Rozdział 2

19 2 0
                                    

Mój ojciec stanął przede mną i odchrząknął głośno. Popatrzyłam się na niego. 

Na pewno nie zapowiada to czegoś dobrego- pomyślałam.

-Jak widzisz musisz od teraz mieszkać ze mną.-powiedział to z odrazą aż ode chciało mi się jeść. Nie no żartuję ,zawszę będę chciała jeść tak pyszną lazanię. -Są w tym domu pewne zasady i chciałbym abyś się z nimi zapo...-musiał on przerwać swój monolog z powodu niezapowiedzianego gościa. Oboje usłyszeliśmy pukanie do drzwi ale to ojciec poszedł zobaczyć kto to.

Skończyłam jeść  lazanię, lecz mojego ojca dalej nie było więc uznałam, że sprawdzę gdzie się znajduje. Wstałam od stołu, brudne naczynia wsadziłam do zmywarki i poszłam w stronę drzwi wyjściowych. Jak się okazało mój  rodziciel stał w progu drzwi i rozmawiał zawzięcie z kimś, kto był po drugiej stronie wejścia< lecz nie mogłam dostrzec kto to jest z powodu głupiej framugi. 

Postanowiłam, że może wyjdę i się przywitam z nieznajomym lub nieznajomą. Zaczęłam powoli stawiać kroki jeden po drugim. Kiedy stałam naprzeciwko naszego gościa, to o mało co nie padłam z wrażenia. Był to chłopak. I to całkiem przystojny. Nawet powiem, że bardzo przystojny.

(zdjęcie w mediach na górze)

Sama się zdziwiłam ale mnie zatkało na jego widok. W pewnym momencie nawet poczułam się jak głupia 13'nasto latka która zakochuje się w pierwszym lepszym chłopaku od pierwszego wejrzenia. Boże ale ze mnie idiotka. nawet nie zwróciłam uwagi, że oboje się na mnie gapią a ja tu sterczę jak kołek. W końcu odezwał się mój ojciec.

-Nathanielu to moja córka Averly. Averly to Nathaniel.- mój ojciec wskazał ręka chłopaka.

-Nathan.-Poprawił go chłopak i uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja ten gest odwzajemniłam równie szerokim uśmiechem co on.-Nie wiedziałem, że pan ma córkę.-Powiedział on do mojego ojca.

-Nie było potrzeby żeby ci o niej mówić.-opowiedział tata-Ale jako, że od jutra będziecie razem chodzić do szkoły to może być dobry pomysł abyście się zapoznali. Mam do Nathana zaufanie więc będzie dobrze jak się z nim zaprzyjaźnisz-powiedział to do mnie.

-Jak chcesz to mogę teraz do ciebie wpaść na chwilę i ci poopowiadać co nieco o szkole i tym podobnych.

Boże jaki on ma boski głos-pomyślałam sobie to. I zaraz potem zrobiłam się czerwona.-Kobieto o czym ty myślisz?!- skarciłam się w myślach.

-Okay.-odpowiedziałam cicho speszona i zaczęłam prowadzić go do mojego pokoju.. 

Otworzyłam mu białe drzwi od mojego pokoju a on sobie wszedł, a ja weszłam za nim. Zaczął się rozglądać po pokoju, nic się nie odzywając. Po chwili spojrzał na mnie i się zapytał.

-Sama go urządziłaś?-ja niewiedzący co mu tak naprawdę odpowiedzieć tylko kiwnęłam głową na tak.-Ładny.-odpowiedział. I to tylko tyle? Ładny? Myślałam, że jakoś bardziej rozwinie swoją wypowiedź.-Więc miałem ci opowiedzieć co nieco  o szkole, więc jesteś ona dość specyficzna. Wszyscy my w szkole jesteśmy bardzo błooooogooosławieeeeniiii miiiłosiiiieerrniiii( żart, to zdanie powstało podczas naszej niewydolności mózgowej, a teraz prawdziwe zdanie.) Mieści się ona w dwóch budynkach, jest część północna I południowa. Północna część jest o wiele większa od drugiej ponieważ znajdują się tam wszystkie sale lekcyjne.  Z doświadczenia wiem jak łatwo jest się tam zgubić więc jak będziesz potrzebowała przewodnika to od razu zgłoś się do mnie.-I uśmiechnął się on do mnie szeroko.

-Dzięki-Odpowiedziałam trochę speszona i uśmiechnęłam się do niego

Rozmawialiśmy jeszcze tak około godziny śmiejąc się i rozmawiając na różne tematy, potem niestety musiał wracać do domu,a tak miło się z nim gadało... 

*******************************

Nazajutrz rano poczułam się bardzo źle, głowa mnie masakrycznie bolała. Zeszłam na dół, żeby przegryźć coś i wziąć tabletki przeciwbólowe na głowę. 

Gdy stałam w kuchni i jadłam bułkę zastanawiałam się czy mój ojciec jest w domu ale wskazywało na to, że nikogo po za mną nie było. Jakoś bardzo mnie to nie obchodziło co on robi więc długo o tym nie myślałam.

Po tym jak zjadłam bułkę wzięłam jakąś tabletkę przeciwbólową. Postanowiłam, że położę się jeszcze spać. Weszłam powoli po schodach przy okazji oglądając obrazy namalowane przez, jak to tato sam to ujął,  Tirana Villehardouin".

- Jak ja nawet nie wiem kto to jest.- pomyślałam gdy mi je wcześniej pokazywał.

 Gdy już byłam w swoim pokoju położyłam się wygodnie na moim mięciutkim łóżeczku i udałam się do krainy morfeusza. 

===========================

"- wymyślony na potrzeby książki

Witajcie, bardzo przepraszamy za tak długą nieobecność ale niestety jedna z nas złamała sobie palec, a druga wyjechała na kolonie. Teraz już postaramy się dodawać częściej rozdziały. Zachęcamy do zostawienia czegoś po sobie np. gwiazdki i/lub komentarza. ✨😘







O wiele więcejWhere stories live. Discover now