• 26 •

1.9K 100 32
                                    

DRACO:

Ból narastał. Wszystko mnie bolało. Ona była chora. Rozumiem, że go naprawdę kochała, ale po tym wszystkim wpadła w jakiś szał.

Strasznie się bałem, że mu coś zrobi. Nie wiedziałem do jakich rzeczy jest teraz zdolna. Chciałem tylko nas uwolnić i uciec stąd jak najszybciej i jak najdalej. Wiedziałem, że przychodzenie tutaj będzie złym pomysłem, ale Harry się uparł.

Dziewczyna z chwili na chwilę robiła się coraz niebezpieczniejsza. Bawiła się zakrwawioną różdżką machając nią przed twarzą, Harry'ego. To było już naprawdę chore. Nie zdziwiłbym się gdyby zaczęła ją nagle jeść.

- Powiedz czego tak naprawdę od nas chcesz? Dam Ci wszystko czego zechcesz, ale daj nam już spokój. Chcieliśmy tylko przyjść i wszystko wyjaśnić. - Powiedziałem gdy już doszedłem do siebie.
- Czego chcę? Ja chciałam tylko spokojnego życia w tym domu z moim ukochanym, ale został mi odebrany! - Krzyknęła.
- Ale Harry nie jest twój. Ani nie jest mój ani nikogo innego. On sam steruje swoim życie, a nie ktoś za niego. Dlaczego nie pozwalasz mu zdecydować? Uwierz mi, że wcale nie chce ci tego mówić, ale dobrze wiem jak to jest nie zapytać kogoś i podjąć decyzje za was oboje. Zobacz co z siebie zrobiłaś. Gdybys go tak bardzo kochała nie krzywdziła byś nas, bo co chcesz udowodnić? Krzywdząc kogoś kto choć trochę jest ważny dla, Harry'ego to wcale go nie odzyskasz - Powiedziałem, a Ginny popatrzyła się tylko na podłogę.
- Nic nie rozumiesz... - Zaczęła. - Ja nie miałam nikogo innego oprócz niego!
- Masz kochającą Cię rodzine! Wiesz ile osób Ci tego zazdrości? Na jednym chłopaku się nie kończy cały świat. Nie doceniałaś tego co masz, więc teraz nie masz nic... - Ostatnie słowa prawie Wyszeptałem. Nie chciałem jej tłumaczyć niczego, bo jej nienawidzę, ale może teraz nas wypuści.
- Właśnie, Ginny. Ja wiem, że źle zrobiłem, ale to ja będę żył do końca życia ze świadomością,
że Cię skrzywdziłem. Nie możesz robić nam takich rzeczy. Zrozum, że ja do Ciebie już nie wrócę. Za bardzo mnie zraniłaś teraz. - Odezwał się wreszcie Harry.
- Przepraszam... - Szepnęła. Podeszła do niego i zaczęła odwiązywać. Chwilę później sam byłem już rozwiązany. - Idźcie...
- Chodź, Draco - Powiedział, Harry po czym złapał mnie za rękę. Popatrzyłem na niego po czym wymierzyłem w nią różdżką. - Draco, nie warto już. - Miał rację. Opuściłem rękę i razem przeteleportowaliśmy się do naszego domu.

Chciałem zapomnieć o tamtym dniu i móc dalek normalnie żyć, ale to mnie aż dusiło. Czułem, że muszę go przeprosić. Sam nie wiem za co nawet. To było naprawdę dziwne uczucie. Mimo, że Minęło tyle czasu to dalej czuje się za wszystko winny. Gdybym wtedy nie wymyślił sobie, że lepiej będzie mu beze mnie to nikt by teraz nie cierpiał.

Wtedy postanowiłem, że zrobię to o czym myślałem. Był wtedy w kuchni. Gotował coś. To dziwne, bo Harry nigdy tego nie robił.

- Harry? - Zacząłem?
- Tak? - Odwrócił się moją stronę. Miał na sobie fartuch mojej mamy. Kiedyś mi go w żartach podarowała.
- Czy ty masz na sobie fartuch mojej mamy? - Zapytałem.
- Cóż... Chyba tak - Powiedział. - Co ode mnie chciałeś?
- A w sumie to już nic... - Powiedziałem po czym się odwróciłem i chciałem odejść, a Harry mnie zatrzymał.
- No powiedz co chciałeś mi powiedzieć. - Powiedział wycierając ręce o ręcznik.
- Chciałem porozmawiać. Harry, naprawdę Cię przepraszam.
- Ale za co mnie przepraszasz? Przecież nic nie zrobiłeś no chyba, że o czymś nie wiem? - Zapytał z podniesionym brwiami.
- O wszystkim wiesz tylko to wszystko moja wina. Gdybym nie zrobił tego głupstwa 7 lat temu to nikt by teraz nie cierpiał. Postanowiłem zachować się samolubnie, a teraz widzę jakie są tego skutki.
- Proszę Cię, nie mów tak. Nie jesteś temu winien. Oboje zrobiliśmy źle, ale widzę po tobie, że naprawdę żałujesz. Zmarnowaliśmy 7 lat, ale było warto. Było warto przejść trudne chwile, żeby teraz mieć spokój i być razem. Draco Malfoy, to w żaden sposób nie jest twoja wina i nie zadręczaj się tym. To jest tylko przeszłość. Teraz jest teraz i to jest najważniejsze. - Jego słowa mnie poruszyły. Może i miał racje i nie powinienem się zadręczać, ale naprawdę dziwnie się czułem.
- Kocham Cię, Harry. - Wyszeptałem gdy stałem już przed nim.
- Ja ciebie tez - Powiedział po czym zaczęliśmy się całować.

