Rozdział 1

15 1 0
                                    

Siedziała przy toaletce i poprawiała makijaż. Skupiona na pracy, nie zauważała bacznego wzroku Maxa. Ten natomiast patrzył na nią z rosnącą z sekundy na sekundę miłością i podziwem. Była wspaniała. Niepowtarzalna. Cudowna. Była jego całym światem. Jej długie złote włosy spływały po szerokich ramionach. Leżąc na łóżku, mógł widzieć jej twarz odbijającą się w lustrze toaletki. Miała karmelową, opaloną słońcem skórę, zawsze pachnącą fiołkami, zgrabny, szpiczasty nos, piękne różowe usta i duże zielone oczy, które znajdowały się pod długimi, bujnymi, kruczoczarnymi rzęsami. Była piękna. Jej charakter także mu imponował. Doskonale potrafiła wykorzystać to, jak wygląda w różnych sytuacjach. Umiała być miła i potulna, jednak wymagało to od niej wielkiego samozaparcia, gdyż jej natura była zupełnie inna. Michelle była wulkanem. Uwielbiała doprowadzać ludzi do szału. A kiedy ogarniała ją złość, jej dłonie mimowolnie zaciskały się, a źrenice powiększały. To było jej przygotowanie do ataku. W takich sytuacjach jedno niewłaściwie dobrane słowo czy zła mina, powodowały wybuch. Oprócz tego, w życiu zawsze dążyła ze wszystkich sił do osiągnięcia swojego celu. Nienawidziła, kiedy coś szło nie po jej myśli. Zawsze, ale to zawsze wszystko musiało iść zgodnie z wykreowanym przez nią planem.

Max był jej dokładnym przeciwieństwem. Unikał konfliktów, nie miał zbyt wielu znajomych, a przede wszystkim - był leniwy. Michelle przez 24 godziny na dzień pracowała na najwyższych obrotach, by ciągle osiągać postawioną coraz wyżej poprzeczkę. Natomiast on korzystał ze swojego wielkiego talentu. Był niesamowitym matematykiem i chemikiem. Uwielbiał spędzać wolne chwile na liczeniu zadań, albo na czytaniu o niezwykłych właściwościach pierwiastków. Chciał zostać najlepszym chemikiem w kraju, by móc codziennie poświęcać się w całości jego pasji i zapewnić cudowną przyszłość Mii.

 - Chelle - odezwał się rozmarzonym głosem. - Nie mówiłem ci tego wcześniej, ale...

  - Wszystko dobrze? - Zaniepokoiła się dziewczyna.

 - Tak, tak - roześmiał się. - Chciałem ci powiedzieć, że dostałem awans. Wiesz przez ile miesięcy pracowałem nad tym projektem. Szef docenił wysiłek. Powiedział, że teraz mam czas żeby odpocząć i wreszcie zadbać nie o karierę, ale o ciebie.

 - Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę!

 - Poczekaj, poczekaj. To nie koniec niespodzianek - wstał i podszedł do wielkiej drewnianej komody. Otworzył ciężką szufladę, sięgnął po teczkę i podał ją Mii. - Otwórz.

 - O Boże... Max! Jak ja cię kocham!

W teczce znajdowały się dwa bilety na samolot z Londynu na Florydę, a także zaproszenie dla Maxa Traymore'a i jego partnerki, Michelle Grey, na wypoczynek w pięciogwiazdkowym hotelu u wybrzeży Oceanu Atlantyckiego.

 - To co? Zgadzasz się? Wyjeżdżamy jutro!

 - Oczywiście!!!!

Nie pozwolęWhere stories live. Discover now