• 16 •

1.3K 85 4
                                    

HARRY:

- Jak się czujesz?
- Dobrze, od jakiegoś czasu lepiej.
- Cieszę się, Draco?
- Tak?
- Jak sobie z tym radzisz? Pamiętaj, musisz mi o wszystkim mówić. Wiesz jak to może wpłynąć na to wszystko.
- Wiem, Harry, wiem. Jakoś muszę sobie z tym poradzić. Wiesz o tym. Przyzwyczajam się już do tego.
- Wiem, to trudne dla ciebie, ale pamiętaj, że zawsze możesz ma mnie liczyć.
- Dziękuje.

                Szafka Zniknięć, którą Draco musiał naprawić była już gotowa. Razem z Draco i Dumbledore'm naprawiliśmy ją. Wiedziałem, że to chore, bo pomagaliśmy wrogowi, ale nie mieliśmy innego wyjścia.

Dzisiaj był dzień kiedy  ja i Dumbledore mieliśmy wyruszyć po kolejny horkrus. Ma być to Medalion Salazara Slytherin'a.

- Pamiętaj, musisz zrobić wszystko co powiem. Rozumiesz? Nie ważne co to będzie, masz to zrobić. To bardzo ważne, Harry.
- Dobrze, profesorze. Wszystko rozumiem.
- Harry, proszę uważaj na siebie dobrze? Obiecał, że wrócisz cały.
- Obiecuje, Draco. Kocham Cię i ty także na siebie uważaj.
- Ja ciebie tez.
- Dobrze, Harry złap mnie za rękę.
- Myślałem, że w Hogwarcie nie wolno się teleportować.
- Zdaje się, że mi wolno trochę więcej. -  Powiedział po czym przeteleportowaliśmy się do jakieś jaskini. Było strasznie ciemno. Rzuciłem zaklęcie dające światło. Dumbledore nagle zaczął przyciągać łódkę, która wydostała się z pod wody. Od razu po przypłynięciu na brzeg zapytałem:
- To tutaj?
- Tak
- Co to jest?
- Zdaje się, że to jest to czego szukamy, Harry.
- Jak my mamy to wyjąc? - Zapytałem, gdy włożyłem rękę do naczynia, ale nie mogłem wyjąc Medalionu.
- Muszę to wypić. To mnie sparaliżuje, ale pamiętaj co ci powiedziałem. Rób wszystko to co ci powiem.
- To może jak to wypije?
- Jesteś znacznie ważniejszy ode mnie. Na mnie i tak pora, a niedługo może być mój koniec.  Rób to co mówię, Harry.
- Niech pan tak nie mówi.  - Powiedziałem po czym zacząłem robić to co kazał.
Po kilku razach próby dawania mu już kolejnej porcji wody, nie dawałemm już rady. Upierał się bym tego nie robił, a ja wiedziałem, że muszę. W końcu gdy woda się skończyła i medalion można było już wyjąc opadłem z sił. Lecz nie na długo. Usłyszałem wołanie Durektora. Prosił, żebym podał mu wodę. Podszedłem do jeziorka, które nas otaczało i chciałem nabrać do naczynia wodę. Nagle  coś wciągnęło mnie pod wode. Zaczynało mi brakować powietrza. Bałem się. Dusiłem się. Coś ciagle ciągnęło mnie w dół. Nie wiedziałem co to. Nagle coś na powierzchni wody zaczęło jakby płonąc. Stworzenia, które potem zauważyłem zaczęły uciekać. Z resztek sił zacząłem płynąc do góry. Po chwili byłem już na powierzchni wczągując się na powierzchnie. Wtedy ujrzałem Dumbledore'a. Trzymał swoją różczke w górze. Zdałem sobie sprawę, że to przez niego one uciekły. A jeszcze przed chwila leżał bez siły.

                Przeteleportowalismy się z powrotem do wieży Astronomicznej.