Powoli zdjąłem z niego ten ohydny fartuch i zaczęliśmy iść w stronę sypiali. Harry rzucił się na wielkie łóżko, a ja zaraz za nim tylko, że na niego. Zaczęło brakować nam tlenu, więc na chwile przestaliśmy z naszymi pocałunkami, ale ja za chwile zacząłem schodzić z pocałunkami coraz niżej i niżej. Ciało Harry'ego zawibrowało co mi się spodobało. Uśmiechnąłem się swoim cwaniackim uśmiechem co nie umknęło uwadze chłopaka. Przekręcił tylko swoimi zielonymi oczami. Gdy skończyłem robić swoje zacząłem iść w górę. Harry złapał mnie za ramiona i odwrócił nas tak, że to on teraz był na górze. Średnio mi się to spodobało, ale niech chłopak ma swoje 5 minut. Harry poszedł w moje ślady. To było przyjemne uczucie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem. Harry był w tym dobry, muszę przyznać. Po skończeniu naszej „zabawy" obydwoje leżeliśmy już koło siebie i szybko oddychaliśmy. Popatrzyłem na niego i nie dowierzałem, że wreszcie jesteśmy razem po tylu przejściach. Mimo, że gdy wracam do tych wspomnieć i jest to dla mnie żałosne to co myślałem, ale naprawdę cieszę się, że mogę go przy sobie mieć.

- Kocham Cię, Potter
- Ja ciebie też, Malfoy
- Ja jestem, Draco, a ty jesteś, Potter - Powiedziałem ze śmiechem.
- Skoro ty mówisz do mnie, Potter to ja będę mówić do ciebie, Malfoy. - Powiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No śmiej się śmiej się. Zabił bym Cię gdybys tego nie pamiętał. - Powiedziałem z kamienną miną.
- Pamiętam każde nasze wspomnienie z resztą nie mógł byś beze mnie żyć. - Powiedział po czym usiadł.
- Jesteś pewny? - Zapytałem.
- Tak. - Odpowiedział stanowczo.
- Okej w takim razie się przekonajmy. Podaj moją różdżkę. - I znowu oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

4 lata później...

- Draco, jak mam się teraz podpisać? - Zapytał, Harry.
- Na Merlina, człowieku! No a jak się nazywasz? - Zapytałem rozbawiony, ale już lekko zdenerwowany. Harry miał podpisać ważny dokument, a cackał się z tym już jakiś czas.
- No wiem, ale tak oficjalnie czy normalnie.
- Oficjalnie. - Powiedziałem, nie miałem już do niego sił.

Harry James Malfoy - Potter

- Już, możemy się zbierać. - Powiedział.
- Pokaż jak się podpisałeś. Wolę sprawdzić, bo z tobą już nie wiadomo. - Zaśmiałem się.
- No Harry James Malfoy - Potter - Tak, dobrze napisał. Od jakiegoś czasu ja i Harry przeszliśmy na kolejny etap. Ma moje nazwisko i jestem cholernie dumny. Mimo długich i dużych kłótni to zdecydowaliśmy się, że to Harry będzie miał moje nazwisko. Bardzo się cieszyłem.
- Okej chodźmy. - Powiedziałem łapiąc go za rękę.

I tak minęło nasze życie. Po tych wszystkich przeżyciach i przejściach już do końca naszego życia będziemy razem. Odnaleźliśmy swój spokój i już nic nam go nie zepsuje. Za dużo się nacierpieliśmy, żeby teraz znowu mieć pod górkę.

Nie mieszkamy już w Castley. Rok temu przeprowadziliśmy się do innego miasta. Jest większe i bardziej musimy uważać z magią, ale żyje nam się tutaj o wiele lepiej.
Hermiona także odnalazła swój spokój. Ma teraz męża oraz małą córkę. Często nas odwiedza. Polubiliśmy się. Co prawda to też długo trwało, ale jakoś do wszystkiego pomału doszło.
Od Weasley'ów nie ma żadnych wieści, ale to nawet i lepiej. Nie zniósł bym kolejnego użerania się z nimi.

Wszystko wróciło do normy i wszyscy byli szczęśliwi, a przynajmniej osoby na których mi zależy. Byłem dumny ze swojego życia,, Harry tak samo. Kilka lat temu omal nie przepadła ostatnia szansa na wspólne życie.

Koniec.

_____
Więc to koniec opowieści o Harry'm i Draco.
Książka dosyć krótka, ale mam nadzieje, że wam się spodobało.

Ostatnia Szansa  ~ Drarry Where stories live. Discover now