32. Olivia

2.3K 191 25
                                    

    Nowy rok nastał tak szybko, że ciężko mi było uwierzyć w powrót do szkoły. Koszmar stał się jednak rzeczywistością, gdy weszłam do sali, zajmując moje zwyczajowe miejsce obok Marvina. Zajęcia ciągnęły się w nieskończoność, a ja czułam się wykończona psychicznie po powrocie. Wolałam spędzić dziesięć godzin w schronisku niż pięć w szkole. Może przez to, że kochałam zwierzęta, a może przez spojrzenia, które dziś na sobie czułam. Nie rozumiałam, co takiego się zmieniło, ale wszyscy na mnie patrzyli.

— Poszłam twoim śladem i też zrobiłam sobie dzisiaj sałatkę na lunch — oznajmiła zamiast przywitania Sam, zjawiając się przy mojej szafce po dzwonku na najdłuższą przerwę.

     Nie jadałam w stołówce ze względu na mój ograniczony budżet, a także dlatego, że to jedzenie było po prostu okropne. Przygotowywałam sobie coś przed wyjściem lub wieczorem, dzięki czemu też miałam szansę uniknąć tego, że ktoś ze stolika futbolistów mnie zauważy i zaprosi.

— Wiesz może o co chodzi? — zapytałam ją, ściszając głos do konspiracyjnego szeptu.

     Sam zerknęła na mnie zagadkowo, ściągając brwi w zamyśleniu. Rozejrzała się na boki i chyba zauważyła to, co ja. Spojrzenia ludzi, którzy nas mijali z dziwnym uśmieszkiem. Czyżby znowu stało się coś dziwnego o czym nie wiedziałam?

— Może chodzić o ten wyjazd — oświadczyła Sam, przerzucając swoje blond włosy na lewe ramię.

— O czym mówisz? — zapytałam, nie mając pojęcia o jaki wyjazd jej chodzi ani dlaczego z jego powodu wszyscy się na mnie patrzą.

— Nie powiedział ci? — odpowiedziała pytaniem, a ja zmarszczyłam brwi. Nie mogła po prostu powiedzieć kto i czego mi nie powiedział?

      Potrząsnęłam głową, żeby zaczęła tłumaczyć o co chodzi, ale jak zwykle nie miałam szczęścia.

— Kotku i ty, Liviatorze, zapraszamy do stolika — odezwał się Tyler, który podszedł do nas i objął w pasie swoją dziewczynę, składając na jej czole całusa.

— Rozmawiamy, Ty — odezwała się Sam, która poirytowała się przyjściem swojego chłopaka tak samo jak ja.

— Porozmawiacie przy stoliku, gdy będziesz jadła. Nie zgodzę się na kolejne głodówki przed balem, Samantho.

     Ona przewróciła oczami, bo oczywiście nie chodziło o uniknięcie lunchu, a z drugiej strony byłam ciekawa czemu Tyler aż tak się złościł przez fakt, że Sam opuściłaby jeden lunch. Czyżby miała jakieś problemy, o których mi nie mówiła? Nie wyglądała jak anorektyczka tylko jak zwyczajna nastolatka o zdrowej wadze. Nie znałam jej, jednak tak długo jak jej chłopak, a sama nie wyznałam moich tajemnic, więc nie dziwiłam się, że nie opowiedziała mi swoich. Tylko co mogła skrywać dziewczyna, która zarażała mnie uśmiechem i pozytywnym nastawieniem do życia? Miała najukochańszą mamę pod słońcem i tatę, który woził ją na zawody w pływaniu w szóstej klasie, a jej chłopak to spełnienie marzeń. Może nie widziała tego jak wiele posiadała? Ludzie zazwyczaj nie doceniają tego, co mają pragnąc tego, czego nie mogą mieć. Zdałam sobie z tego sprawę, gdy straciłam mamę. Wcześniej zawsze marzyłam o tacie, żeby był i przytulał mnie tak jak rodzice moich koleżanek. Dopiero, gdy odeszła mama, zdałam sobie sprawę jak wiele miałam i straciłam.

     Nie mając wyboru, poszłam za Sam i Tylerem do stołówki, czując na sobie spojrzenia mijanych osób, które tylko się nasiliły, gdy weszliśmy do środka przez dwuskrzydłowe drzwi. Jak za sprawą magicznej różdżki w jednej chwili połowa rozmów ucichła i po chwili rozległa się z podwójną mocą. Ewidentnie było coś narzeczy tylko, co wspólnego z tym miał jakiś wyjazd?

Miłość bez zobowiązań | ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now