- Znasz Mike'a i Seana
- Ty też znasz Mike'a – uśmiechnęłam się, chociaż dziewczyna nie mogła tego widzieć.
- Dobra, zobaczę – ucięła temat – Przypomnisz mi co było na prawoznawstwo?
CZYTASZ
Ponad prawem || ZAKOŃCZONE
RomancePewnego dnia Shylene zostaje wezwana do dziekana na uczelni. W chwili gdy do sali wchodzi jeden z jej wykładowców wie, że mają poważny problem. Zanim zauważa, Alec postanawia opowiedzieć całą prawdę, bez względu na konsekwencje. Jaka jest prawdziwa...