*1*

22 0 0
                                    

Hej wszystkim nazywam się Natasha i pochodzę z Polski. Wiem trochę dziwne imię dla polki ale to dlatego że moja mama pochodziła ze Stanów. No właśnie pochodziła... zginęła 4 lata temu dzień przed moimi 13 urodzinami czyli 31.05.2015r. Była wysoką oraz szczupłą brunetką o dużych niebieskich oczach nie znałam w całym moim życiu milszej, życzliwszej oraz kochającej osoby jak ona... bardzo za nią tęsknię. W tym samym wypadku straciłam moją 16 letnią siostrę Brooklyn wysoką oraz szczupłą blondynkę o zielonych oczach, a z charakteru strasznie przypominała mamę. Od tamtego czasu wiele się zmieniło ponieważ ze szczęśliwej pięcioosobowej rodziny (mam również 16 letniego brata i tak to był brat bliźniak mojej siostry ma na imię Olivier i on również jest wysokim, przystojnym blondynem o niebieskich oczach oraz jest troskliwy i kochający lecz strasznie nad opiekuńczy) dwójkom dzieci z ojcem alkoholikiem .

*18.07.2019r.*

Próbuję właśnie wejść niepostrzeżenie do domu ponieważ jakoś nie mam ochoty wpaść na pijanego ojca ale oczywiście mi nie wychodzi i o ironio kiedy już jestem przy drzwiach do mojego pokoju ledwo nie dostaję butelką od piwa w głowę

- Gdzie się szlajasz gówniaro!!- wrzeszczy zataczając się mój ojciec

-W szkole byłam- odpowiadam z lekkim niepokojem w głosie ponieważ kto wie co mu może przyjść do głowy.

-Po cholerę ci ta szkoła idź lepiej do pracy nie będę cię wiecznie wyżywiał ty pasożycie nie wdzięczny!!- krzyknął i znowu rzucił we mnie butelką której rozpryskujące się szkło o framugę rani moją twarz i odkryte ramę z prawej strony

-to ty powinnaś być w tym cholernym aucie, a nie one, był by przynajmniej spokój – usłyszałam jeszcze zanim zamknęłam drzwi na klucz. Poczułam spływającą strużkę krwi mieszającą się ze łzami na moim policzku. Ruszyłam chwiejnym krokiem do łazienki znajdującej się w moim pokoju i spojrzałam w lustro. Ujrzałam wyblakłe odbicie samej siebie, niegdyś pełne radości niebieskie jak ocean oczy zmieniły się w pełne żalu i bólu pochmurne niebo, a tryskająca szczęściem twarz trzynastolatki zamieniła się w smutny wyraz który codziennie zakrywany jest grubą maską obojętności siedemnastolatki. Związałam moje krótkie brązowe włosy w koka i opatrzyłam rany na policzku zmywając wcześniej makijaż, a następnie zabrałam się za skaleczone ramię. Kiedy już jako tako to ogarnęłam spojrzałam jeszcze raz w lustro i spróbowałam sobie przypomnieć kiedy jeszcze na mojej piegowatej twarzy widniał jeszcze ten beztroski blask sprzed kilku lat lecz niestety nie udało mi się to.

Ogólnie możecie się zastanawiać gdzie jest mój brat, a więc kiedy skończył 18 lat wyjechał do kumpla do Londynu i oczywiście chciał mnie zabrać ze sobą ale nie było go stać na drugi bilet, a teraz kiedy już wiem że go stać okazało się że mój ojciec specjalnie mnie tu trzyma żeby się na mnie wyżywać i obwiniać za wszystko co się stało na szczęście mój kochany braciszek przysyła mi regularnie pieniądze za które mam kupić bilet i polecieć do niego bez wiedzy mojego ojca i właśnie o zamierzam dzisiaj zrobić, spakować się i uciec z tego koszmaru. Nie czekając chwili dłużej chwyciłam za pudrowo-różową walizkę i wrzuciłam do niej ciuchy, pamiątki po mamie i Brooklyn, drugorzędne kosmetyki, kilka książek i kilka innych rzeczy, a do torebki włożyłam podręczną kosmetyczkę, paszport, portfel, telefon i laptopa, słuchawki , poduszkę i kocyk. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie odkładając walizkę na trawę na zewnątrz następnie wzięłam torebkę i zeskoczyłam z parapetu na ziemię i jak najciszej udałam się z walizką do furtki. Na szczęście tym razem nie zostałam zaatakowana butelkami i bezpiecznie wydostałam się z podwórka i ruszyłam w stronę najbliższego przystanku autobusowego. Co prawda nie miałam daleko do lotniska ale wolałam nie ryzykować spotkania z kimś znajomym, a zwłaszcza ze znajomymi mojego ojca. Na miejscu byłam już po 15 minutach ale oczywiście tym razem nie dopisało mi szczęście i okazało się że na dzisiaj nie ma już biletów do Londynu i właśnie nie wiem co mnie podkusiło ale kupiłam bilet do Korei Południowej i tak o to siedzę już od jakichś 3 godzin w samolocie który leci w totalnie innym kierunku niż Londyn.