- Harry, zawołaj Severusa. Tylko z nim będę rozmawiać.
- Może niech pan najpierw odpocznie? - Zapytałem.
- Nie, muszę porozmawiać z Severusem. Tylko z nim będę rozmawiać. Proszę Cię, Harry - Powiedział po czym oboje usłyszeliśmy otwierające się drzwi. - Ukryj się. Czekaj pod schodami i nie wychodź do puki Ci nie powiem. Harry, proszę Cię rób co mowie. - Powiedzil szeptem, po czym zrobiłem to co kazał.
Nagle do pomieszczenia wszedł Draco. Rózczke miał wycelowaną prosto w Profesora. Byłem pewnien, że to się dzisiaj wydarzy, ale nie wiedziałem, że nie będzie się trzymał planu.
- Oni już tu są. - Wyszeptał załamanym głosem.
- Draco, opuść różczkę.
- Nie mogę! - Wykrzyczał. Dumbledore chciał rzucił w niego zaklęciem, ale Draco był pierwszy.
- Expelliarmus!
- Draco, nie rób tego.
- Ty nic nie rozumiesz! Jeśli cię nie zabije, on zabije mnie. Nie mogę zostawić Harry'ego samego. - Robił to wszystko dla mnie? Dla mnie potrafił zabić Dumbledore'a? Obiecał, że będzie się trzymał planu mimo wszystko.
- Draco, ty nie jesteś taki.
- Skąd możesz wiedzieć jaki jestem? Nic o mnie nie wiesz! - Wysyczał.
Po tych słowach do Wieży weszła Bellatrix Lestrange z innymi śmierciożercami.
- No dalej, Draco. Zrób to! - Wykrzyczała prostu w jego ucho. Chciałem tam podejść i to przerwać, ale wiedziałem, że tak nie mogę.
Nagle zza moich pleców wyłonił się Snape. Przechodząc obok mnie położył palec na swoje  wargi pokazując mi przy tym, żebym był cicho. Wyszedł na górę po czym stało się coś czego nikt się nie spodziewał.
Snape odepchnął, Draco na bok po czym rzucił Avadą w dyrektora. Myślałem, że działa po naszej stronie, a on nas oszukał i zdradził. Tak samo jak, Draco. Wiem, że był zdenerwowany, ale obiecał. Obiecal mi do cholery!
Byłam przerażony. Widok lecącego Dumbledore'a z Wieży Astronomicznej to koszmar. Cały się trzasłem, ale niemoglem tak im odpuścić. Pobiegłem za nimi. Pod samą chatkę Hagrida.

- ON CI UFAŁ! JA TEŻ CI UFAŁEM , A TY TAK PO PROSTU NAS ZDRADZIŁEŚ? - Wykrzyczałem gdy tylko go zobaczyłem.
- Nie wiesz o czym mówisz, a teraz uciekaj. - Powiedział z opanowaniem. Jak on w takiej chwili mógł się tak zachowywać?
- Sectumsempra! - Chciałem rzucić w niego tym zaklęciem, ale zdążył się obronić i odepchnąć mnie na bok.
- Jak śmiesz rzucać we mnie własnymi zaklęciami? Tak, to ja jestem Księciem Półkrwi - Powiedział. Czy on naprawdę nim był? Dawno znalazłem tę książkę i starałem się znaleźć właściciela, ale nigdy nie spodziewał się, że to on! - Głupi, Potter. Jesteś zupełnie jak twój ojciec! Idź stąd puki nie zrobiłem Ci większej krzywdy. - Powiedział po czym razem z Bellatrix, Draco i innymi Śmierciożercami  poszli rozwalać mury Hogwartu.

- Harry, co chcesz teraz zrobić? - Zapytała Hermiona po dłuższej chwili.
- Chce dokończyć to co zrobił Dumbledore. Muszę się odciąć i zrobić to sam. Tak będzie najlepiej. Nie narażę już nikogo na niebezpieczeństwo.
- Myślisz, że pozwolę Ci od tak wyruszyć samemu? Harry nie ma mowy. Idziemy we trójkę czy tego chcesz czy nie.
- Hermiona, czy zdajesz sobie sprawę, że możecie zginąć?!
- Tak, Harry zdaje sobie z tego sprawę, ale myślisz, że jest mi łatwo? Chce, żeby to wszystko się skończyło. Śmierć Dumbledore'a na mnie tez strasznie wpłynęła, ale ludzie codziennie umierają czy tego chcemy czy nie. Dumbledore był dobrym człowiekiem, Harry i wszyscy o tym wiemy. Musimy zrobić to wszyscy razem. Dużo razem przeszliśmy i nie boje się śmierci jeżeli będziemy wszyscy razem. Harry, trzeba to wrescie zakończyć.
- Wiem, przepraszam. Po prostu nie radzę sobie już okej? To wszystko dzieje się tak szybko.
- Stary, każdy z nas wie jak to jest stracić bliską osobę. Jesteśmy przyjaciółmi  i razem przejdziemy najgorsze. - Odezwał się po dłuższej chwili Ron.
- Macie racje. Dziękuje, że ze mną jesteście. Bez was nie dałbym rady.

Ostatnia Szansa  ~ Drarry Where stories live. Discover now