Dziewiąty

413 29 3
                                    

Gdyby ktoś na początku wakacji powiedział mi, że w przeciągu kilku miesięcy stanę na nogi, wyśmiałabym go. A teraz? Proszę! Właśnie siedziałam w srebrnej Mazdzie Tylera, słuchając nut zespołu My Chemical Romance, którego fanem był niegdyś mój ojciec, jadąc wprost do mieszkania dwóch, uroczych bliźniaków oraz spotkać się z resztą naszej paczki.
Cały poprzedni weekend spędziłam w miłym towarzystwie i zauważyłam, że coraz lepiej czułam się w ich towarzystwie. A może to tylko złudzenie? Co jeśli zbyt szybko starałam się zaufać ludziom? Może potrzeba czasu? Z resztą, co innego mi pozostało?

– Od kiedy tak chętnie wychodzisz z domu? – zapytał Tyler, spoglądając na mnie z uśmiechem. Patrzyłam, jak w skupieniu opierał lewe ramię o drzwi samochodu, a prawą operował kierownicą. – Ostatnim razem musiałem wynosić cię siłą z domu. – Parsknęłam śmiechem.

– Masz rację, to był ostatni taki raz – odparłam. – Tak w ogóle, kto jeszcze będzie u chłopaków?

– Leah, Rosie, nowa dziewczyna Luke'a, Sam i prawdopodobnie Mike – odpowiedział Tyler, przecierając oczy.

– Ugh... – Wywróciłam oczami. Brunet o niezwykle ciemnych oczach coraz bardziej działał mi na nerwy.

– Nie rozumiem, dlaczego tak go nie lubisz. – Zaśmiał się. – Mike to mój najlepszy kumpel, znamy się od lat, więc mogę stwierdzić, iż nie jest tak szkodliwy, jak myślisz.

– Ty nic nie rozumiesz. – Zacisnęłam usta, na co Tyler znów parsknął śmiechem. – Nie znoszę tego idioty, ponieważ jest takim... dupkiem!

– Naprawdę, Nora? – Zaśmiał się, znów. To był jakiś, cholerny dzień „Elle to idiotka, śmiej się z jej nędznego życia"? – Nie lubisz go, bo jest dupkiem?

– Tak, zasługujesz na kogoś lepszego niż ten idiota – mówiłam tonem niczym mała dziewczyna.

– Zawsze masz jakiś problem, Elle – rzucił, głęboko wzdychając. – Może tak naprawdę wpadł ci w oko, ale tak bardzo się tego wspierasz? – Uśmiechnął się zawadiacko.

– Chyba nie! – wykrzyknęłam z odrazą. Ja i Michael? To nie miało ani składu, ani ładu. – On jest w ogóle nie w moim typie, a do tego jest obleśny, arogancki, samolubny... Ugh!

– Przerażasz mnie swoimi uprzedzeniami – rzucił rozbawiony blondyn. Wywróciłam oczami, na te słowa.

– Nie znoszę cię – rzuciłam, wbijając palec w jego ramię. Zaśmiał się.

– Ja ciebie bardziej.

       Kilka chwil później zatrzymaliśmy się przed niewielkim, bliźniaczym domem. Niezłe spostrzeżenie, pomyślałam. Budynek nie należał do najnowszych, gdyż jego brązowa farba zaczęła blaknąć oraz tworzyły się zacieki i przebarwienia na całej elewacji.
       Dziwnie czułam się, wchodząc do środka bez pukania, lecz Tyler widocznie się tym nie przejmował, idąc dalej przez nowocześnie urządzony korytarz. Wzruszając ramionami, poszłam w jego ślady. W końcu, pewnie był to jego drugi dom.
       Już z holu można było usłyszeć głosy chłopców oraz śmiechy dziewczyn. Gdzieś w tle nabrzmiewały ciche nuty jakiejś piosenki. Czułam się naprawdę szczęśliwa, iż mogłam tu być. Z nimi.

– Tyler, Nora! – krzyknął uradowany Sam, który zaraz złapał mnie w swoje ramiona.

– Udusisz mnie – rzekłam, a czarnoskóry wypuścił mnie ze swych objęć.

Maze of loveWhere stories live. Discover now