《3》

1.5K 125 12
                                    

Gdy Levi dowiedział się o wypadku o mało nie dostał zawału. Z drżącymi rękami, jak i całym ciałem wybiegł z domy zamykając go na klucz, wbiegł do garażu, gdzie było drugie auto, od razu pojechał na miejsce wypadku.

Gdy dotarł na miejsce wypadł z samochodu jak burza. Chciał podbiec do swoich dzieci i swojej Alfy, jednak zatrzymała go jakaś policjantka.

- Nie może Pan tam iść - oznajmiła go z pokerową miną.

- To jest MOJA rodzina! - odepchnął jej rękę nie myśląc o konsekwencji okazywania jakiejkolwiek agresji względem funkcjonariusza policji. Podbiegł wpierw do swoich dzieci, ponieważ Erena nigdzie nie widział.

Wiedział że żyje, ponieważ to właśnie on zadzwonił i poinformował go o wypadku.

- Boże kochany, dzieci! Nic wam się nie stało? - jeszcze nigdy nie pokazywał się dzieciom tak zmartwiony i przestraszony. Mogło by się wydawać, że był bardziej przejęty tą całą sytuacją bardziej od samych biorących udział w wypadku dzieciach. - Gdzie tata?

Hiro miał już się odezwać, ale ta sama policjantka, która nie chciała puścić Levi'a do dzieci, teraz chwyciła czarnowłosą omegę i pociągnęła za sobą.

- Mówiłam już panu, że nie można podchodzić!! - krzyknęła groźnie chwytając wręcz za paralizator. Widać, że była nowa i zbyt konsekwentna, surowa.

Hiro zdenerwował się widocznie. Chwycił kobietę za ramię.

- Jeżeli Pani tego użyje na mojej mamie i w trybie natychmiastowej jej nie puści, straci Pani pracę już jutro - warknął głosem Alfy. Ten ton działa gorzej niż paralizator, który trzymała w ręce młoda policjantka.

Kobieta puściła Levi'a i odeszła wściekła. Hiro podszedł do mamy.

- Nie pozwolę, żeby jakaś sucz skrzywdziła mi mamę - uśmiechnął się do matki. - Tata jest w karetce, złamał nadgarstek, w końcu złamał kierownicę ręką

- A wam? Na pewno nic nie jest? - patrzył na każdego z nich.

- Nie mamo, mieliśmy już podstawowe badania na miejscu, nic nie wykryto, nawet wstrząsu mózgu, co oczywiście trochę dziwne... Jednak nie narzekam, bardzo dobrze, że nic się nie stało - uspokoił ją najstarszy syn.

- Niech was przytule - cała czwórka oddała się w uścisku. Trwał dłuższą chwilę. - Pójdę do taty

Puścili się. Levi podszedł do karetki, która była otwarta. Zajrzał do niej i zobaczył Erena z zabandażowaną ręką.

- Póki co zrobiliśmy panu prowizoryczny opatrunek, jednak nie uniknie Pan gipsu, przewieziemy Pana do szpitala i tam go założymy - wytłumaczył ratownik.

- Rozumiem - wstał. - Mogę iść do swoich dzieci? - zauważył Levi'a, który stał przy karetce.

- Tak, jednak proszę za chwilę wrócić - Eren przytaknął rzucając krótkie 'mhm', po czym wyszedł do Levi'a. Czarnowłosy od razu go przytulił.

- Jak się czujesz Eren? - zapytał zmartwiony. Puścił go, a następnie spojrzał mu w oczy.

- Już lepiej, na szczęście to tylko nadgarstek - pocałował go w czoło. - Muszę Ci powiedzieć, jak to wyglądało...

- Ja też mam ci coś ważnego do powiedzenia...

Nie Odchodź... Proszę... [ Ereri cz.2]  ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now