Nie wiem po ilu dokładnie godzinach wylądowałam w Seulu ale chyba po ok 10h. Od razu udałam się szukać jakiegoś dosyć taniego hotelu w którym mogłabym się przespać ale kiedy znalazłam się w centrum miasta z orientowałam się że to jednak nie będzie proste ponieważ ceny za noc tutaj były horrendalnie wysokie. W końcu zrezygnowana poszłam do jakiejś małej kawiarenki znajdującej się w bocznej uliczce. W środku jak się okazało była bardzo przytulna lecz zachowana w jasnych i stonowanych barwach. Usiadłam w rogu kafejki i kiedy już miałam wyciągać telefon podszedł do mnie jakiś chłopak na oko o kilka lat starszy ode mnie i zaczął coś mówić po koreańsku na co spojrzałam się na niego i odpowiedziałam mu po angielsku że nie rozumiem co do mnie mówi

*translator na polski:**

-Mówiłem że to mój stolik- powtórzył

-Nie wiedziałam, ale nie jest nigdzie napisane że jest zarezerwowany lub że do kogoś należy- odpowiedziałam nie mogąc się powstrzymać od bezczelnej odpowiedzi

-Lubię cię – zaśmiał się i wyciągnął do mnie rękę- Jestem Min Yoongi, a to –wskazał głową na chłopaka za nim- jest Kim NamJoon – Słysząc swoje imię chłopak uśmiechnął się ukazując dołeczki i pomachał mi

-Ja jestem Natasha- odpowiedziałam uśmiechając się- skoro już się znamy to może się dosiądziecie? – spytałam pokazując na dwa wolne krzesła przed sobą

-Skoro już nam zajęłaś stolik to czemu nie- odparł Yoongi ze śmiechem i usiadł, a wraz z nim NamJoon

-To obstawiam że nie jesteś stąd?- zapytał NamJoon kiedy już dostaliśmy swoje kawy

-Po czym wnioskujesz?- odparłam i zaśmiałam się

-Po tym że po pierwsze masz niebieskie oczy, a tutaj ludzie przeważnie mają brązowe lub nawet czarne, po drugie masz walizkę i po trzecie i chyba najważniejsze nie mówisz po koreańsku- odpowiedział

-No tak zgadza się nie jestem z tond. Do wczoraj mieszkałam w Polsce ale uciekłam ponieważ mój ojciec znęcał się nade mną od 4 lat czyli od śmierci mojej matki i siostry. Miałam zamieszkać u brata w Londynie lecz nie było biletów na wczoraj już, a jeśli bym wróciła to bym nie miała drugiej takiej szansy więc kupiłam pierwszy lepszy bilet i tak oto znalazłam się tutaj, w Seulu, bez dachu nad głową bez nikogo i ledwo jak się okazuję stać mnie na jedną noc w hotelu w którym nie daje moczem- opowiedziałam im w skrócie jak się tutaj znalazłam

-Oh przepraszam nie chciałem cię urazić- już zaczynał mnie przepraszać lecz mu przerwałam

-Nic się nie stało nie miałeś prawa wiedzieć- zaśmiałam się

-Jakim cudem?- spytał z nie dowierzaniem Yoongi na co spojrzałam się na niego pytająco

-Jakim cudem ty się śmiejesz po tym wszystkim co cię spotkało?- wyjaśnił 

-Moja mama zawsze mówiła że nawet kiedy jest źle warto jest się śmiać bo nigdy nie wiadomo co może się stać przez to dobrego- odpowiedziałam uśmiechając się sama do siebie na wspomnienie tych słów

-Masz rację – urwał a ja spojrzałam na niego z wymalowanym znakiem zapytania na twarzy ale kątem oka widziałam że Yoongi wie o co mu chodzi wiec nie pytałam tylko czekałam na rozwój wydarzeń

-Chyba mamy nową lokatorkę Suga!!! 

ProtectorsWhere stories live. Discover now