Mark Evans = Mamoru Endou
OC = Amelie LaChanceOne shot dla @felciaq
—————
Biegłam właśnie do szkoły. Czułam, że się spóźnię. Lekcje zaczynają się o ósmej, a jest siódma pięćdziesiąt siedem. Cholera. Skręciłam w kolejną uliczkę i poczułam jak na kogoś wpadam.-Hej nic ci nie jest?- chłopak wyciągnął do mnie rękę
-Nie i przepraszam, to moja wina bardzo się spieszę i nie patrzyłam na drogę- chwyciłam jego dłoń
Wstałam i otrzepałam się z piachu
-Jestem Mark Evans
-Ja jestem Amelie LaChance. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam, ale spieszę się. Zajęcia zaczęły się już cztery minuty temu. Do zobaczenia!- pomachałam do Marka i pobiegłam do szkoły
Po drodze dużo myślałam o chłopaku i o tym czy jeszcze go spotkam. Wparowałam do klasy, zwracając na siebie uwagę wszystkich uczniów oraz nauczycielki.
-Przepraszam za spóźnienie- wydyszałam
-LaChance, jak miło żeś raczyła się zjawić. Siadaj- kobieta wskazała wolną ławkę na końcu, w której po chwili siedziałam
Chwilę opanowywałam swój oddech, po czy się rozpakowałam.
~Po szkole~
Spacerem przyszłam w miejsce spotkania Marka, w nadziei zobaczenia go ponownie. Rozglądałam się przez jakiś czas gdy nagle usłyszałam wołanie.
POV. Mark
Przez cały dzisiejszy dzień myślałem o dziewczynie, którą spotkałem dzisiaj rano. Przyznam, spodobała mi się. Po szkole poszedłem w miejsce, w którym na mnie wpadła. Miałem nadzieję, że spotkam ją tam jak będzie wracać do domu. Nie myliłem się
-Hej, Amelie!- zawołałem
Dziewczyna odwróciła się, a gdy mnie dostrzegła, uśmiechnęła się.
-H-Hej Mark- trochę się zarumieniła
Chyba jest nieśmiała- pomyślałem
-To może się gdzieś przejdziemy- zaproponowałem patrząc w jej śliczne niebieskie oczy
-Dobrze- szatynka kiwnęła głową
POV. Amelie
Chodziliśmy po mieście już dobre dwie godziny. Mark opowiadał mi dużo o piłce nożnej i o strefie futbolu. Dowiedziałam się też, że jest kapitanem szkolnej drużyny piłkarskiej. Opowiadał mi po trochu o każdym członku.
-Wiesz Mark, robi się późno i muszę wracać do domu- zatrzymałam się
-Mogę cię odprowadzić- wzruszył ramionami
-Okej- ruszyliśmy w drogę
~Pod domem~
-Dziękuje ci za dzisiejszy dzień i przepraszam cię za tą wpadkę rano- uśmiechnęłam się
-To ja dziękuje za dzisiaj. A właśnie, podasz mi swój numer telefonu?- zapytał Mark
-Pewnie, daj to ci się wpiszę- wyciągnęłam rękę, na której po chwili leżał telefon chłopaka
-Już- oddałam komórkę
-Dzięki, to do zobaczenie- przytulił mnie
-Do zobaczenia- weszłam do domu
Bardzo zaciekawił mnie ten chłopak. Zaprosił mnie jutro na trening swojej drużyny.
~Następny dzień~
*trening*
Właśnie dotarłam na boisko. Podeszłam do ławki, na której siedziały 3 dziewczyny.
-Hej, jestem Amelie LaChance- przywitałam się z nimi
-Hej, ja jestem Celia, Celia Hills, to jest Nelly Raimon a to Silvia Woods, miło nam cię poznać- uśmiechnęła się do mnie niebiesko włosa.
-Co cię sprowadza na trening drużyny? Wiesz, nie kojarzę cię ze szkoły- zapytała Nelly
-Tak masz rację. Nie uczę się tutaj, po prostu Mark mnie zaprosił- wytłumaczyłam się na co dziewczyna kiwnęła głową
Oglądałam z zaciekawieniem mecz, gdy w którymś monecie, bodajże Erik, kopną za mocno piłkę, która zaczęła lecieć w moją stronę. Mark zerwał się z miejsca i zaczął biec. Tuż przede mną złapał piłkę, spadając na bok.
-Mark nic ci nie jest?- podbiegłam do niego
-Nie, wszystko dobrze- Evans wstał i otrzepał się z piasku
Zauważyłam zmierzającego w naszym kierunku szatyna.
-Przepraszam za piłkę- podrapał się po karku- źle kopnąłem i tak wyszło, że...
-Dobrze, dobrze, przeprosiny przyjęte- zaśmiałam się
-Uf, to dobrze- odetchną z ulgą- gdyby ta piłka w ciebie trafiła, Mark zapewne by mnie zabił
-Co masz na myśli?- nie za bardzo rozumiałam
Spojrzałam na Marka. W jego oczach widziałam zakłopotanie, a na policzkach lekkie rumieńce.
-Wiesz Erik, chodź kontynuować trening- oboje oddalili się od nas
-Hej, Amelie- podeszła do mnie Silvia
-Tak?- odwróciłam się w jej stronę
-Wydaje mi się, że spodobałaś się Markowi- szturchnęła mnie lekko łokciem
-Żartujesz, przecież znamy się tylko dwa dni- spojrzałam na nią spod byka
Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami i wróciła do Nelly i Celii.
~po treningu~
-Dziękuje, że przyszłaś na nasz trening- uśmiechał się Mark
-Spoko, przynajmniej się nie nudziłam- zaśmiałam się
-Odprowadzić cię do domu?- zapytał Evans
-Nie trzeba, powinieneś odpocząć- zaprzeczyłam, chociaż bardzo chciałam żeby mnie odprowadził
-Oj no nie marudź. Odprowadzę cię i koniec- złapał mnie za rękę
-Skoro nalegasz- uśmiechnęłam się
Całą drogę szliśmy w ciszy, tylko co jakiś czas ukradkiem spoglądaliśmy na siebie. W końcu dotarliśmy pod mój dom
-Dziękuje- wymamrotałam
-Nie ma za co- Mark ukazał szereg białych zębów
Ruszyłam w stronę drzwi, ale poczułam uścisk na nadgarstku, który przez szarpnięcie odwrócił mnie w stronę chłopaka. Patrzyliśmy sobie w oczy, po czym Mark przybliżył się i lekko mnie pocałował.
-Słuchaj Amelie, nie ma co ukrywać. Spodobałaś mi się już wtedy gdy na mnie wpadłaś. Nawet jeśli nie odwzajemniasz moich uczuć to proszę, bądźmy przyjaciółmi- mówił szybko
-Mark...- uśmiechnęłam się (znowu)
Patrzyłam na chłopaka, który zaczął chyba czuć się trochę niezręczne. Przytuliłam się do niego. Odwzajemnił uścisk.
-Też mi się podobasz- gdy chłopak usłyszał te słowa, przytulił mnie jeszcze mocniej
—————-
Mam nadzieję, że się podoba😅 Za błędy zawarte w tekście przepraszam.
~Yumi Katsu~